sobota, 26 marca 2016

Islam i terroryzm


„Daleki jestem od twierdzenia, że wszyscy wyznawcy islamu to terroryści, ale stwierdzenie że za przytłaczającą większością zamachów w Europie stoją wyznawcy islamu, wydaje się być całkowicie na miejscu.” – napisał po wtorkowych zamachach w Brukseli Piotr Kadlčík, do niedawna przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP. No cóż, może się wydawać na miejscu, ale tylko dopóki nie sprawdzimy danych. Od 2007 Europol publikuje coroczny raport na temat terroryzmu w Unii Europejskiej, w którym wszystkie zamachy (przeprowadzone i udaremnione) klasyfikowane są jako inspirowane separatyzmem, ideologią lewicową, ideologią prawicową, działaniem w „jednej sprawie” (w praktyce chodzi najczęściej o ekologię i prawa zwierząt), inspirowane religijnie (w praktyce zawsze chodzi o islam) i pozostałe. Odsetek muzułmanów wśród grup innych niż religijna jest, można się domyślać, znikomy. A liczby w tej kategorii wyglądają następująco:

2006: 1/498
2007: 4/583
2008: 0/515
2009: 1/294
2010: 3/249
2011: 0/174
2012: 6/219
2013: 0/152
2014: 2/199

Czyli „przytłaczająca większość” Kadlčíka to niecałe 0,7%. Może chociaż ofiar ataków muzułmanów jest większość? Otóż też nie. Wg bazy RAND obejmującej lata 1968-2010 ofiary śmiertelne tych ataków to jakieś 20%. Terrorystów muzułmańskich biją na głowę terroryści katoliccy: sama IRA zabiła od lat 60. ok. 1800 osób, w tym ok. 650 cywilów.
To wszystko nie znaczy oczywiście, że problem islamskiego terroryzmu jest nieistotny. Ale tłumaczenie, którego elementem są często głupstwa typu „prawie wszyscy terroryści to muzułmanie”, to nieporozumienie. Tłumaczenie to wygląda mniej więcej tak: Istnieje jakiś zasadniczy konflikt kulturowy między wartościami świata islamu a wartościami świata Zachodu. Te pierwsze oznaczają odrzucenie indywidualnych wolności i poparcie dla teokracji. Pewna grupa muzułmanów studiując Koran i słuchając nauk imamów dochodzi do wniosku, że Bóg oczekuje od nich, by zabijali niewiernych, co ma ostatecznie doprowadzić do powstania takiej teokracji również w Europie. Najczęściej robią to przez zamachy samobójcze za względu na specyficzne islamską doktrynę męczeństwa.
Żeby zrozumieć, dlaczego to nieprawda, trzeba by zacząć od tego, że zamachy samobójcze też niekoniecznie są specjalnością muzułmanów. Profesor Robert Pape, największy chyba na świecie specjalista od samobójczych ataków terrorystycznych, po atakach 11 września zebrał dane o wszystkich 179 przypadkach takich ataków na świecie w latach 1980-2001. Okazało się, że na czele rankingu znalazły się Tamilskie Tygrysy, czyli niespecjalnie religijni hinduiści (74 ataki), daleko za nimi byli szyici z Hezbollah (28 ataków) i sunnici z Hamas (16 ataków). Pod względem liczby ofiar prowadzi Al-Kaida – ale tylko ze względu na ponad 3 tys. ofiar pojedynczego ataku 11 września. Tamilskim Tygrysom udało się zabić 844 osoby, samobójcom z Hezbollah – 659.
Po 2001 procent samobójczych ataków przeprowadzonych przez muzułmanów jest znacznie większy, ale, jak twierdzi Pape, religia atakujących i religia ofiar nie ma większego znaczenia. Kluczowe znaczenie ma za to obca inwazja i okupacja militarna. W 2010 pisał on tak (moje tłumaczenie):

Ponad 95 procent wszystkich ataków samobójczych to odpowiedź na okupację obcych sił, jak wynika z szeroko zakrojonych badań, które przeprowadziliśmy w ramach Projektu Bezpieczeństwo i Terroryzm na Uniwersytecie w Chicago. Przeanalizowaliśmy każdy przypadek spośród ponad 2200 ataków samobójczych od 1980 do dzisiaj. Od kiedy Stany Zjednoczone rozpoczęły okupację Afganistanu i Iraku, których populacje liczą w sumie około 60 milionów, liczba ataków samobójczych na świecie radykalnie wzrosła: od 300 ataków między 1980 a 2003 do 1800 między 2004 a 2009. Co więcej, ponad 90 procent ataków samobójczych na całym świecie to ataki wymierzone w Amerykę.
(...)
Różnice religijne mają znaczenie nie dlatego, że wyznawcy określonych religii mają skłonność do ataków samobójczych. Mogą one występować nawet w przypadku całkowicie świeckich kampanii samobójczych ataków, takich jak konflikt Tamilskich Tygrysów (hinduistów) z Syngalezami (buddystami).
Różnice religijne mają znaczenie dlatego, że umożliwiają liderom terrorystów ogłaszanie, że okupant ma cele religijne, co może wywołać strach zarówno u świeckich, jak u religijnych członków lokalnej społeczności. To właśnie dlatego Osama bin Laden zawsze korzysta z okazji, by nazwać amerykańską okupację „krucjatą” mającą na celu nawrócenie muzułmanów na chrześcijaństwo, zagrabienie ich zasobów i zmianę ich tradycyjnego sposobu życia.

Izraelska okupacja Libanu, izraelska okupacja Palestyny, syngaleska polityka wobec mniejszości tamilskiej, turecka polityka wobec Kurdów, rosyjska polityka wobec Czeczenów, indyjska polityka wobec Kaszmiru, amerykańska obecność militarna na Półwyspie Arabskim, amerykańska okupacja Afganistanu, amerykańska okupacja Iraku i ostatnio bombardowanie Syrii przez Zachód – to wg Pape'a faktyczne podłoże samobójczego terroryzmu. Religijny fundamentalizm czasami nie ma nic wspólnego z samobójczym terroryzmem, a czasami jest jego uzupełnieniem, które może go dodatkowo napędzać.
Warto zwrócić uwagę, że nawet ISIS tworzą w znacznej części ludzie zupełnie niereligijni, albo raczej zupełnie niereligijni do momentu przystąpienia do ISIS. Jak pokazały m. in. wywiady z pojmanymi bojownikami ISIS w Iraku, większość z nich nie ma bladego pojęcia o islamie. Podobnie jest z terrorystami europejskimi. Odpowiedzialni za organizację listopadowych zamachów w Paryżu Bracia Abdelslam posiadali w Brukseli bar, w którym sprzedawali alkohol i który stał się punktem handlu narkotykami. Bracia Kouachi, którzy przeprowadzili zamach na redakcję Charlie Hebdo, zajmowali się clubbingiem, tworzeniem hip-hopu i paleniem haszyszu. Według ich znajomych jeden z nich nie tak długo przed zamachem „nie potrafił odróżnić islamu od katolicyzmu”. Podobny tryb życia prowadził Dżochar Carnajew, który przeprowadził zamach bombowy w Bostonie.
Nic nie wskazuje na to, by jakikolwiek religijny fundamentalizm był głównym źródłem samobójczego terroryzmu. Wiele wskazuje na to, że jest nim zaangażowanie Zachodu na Bliskim Wschodzie. Wizja islamskiego fanatyka, który wierzy, że jeśli zabije niewiernych wysadzając się razem z nimi w powietrze, to Allah wynagrodzi mu to 72 dziewicami w niebie, jest tyleż popularna, co niezwiązana z przyczynami problemu.