tag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post2599408736434387105..comments2024-01-02T10:38:24.886+01:00Comments on Utilitymon: Nasza propagandaTomasz Herokhttp://www.blogger.com/profile/11556685951520987482noreply@blogger.comBlogger16125tag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-11170589733766270842017-01-06T12:42:06.242+01:002017-01-06T12:42:06.242+01:00Jednak jeśli spojrzysz gdzie indziej, (Krytyka Pol...<i>Jednak jeśli spojrzysz gdzie indziej, (Krytyka Polityczna, Kultura Liberalna, a nawet naTemat), to jest co najmniej dwugłos.</i><br /><br />I myślisz, że przez czysty przypadek to „gdzie indziej” jest już poza mainstreamem, albo że filtry (1) i (2) są nieobecne w przypadku KP i KL?<br /><br /><i>Co do masakry w Stefie Gazy – znów, niestety, wyciągnę zużyty argument, że to trochę bardziej złożone. Jeśli w tle tych przekazów są Stany, to również w tle jest strach „GW” przed polskim antysemityzmem, a z drugiej strony, jednak domieszka strachu przed „politycznym islamem”. W „GW” ten temat obrabiają Konstanty Gebert i Paweł Smoleński (który zawsze pisze wyłącznie straszne rzeczy o Hamasie), co mocno profiluje przekaz (no wiem, ktoś ich zatrudnia, ale przynajmniej w przypadku Geberta to muszą, bo mocne więzi weteranów KOR-owiskich).</i><br /><br />Dobrze, zapomnijmy o Palestynie, weźmy Jemen. Skala kryzysu humanitarnego jest tam zdecydowanie <a href="https://www.youtube.com/watch?v=KU87NdK8YRY" rel="nofollow">większa niż w Syrii</a>, to my (w sensie przede wszystkim Stany i Wielka Brytania) jesteśmy za niego w dużej mierze odpowiedzialni, nasze zbrodnie wojenne i gwałcenie prawa międzynarodowego w Jemenie zdecydowanie przebijają to, co robi Putin w Syrii, w każdej chwili możemy to zatrzymać, ale oczywiście tego nie zrobimy – i temat w mediach nie istnieje. Spróbuj znaleźć tekst o Jemenie w Wyborczej z ostatniego, powiedzmy, miesiąca. Chyba <a href="http://wyborcza.pl/7,75399,21091150,szef-brytyjskiego-msz-boris-johnson-krytykuje-saudyjczykow.html" rel="nofollow">jedyny</a> jest w zasadzie o tym, że Boris Johnson jeszcze się nie nauczył gadać o naszych zbrodniach jak szef dyplomacji:<br /><br />„Druga z tych stolic może liczyć na brytyjskich doradców wojskowych, sprzęt i wsparcie dyplomatyczne – i choćby dlatego słowa Johnsona wydają się kłopotliwe. Nie żeby wiele osób na Wyspach z nimi polemizowało; chodzi o to, że takich komentarzy nie wygłasza się publicznie pod adresem sojusznika.”<br /><br />Tego już chyba nie da się wytłumaczyć strachem przed polskim antysemityzmem, albo strachem przed politycznym islamem, albo kolegami z KOR-u?Tomasz Herokhttps://www.blogger.com/profile/11556685951520987482noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-59940951139595337272017-01-06T12:39:34.810+01:002017-01-06T12:39:34.810+01:00A ten – powtarzam się – nie jest modelowy. Bo opre...<i>A ten – powtarzam się – nie jest modelowy. Bo opresja sowiecka itd. I te warunki lokalne mogą działać silniej niż większość z 5 filtrów, o których piszesz.</i><br /><br />Ale zdaje się, że to, o czym mówisz, podpada pod filtr (5). Oczywiście wszystko to jest dość mętne – fajnie byłoby, gdyby Herman i Chomsky sprecyzowali, co dokładnie rozumieją przez (5) i przez „elementy te są ze sobą powiązane i wzajemnie się wzmacniają”. <br />Tak czy inaczej czytałem gdzieś kiedyś (chyba też u Chomsky’ego, nie umiem tego teraz znaleźć) o zastanawiającej asymetrii między postawami naszych dysydentów a postawami dysydentów południowoamerykańskich w tym względzie – tym drugim nigdy nie przyszłoby do głowy, żeby opowiadać o tym, jak to ZSRR umiłował pokój i postęp tylko dlatego, że ZSRR walczył z tyranami, którzy ich torturowali i mordowali. Nie jestem wielkim znawcą południowoamerykańskiej opozycji demokratycznej, ale na podstawie tego, co wiem, wydaje mi się to dość trafne. Jest u naszych Havli i Michników jakaś taka dziwna – nie wiem jak to nazwać – służalczość, naiwność?, która popycha ich do pisania potwornych bredni o Stanach i którą nie wiem, czym wytłumaczyć.<br /><br /><i>Przez „naszą” propagandę rozumiem taką, w której „nasze” kręgi opiniotwórcze celowo rozpowszechniają nieprawdziwe informacje (bądź, co jednak subtelniejsze i obecnie częstsze, nie podają pewnych informacji), z uwagi na jakieś własne cele polityczne lub ekonomiczne. Zależność pomiędzy celami politycznymi USA a intencjami felietonistów w „Wyborczej” jest mocno pośrednia i uwikłana w wiele innych spraw.</i><br /><br />Z tego wynikałoby, że wg Ciebie nasza propaganda w ogóle nie istnieje, bo zależność pomiędzy celami politycznymi USA a intencjami autorów NYT też jest mocno pośrednia.<br /><br />Opinie tzw. kręgów opiniotwórczych są odbiciem interesów władzy – i u nas, i w państwach autorytarnych. Inne są tylko mechanizmy, które sprawiają, że to się dzieje. A władza jest u nas w dużym stopniu ta sama co w Stanach, to są te same ośrodki koncentracji kapitału.<br />Oczywiście są różnice: nasza ekonomia jest zdecydowanie mniej uzależniona od wielkich korporacji, poza tym nasza opinia publiczna ma zdecydowanie mniejsze znaczenie – ale nie są na tyle duże, żeby model propagandy był stosowalny tylko w przypadku amerykańskich mediów, wydaje mi się.<br /><br /><br /><i>Jeśli miałabym postawić granicę pomiędzy propagandą a tą „przychylną atmosferą”, to producenci propagandy raczej w swoje treści nie wierzą.</i><br /><br />W takim razie propagandy nie uprawiał ani Völkischer Beobachter, ani Prawda (nie licząc może okresów schyłkowych), ani dzisiaj ISIS jej nie uprawia, ani właściwie żaden typowy przykład najbardziej wulgarnej propagandy nie jest propagandą. No naprawdę, przecież tu nie ma różnicy między totalitarnymi mediami a mediami w liberalnej demokracji: i tu i tu autorzy treści najczęściej wierzą w to, co piszą, a jeśli już coś świadomie zatajają lub wprost kłamią, to z reguły dlatego, że w ich mniemaniu służy to Sprawie.Tomasz Herokhttps://www.blogger.com/profile/11556685951520987482noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-51529064301236294952016-12-24T02:17:45.348+01:002016-12-24T02:17:45.348+01:00Tak podsumowując:
1. Masz zapewne rację, że w wie...Tak podsumowując:<br /><br />1. Masz zapewne rację, że w wielu miejscach na świecie jest <i>kupa intelektualistów, którym tak samo daleko jest do Kuby, jak do Arabii Saudyjskiej; którzy nie doświadczyli na własnej skórze ani opresji sowieckiej, ani amerykańskiej, ani żadnej innej</i> – i pewnie ich stosunek do Stanów to głównie efekt amerykańskiej propagandy. Problem w tym, że w notce podałeś przykład polski. A ten – powtarzam się – nie jest modelowy. Bo opresja sowiecka itd. I te warunki lokalne mogą działać silniej niż większość z 5 filtrów, o których piszesz. <br /><br />2. Przez „naszą” propagandę rozumiem taką, w której „nasze” kręgi opiniotwórcze celowo rozpowszechniają nieprawdziwe informacje (bądź, co jednak subtelniejsze i obecnie częstsze, nie podają pewnych informacji), z uwagi na jakieś własne cele polityczne lub ekonomiczne. Zależność pomiędzy celami politycznymi USA a intencjami felietonistów w „Wyborczej” jest mocno pośrednia i uwikłana w wiele innych spraw. <br /><br />Piszesz: <i> Granica między ośrodkiem decyzyjnym a „odbiorcą i przekaźnikiem” jest dość rozmyta, a dezinformacja jest efektem pracy wielu osób, z których często żadna nie zdaje sobie w pełni sprawy z tego, w czym bierze udział. Trochę jak mrówki budujące mrowisko.</i> Ja jednak uważam, że jeśli żadna z tych osób nie zdaje sobie sprawy w pełni z tego, w czym uczestniczy, to takiej sytuacji nie można nazwać produkowaniem propagandy. Jednak ktoś w którymś momencie musi zdecydować o zatajeniu/podaniu fałszywej informacji, i ma w tym w jakiś cel. To, o czym piszesz, to bardziej nastroje polityczne, atmosfera, właśnie o jakichś „rozmytych”, często nieracjonalnych źródłach. Za dużo mamy dookoła przykładów celowej dezinformacji (nie chodzi mi tylko o PiS, zobacz, jaka była dynamika medialna Brexitu, czy fejki o uchodźcach), żeby propagandą nazywać każdą przychylną Stanom opinię. <br /><br />Jeśli miałabym postawić granicę pomiędzy propagandą a tą „przychylną atmosferą”, to producenci propagandy raczej w swoje treści nie wierzą. Tymczasem Kolenda – Zalewska itd. chyba są szczerymi wyznawcami.<br /><br />3. Co do masakry w Stefie Gazy – znów, niestety, wyciągnę zużyty argument, że to trochę bardziej złożone. Jeśli w tle tych przekazów są Stany, to również w tle jest strach „GW” przed polskim antysemityzmem, a z drugiej strony, jednak domieszka strachu przed „politycznym islamem”. W „GW” ten temat obrabiają Konstanty Gebert i Paweł Smoleński (który zawsze pisze wyłącznie straszne rzeczy o Hamasie), co mocno profiluje przekaz (no wiem, ktoś ich zatrudnia, ale przynajmniej w przypadku Geberta to muszą, bo mocne więzi weteranów KOR-owiskich). Jednak jeśli spojrzysz gdzie indziej, (<a href="http://krytykapolityczna.pl/swiat/wielgosz-gaza-krwawy-pomnik-biernosci/" rel="nofollow">Krytyka Polityczna</a>, <a href="http://kulturaliberalna.pl/2014/07/28/blachnicka-ciacek-konflikt-izraelsko-palestynski/" rel="nofollow">Kultura Liberalna</a>, a nawet <a href="http://natemat.pl/112479,nie-dorabiajmy-krytyce-polityki-netanjahu-geby-antysemityzmu-krytyka-dzialan-izraela-to-nie-rasizm" rel="nofollow">naTemat</a>), to jest co najmniej dwugłos. <br /><br />4. Oj czepiasz się z tą Kubą. Może nie było to centrum Bloku Wschodniego ;), ale „określone uwarunkowania historyczne i polityczne”, jak mawia ministra Zalewska, podobne jak w europejskich demoludach. Uzależnienie od Sowietów, doktryna leninowska, łamanie wolności osobistych i politycznych. Ci, co uciekli z Kuby, chyba też wierzyli w misję dziejową Stanów i sens kubańskiego embarga (tak jak nasi dysydenci) – <a href="http://www.wsj.com/articles/with-donald-trump-as-candidate-republicans-see-cuban-american-support-shrinking-1476991341" rel="nofollow">dopiero w przy Tumpie przestali głosować na Republikanów</a> (a ściślej, ci młodsi, którzy Kuby już nie znają). <br /><br />Dobra, już kończę obronę „Wyborczej” ;) <br />bnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-70729971668968032802016-12-16T21:16:07.843+01:002016-12-16T21:16:07.843+01:00Ale jeśli ważymy poszczególne czynniki, to „paryte...<i>Ale jeśli ważymy poszczególne czynniki, to „parytet” w polskich relacjach o zbrodniach Putina i Stanów jest niemożliwy przede wszystkim z powodów geograficznych, historycznych i aktualnych:) </i><br /><br />Nie sądzę, że przede wszystkim. Jasne, że dla Polaków bardziej interesujące będą zbrodnie np. na Ukrainie od zbrodni np. w Gwatemali. Ale spróbuj porownać relacje z podobnych zbrodni w tym samym regionie: np. to, co się dzieje teraz w Aleppo z masakrą w Strefie Gazy dwa lata temu (wg ONZ w kilka tygodni wybito 1563 cywilów, w tym 538 dzieci). Dzisiaj <a href="http://wyborcza.pl/7,75968,21114069,od-czasu-srebrenicy-nic-sie-nie-zmienilo-i-nawet-nie-jest.html" rel="nofollow">mamy</a> „nową Srebrenicę”, „nowe Powtanie Warszawskie”, „dlaczego Zachód milczy”, „niczego się nie nauczyliśmy”, „spójrzcie na martwe dzieci wyciągane spod gruzów” itp. Dwa lata temu mieliśmy: „dane o liczbie ofiar nie są wiarygodne”, <a href="http://wyborcza.pl/1,75968,16364249,O_czym_swiadczy_liczba_palestynskich_ofiar_.html" rel="nofollow">„Amerykanie też bombardowali Niemców i nikt się jakoś nie oburzał”</a>, „palestyńska propaganda kłamie” i <a href="http://wyborcza.pl/magazyn/1,124059,16381375,Chcesz_pokoju__zniszcz_Hamas.html" rel="nofollow">„uderza sztormowa fala antysemityzmu”</a>.<br /><br /><i>Struktura własnościowa to tylko jeden element, w przypadku ”Agory” naprawdę nie wygląda to tak źle </i><br /><br />Nikt nie mówi, że wygląda źle. Nikt też nie mówi, że to jedyny element. Nawet jeśli założymy że struktura własnościowa nie ma żadnego wpływu, to są jeszcze cztery pozostałe filtry.<br /><br /><br /><i>A co do lanczyków z Judith Miller i filtrów w prowincjonalnej „Wyborczej” – co do zasady zgoda, ale ja przez propagandę rozumiem celową dezinformację. A Ty opisujesz procesy, w których „Wyborcza” co najwyżej jest odbiorcą i przekaźnikiem, ta propaganda zasadniczo nie jest „nasza”.</i><br /><br />Musiałabyś w takim razie wyjasnić, co rozumiesz przez „celową dezinformację” i „naszość”. To przecież nie jest tak, że jakaś Bardzo Ważna Osoba w Tajnym Gabinecie stwierdza „dobra, to teraz nastraszymy ludzi Saddamem rozpowszechniając brednie o broni masowego rażenia, sugerując jego związki z Al-Kaidą i skrzętnie przemilczając fakt, że przez lata był naszym pupilkiem, a swoje największe zbrodnie popełnił z naszą pomocą; proszę przekazać instrukcje podwładnym”. Granica między ośrodkiem decyzyjnym a „odbiorcą i przekaźnikiem” jest dość rozmyta, a dezinformacja jest efektem pracy wielu osób, z których często żadna nie zdaje sobie w pełni sprawy z tego, w czym bierze udział. Trochę jak mrówki budujące mrowisko.Tomasz Herokhttps://www.blogger.com/profile/11556685951520987482noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-4098048724165233872016-12-16T21:10:58.751+01:002016-12-16T21:10:58.751+01:00Kuba to nie jest najszczęśliwszy przykład, przecie...<i>Kuba to nie jest najszczęśliwszy przykład, przecież akurat ten kraj idealnie wpisał się w zimną wojnę </i><br /><br />Nie bardzo rozumiem – pisałaś, że Amerykanie stosują retorykę praw człowieka głównie u nas (w sensie w byłym Bloku Wschodnim), bo tylko u nas ta narracja ma jakieś uzasadnienie w faktach i tylko u nas intelektualiści to kupują, bo są skupieni na czubku swojego nosa i najczęściej nie mają większego pojęcia o zbrodniach w Ameryce Południowej czy Azji (jeśli Cię dobrze zrozumiałem). Ja twierdzę, że Amerykanie stosują tę retorykę wszędzie i że wszędzie na Zachodzie intelektualiści się na nią nabierają – a uzasadnianie kubańskiego embarga to jeden z przykładów.<br /><br /><br /><i>Do tych tajnych akcji raczej nie dorabiano jakichś szczególnych ideologii,</i> <br /><br /><br />To raczej zwykle wygląda tak, że amerykańska administracja ogłasza <a href="https://reaganlibrary.archives.gov/archives/speeches/1982/60882a.htm" rel="nofollow">coś w rodzaju</a> „w naszej polityce zagranicznej chodzi oczywiście przede wszystkim o to, żeby promować demokrację i prawa człowieka na świecie”, a tzw. wolne media powtarzają jak za panią matką pacierz. A kiedy wytyka się konkterne przypadki tego promowania: Chile, Nikaraguę czy tuziny innych, to zazwyczaj pada odpowiedź w stylu „może i krwawy dyktator, ale zwalcza komunistów, a to oni są największym zagrożeniem dla demokracji i praw człowieka” albo „może i obalamy demokrację, ale to dlatego, że ludzie głosują na komunistów, a to oni są największym zagrożeniem dla demokracji i praw człowieka” („komunista” to oczywiście każdy, kogo akurat nie lubimy). W ten sposób teza o promowaniu demokracji i praw człowieka robi się wygodnie niefalsyfikowalna. W ostateczności czasem ktoś przyzna, że w tym lub innym konkretnym przypadku może i działaliśmy trochę wbrew wartościom, bo tak się opłacało naszym korporacjom (pamiętam np. W. Scotta Thomsona, który gdzieś kiedyś przyznał, że w Iranie chodziło wyłącznie o ropę) – ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę, bo tak ogólnie to niestrudzenie promujemy demokrację i prawa człowieka. Albo czasem ktoś przyzna, że „w przeszłości popełnialiśmy błędy” (np. w 1999 Clinton – <a href="https://www.theguardian.com/world/1999/mar/12/jeremylennard.martinkettle" rel="nofollow">jak to ujęły mainstreamowe media</a> – przeprosił za zamach stanu i ludobójstwo w Gwatemali) – ale tylko po to, żeby zaraz dodać, że to stare dzieje i teraz to już tylko demokracja i prawa człowieka nam w głowie.<br /><br /><br /><i>Nie za bardzo rozumiem argument z Arabią Saudyjską. Przecież nikt tutaj nie wierzy, że USA szerzą prawa człowieka na całym świecie; tutaj wszyscy zgodnie twierdzą, że Stany używają jej tam, gdzie im wygodnie, a podchwytują to miejscowi, jeśli im wygodnie. </i><br /><br />„Tutaj” w sensie „na tym blogu”? Pewnie tak. Ale ja chciałem powiedzieć, że na Zachodzie jest kupa intelektualistów, którym tak samo daleko jest do Kuby, jak do Arabii Saudyjskiej; którzy nie doświadczyli na własnej skórze ani opresji sowieckiej, ani amerykańskiej, ani żadnej innej; którzy mają świetny dostęp do danych na temat dyktatur sponsorowanych przez Zachód – i jednocześnie są święcie przekonani, że Stany starają się szerzyć demokrację i prawa człowieka na świecie (najwyżej czasami im nie wychodzi, ale generalnie chcą dobrze).Tomasz Herokhttps://www.blogger.com/profile/11556685951520987482noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-52056524679706533832016-12-11T02:55:46.996+01:002016-12-11T02:55:46.996+01:00Weźmy wspomnianą przez Ciebie Kubę…
Kuba to nie j...<i>Weźmy wspomnianą przez Ciebie Kubę…</i><br /><br />Kuba to nie jest najszczęśliwszy przykład, przecież akurat ten kraj idealnie wpisał się w zimną wojnę, jak już Castro przypomniał sobie, że w zasadzie zawsze chodziło mu o socjalizm w duchu marksistowsko – leninowskim, co przed klęską J.F.K. w Zatoce Świń nie było oczywiste. Wtedy „rewolucja” okazała się nie tylko antyimperialistyczna, ale także socjalistyczna, a sojusz z ZSRR – podstawą polityki wobec sąsiada. Akurat przypadek Kuby to „czysty” zimnowojenny kazus. Fakt, że Cuban Liberty and Democratic Solidarity Act jest z 1996 r., ZSRR już nie było, ale Castro był, uwierał Stany, i, przepraszam, ale dawał powody do przywoływania frazy “human rights” jako świetnego pretekstu.<br /><br />Znam się mniej niż średnio na niuansach polityki USA w Ameryce Południowej, ale przecież w wielu wypadkach taktyka polegała na tajnych operacjach CIA w postaci wspierania junt wojskowych obalających legalne rządy (np. Allende w Chile, czy próba storpedowania wyborów Chaveza w 2002 r. ), tworzeniu zaplecza dla akcji Condor, czy też tajnym wspieraniu np. takich Contras w Nikaragui – to nawet wbrew woli Kongresu. Do tych tajnych akcji raczej nie dorabiano jakichś szczególnych ideologii, a jak już coś wyciekło, to wg. oficjalnych info obalano „komunistów” (o tych wątkach piszesz w notce), albo odbijano majątki korporacji amerykańskich przez „komunistów” znacjonalizowane – a więc resztki doktryny Monroe'a. <br /><br />Nie za bardzo rozumiem argument z Arabią Saudyjską. Przecież nikt tutaj nie wierzy, że USA szerzą prawa człowieka na całym świecie; tutaj wszyscy zgodnie twierdzą, że Stany używają jej tam, gdzie im wygodnie, a podchwytują to miejscowi, jeśli im wygodnie. Ja tylko uważam, że „wybiórczość” obrazu USA w „GW” ma trochę inne przyczyny niż te, które opisałeś w notce. <br /><br /><i>Z młodszych masz np. Sławomira Sierakowskiego</i><br /><br />Jakbyś pobył sobie kilka lat za amerykańskie pieniądze na kilku uniwerkach z Ivy League, też pewnie tak byś gadał ;) To zresztą stała polityka, Cimoszewicz, Balcerowicz, Kołodko czy Iwiński, czy np. taki Stypułkowski to stypendyści Fulbrighta jeszcze z lat 70. i 80. <br /><br />Ale - jako osoba korzystająca w latach 90. z pieniędzy Fundacji Forda i Sorosa dla organizowania pomocy dla ofiar przemocy domowej – to jednak powiem, że tak, czasami rzeczywiście wykorzystuje się tę kasę na prawa człowieka. Jak na dobry PR, to byliśmy dość tani. Zresztą teraz kasę na takie sprawy dają głównie UE i np. Fundusze Norweskie. <br /><br /><i>Ja tu nie widzę sprzeczności</i><br /><br />Też się zgadzam, że najlepiej sprawdzają się – jak to nazywamy w kryminologii : ) – teorie wieloczynnikowe. Ale jeśli ważymy poszczególne czynniki, to „parytet” w polskich relacjach o zbrodniach Putina i Stanów jest niemożliwy przede wszystkim z powodów geograficznych, historycznych i aktualnych:) Struktura własnościowa to tylko jeden element, w przypadku <a href="http://www.agora.pl/agora/0,110762.html#TRNavSST" rel="nofollow">”Agory”</a> naprawdę nie wygląda to tak źle, mimo tych akcji Sorosa, o których piszesz w pierwszej kolejności ;) (zobacz, ile ma „free float”, a <a href="http://www.agora.pl/agora/1,111621,9983379,Agora_Holding_Sp__z_o_o_.html" rel="nofollow">„Agora Holding” sp. z o.o.</a> to w zasadzie wyłącznie uprzywilejowane akcje pracownicze – na marginesie ciekawostka, Michnikowi na jego wniosek akcje umorzono). <br /><br />A co do lanczyków z Judith Miller i filtrów w prowincjonalnej „Wyborczej” – co do zasady zgoda, ale ja przez propagandę rozumiem celową dezinformację. A Ty opisujesz procesy, w których „Wyborcza” co najwyżej jest odbiorcą i przekaźnikiem, ta propaganda zasadniczo nie jest „nasza”. W notce dobrze opisałeś relacje kapitału, imperializmu i mediów głównego nurtu, ale „GW” nie jest tutaj żadnym istotnym graczem. <br />bnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-13628939360347985352016-12-06T03:12:41.142+01:002016-12-06T03:12:41.142+01:00Ten argument najbardziej przekonujący, na resztę o...Ten argument najbardziej przekonujący, na resztę odpiszę później.bnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-88778315263805484112016-12-04T19:11:19.301+01:002016-12-04T19:11:19.301+01:00@b
Dodałbym jeszcze, że prowincjonalne media mają...@b<br /><br />Dodałbym jeszcze, że prowincjonalne media mają to do siebie, że powtarzają po mediach centralnych i poruszają się w ramach przez nie wyznaczonych, więc to, czym dysponuje Wyborcza – zwłaszcza jeśli chodzi o politykę zagraniczną – jest często mocno przefiltrowane przez media amerykańskie. Np. z filtrem (3) wygląda to tak, że jakiś Rumsfeld czy Powell umawia się z Judith Miller na lanczyk i wciska jej swoją ciemnotę, następnie Miller ogłasza na pierwszej stronie NYT, że w wyniku bezkompromisowego śledztwa dziennikarskiego udało się ustalić, że nasz wywiad ma dowody na broń masowego rażenia w Iraku, co potwierdzają wysoko postawione źródła w Waszyngtonie, następnie Wyborcza pisze, że w wyniku bezkompromisowego śledztwa dziennikarskiego NYT ustalił, że jest broń masowego rażenia w Iraku, następnie Adam Michnik wzywa do powstrzymania stwarzającego śmiertelne zagrożenie Saddama i jego „krucjaty przeciwko demokracji”. Krótko mówiąc: skoro Wyborcza jest prowincjonalna, to te filtry tym bardziej dla niej działają.Tomasz Herokhttps://www.blogger.com/profile/11556685951520987482noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-67277501917509585972016-12-04T18:39:00.815+01:002016-12-04T18:39:00.815+01:00No trochę się te racjonalizacje imperlializmu jedn...No trochę się te racjonalizacje imperlializmu jednak zmieniają, jeszcze nie tak dawno temu było to raczej "niesiemy dzikusom cywilizację", albo "dzięki nam będą mogli poznać prawdziwego Boga i dostąpić zbawienia". Np. w 1855 W. J. Grayson, mąż stanu i poeta, pisał:<br /><br />For these great ends hath Heaven’s supreme command<br />Brought the black savage from his native land, <br />Trains for each purpose his barbarian mind, <br />By slavery tamed, enlightened, and refined; <br />Instructs him, from a master-race, to draw <br />Wise modes of polity and forms of law, <br />Imbues his soul with faith, his heart with love, <br />Shapes all his life by dictates from above,<br />And, to a grateful world, resolves at last <br />The puzzling question of all ages past, <br />Revealing to the Christian’s gladdened eyes <br />How Gospel light may dawn from Libya’s skies, <br />Disperse the mists that darken and deprave, <br />And shine with power to civilize and save.<br /><br />To nie to samo co dzisiejsze "niesiemy pokój, bezpieczeństwo, demokrację, prawa człowieka i wolny handel". Apoteoza chciwości gra w tym wszystkim jakąś rolę, ale nie powiedziałbym, że to centralny punkt imperailistycznej narracji - ani dzisiaj, ani dawniej.Tomasz Herokhttps://www.blogger.com/profile/11556685951520987482noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-33510359651955703572016-12-01T11:55:20.047+01:002016-12-01T11:55:20.047+01:00Dla notki mam tru story, bro.
Co do "antykom...Dla notki mam tru story, bro.<br /><br />Co do "antykomunizmu", czy "magii wolnego rynku", czy "neoliberalizmu", może nawet z włączeniem całej tej "nadbudowy" spłodzonej przez Ayn Rand i jej kółeczko, to mam wrażenie, że najlepiej określić to jako "apoteozę chciwości", w głębi "cywilizowanego Zachodu" trwałą i niezmienną, za jakieś ostatnie 200 lat powiedzmy. Która wygenerowała dojrzały imperializm, od 100 lat mający się doskonale i doskonalący swoje różne narzędzia i aspekty, np. jw. w notce, swoje tuby propagandowe. A USA jakby nie patrzeć, są tego imperializmu statkiem-matką, gdzieś tak od końca I wojny, powiedzmy.<br /><br />Nie tak dawno miałem o tym notkę, albo próbowałem coś powiedzieć, w drugiej połówce http://bs-blog.clouds-forge.eu/index.php?post=2016_06_18_00_Zabawy_nie_tylko_z_broniaBonihttp://bs-blog.clouds-forge.eunoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-19470605466393014112016-11-29T15:19:40.837+01:002016-11-29T15:19:40.837+01:00przypomina się Kissinger, który twierdził, że amer...<i>przypomina się Kissinger, który twierdził, że amerykańska polityka nigdy nie jest tak idealistyczna, jak twierdzą jedni, ani tak cynicznie interesowna jak uważają drudzy, ale że jest mieszanką jednego i drugiego</i><br /><br />Chciałbym poznać jeden przypadek, kiedy idealizm odegrał jakąkolwiek rolę.Tomasz Herokhttps://www.blogger.com/profile/11556685951520987482noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-25767400297087335332016-11-29T15:17:35.250+01:002016-11-29T15:17:35.250+01:00@b
Koncepcja praw człowieka była jednym z ważniej...@b<br /><br /><i>Koncepcja praw człowieka była jednym z ważniejszych elementów ideologicznych zimnej wojny - akurat właśnie we wschodniej Europie. W latach ’70., jak już Stany pozamiatały u siebie kilka kompromitujących kwestii, np. segregację rasową, to wyciągnięto tę zakurzoną ideę. </i><br /><br />Chcesz powiedzieć, że amerykański aparat propagandowy używa/używał retoryki praw człowieka głównie u nas, bo tylko u nas nie brzmi to idiotycznie? Zupełnie mi się nie wydaje. Weźmy wspomnianą przez Ciebie Kubę: oficjalnym uzasadnieniem amerykańskiego embarga jest cały czas to, że na Kubie nie ma demokracji i nie szanuje się tam praw człowieka. Np. W Cuban Liberty and Democratic Solidarity Act of 1996 fraza “human rights” pojawia się 25 razy (“The United States has shown a deep commitment, and considers it a moral obligation, to promote and protect human rights”), w Cuban Democracy Act 9 razy (“It should be the policy of the United States to maintain sanctions on the Castro regime so long as it continues to refuse to move toward<br />democratization and greater respect for human rights”). Jest to oczywiście komicznie – mamy myśleć, że na Arabię Saudyjską i kilkadziesiąt innych państw nie nałożyli sankcji przez niedopatrzenie? A jednak cały czas to ogłaszają – bo wiedzą, że nie ma takiej bredni, której NYT i Washington Post nie będą potem dzielnie bronić.<br /><br /><i>Dlatego jak USA – już po zimnej wojnie - stosują retorykę praw człowieka, to bierze to na serio w zasadzie wyłącznie Wschodnia Europa.</i><br /><br />O, na pewno nie – sam znam o najmniej kilku Brytyjczyków, którzy to kupują. Ten mit ma się świetnie wszędzie na Zachodzie.<br /><br /><i>Ludzie, których cytujesz, to jest pokolenie i środwisko, którego cała młodość i aktywność publiczna przypadała na lata „demokratyzacji bloku wschodniego”, najmłodsza chyba jest Kolenda – Zalewska (49), może Imielski (chyba 40 +). </i><br /><br />Z młodszych masz np. Sławomira Sierakowskiego, który <a href="http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,20965508,slawomir-sierakowski-trump-sie-nie-da-oswoic.html" rel="nofollow">twierdzi</a>, że Ameryka “Przestanie bronić demokracji. Zajmie się swoim dobrobytem.” i tłumaczy, że imperialistyczna mania Putina wynika z jego pragnienia “chlubienia się największym terytorium”. Poza tym Jarkowiec też wygląda na mniej niż 40.<br /><br /><i>I naprawdę, właśnie to wszystko jest decydujące dla treści „GW”, ze struktury własnościowej Agory czy treści reklam nie da się odtworzyć schematu z Twojej notki</i><br /><br />Ja tu nie widzę sprzeczności. Zgadzam się, że wizja szlachetnej Ameryki broniącej demokracji i praw człowieka u wielu z nich bierze się z takiego a nie innego życiorysu. To nie kłóci się z tezą, że gdyby mieli inną wizję, toby w Wyborczej nie publikowali – a to dlatego, że ich wizja, choć rażąco sprzeczna z faktami, jest zgodna z interesem korpoświata.<br />Wyobraź sobie, że nagle Wyborcza zaczyna poświęcać zbrodniom Stanów tyle samo uwagi, co zbrodniom Putina i porzuca całą tę nowomowę, wszystkie te hasła o liderze wolnego świata i pełnieniu misji etc. Myślisz, że np. Media Development Investment Fund, Inc. (11,22% kapitału) by nie zareagował? Albo Nationale-Nederlanden (9,43%), albo PZU, kontrolowane przez Skarb Państwa (15,93%)? Że nie byłoby odpływu reklamodawców ani spadku wartości akcji? Nie możemy przeprowadzić eksperymentu, żeby się przekonać, ale nie znam żadnego tytułu, który by nie stosował oczywistego podwójnego standardu pisząc o naszych zbrodniach i ich zbrodniach i nie był jednocześnie odcięty od wielkiego kapitału.<br /><br /><i>Ale jeśli za propagandę uznajesz zmasowaną, celową dezinformację, to chyba jednak nie adres na Czerskiej. </i><br /><br />Adres na Eighth Avenue też zresztą nie – w ogóle nie ma żadnego adresu, gdzie ktoś podejmuje decyzję o zdezinformowaniu społeczeństwa. A jednak dezinformacja jest potężna i nieprzypadkowa. <br /><br /><i>A jak chcesz zobaczyć prawdziwą "naszą propagandę", to zapraszam do oglądania TVP, chociaż jednego wydania „Wiadomości”.</i><br /><br />TVP to tu nie dochodzi, nie mówiąc już o tym, że nie mam telewizora. Ale domyślam się, co tam się dzieje.<br />Tomasz Herokhttps://www.blogger.com/profile/11556685951520987482noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-39482942387023416922016-11-28T02:16:59.934+01:002016-11-28T02:16:59.934+01:00Zresztą jeśli chodzi o uczucia do USA, to u nas „f...Zresztą jeśli chodzi o uczucia do USA, to u nas „fatalne zauroczenie” dotyka w zasadzie wszystkie środowiska, od Millera i Kwaśniewskiego, na PiSie kończąc. Już nie będę podawać przykładów, bo oczywiste. Linia „Wyborczej” i tak jest <i>moderate</i>, jednak pikują na Unię przede wszystkim. <br /><br />A jak chcesz zobaczyć prawdziwą "naszą propagandę", to zapraszam do oglądania TVP, chociaż jednego wydania „Wiadomości”. I o ile w PRL było tak jak piszesz, raczej nikt w to nie wierzył, to dzisiaj niestety jest inaczej. Cała moja rodzina z Podkarpacia ufa TVP. <br />bnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-1537175344623058852016-11-28T02:00:04.150+01:002016-11-28T02:00:04.150+01:00Jeju, co Ty przypisujesz prowincjonalnej „Gazecie ...Jeju, co Ty przypisujesz prowincjonalnej „Gazecie Wyborczej”… Ten schemat, który opisałeś, nie jest uniwersalny, i średnio tłumaczy treści „GW”, czy w ogóle polskie emocje do Stanów. To znaczy może Anne Applebaum jest z tej historii, ale reszta – nie bardzo. Tak w skrócie:<br /><br />1. Koncepcja praw człowieka była jednym z ważniejszych elementów ideologicznych zimnej wojny - akurat właśnie we wschodniej Europie. W latach ’70., jak już Stany pozamiatały u siebie kilka kompromitujących kwestii, np. segregację rasową, to wyciągnięto tę zakurzoną ideę. Jednym z merytorycznych filarów KBWE, poza np. rozbrojeniem, były właśnie demokratyzacja i prawa człowieka. W zasadzie wszystkie ruchy opozycyjne w demoludach nawiązywały i próbowały rozliczać władze z wykonania aktu końcowego KBWE (Helsinki 1975), od Moskiewskiej Grupy Helsińskiej, poprzez czeską Kartę 77, na polskich organizacjach z lat 70 kończąc. W polskim Komitecie Helsińskim był Kaczyński, stale współpracował Rzepliński. Jakie państwo wspierało, finansowało te procesy – to było oczywiste, dla wschodnioeuropejskich opozycjonistów również. I też uderzono w takie akordy, które rzeczywiście w demoludach w zasadzie nie istniały: wolność słowa, wolności polityczne (wybory, zgromadzenia, stowarzyszenia). A Jerzy Urban w nieudolnym rewanżu oferował wysłanie śpiworów bezdomnym w NY. <br /><br />2. Akurat tak się złożyło, że przez następne dziesięciolecia po zimnej wojnie interesy gospodarcze i militarne USA nie wchodziły w jakiś zasadniczy konflikt z interesami Europy. Zwłaszcza Europy Wschodniej. Są też pewne zasługi po stronie USA np. dla zakończenia rzezi w Bośni (Richard Holbrooke i porozumienie z Dayton), chociaż jeśli coś się zarzuca Stanom w kontekście wojny w b. Jugosławii, to właśnie bierność. Naprawdę, tu jest zupełnie inna perspektywa niż w Ameryce Południowej… To widać np. po reakcjach na śmierć Castro. Z tych samych powodów np. tam w miarę swobodnie eksperymentują z różnymi „nierynkowymi” rozwiązaniami, a u nas długo poczekamy na wyleczenie urazów po „realnym socjalizmie”. <br /><br />Ludzie, których cytujesz, to jest pokolenie i środwisko, którego cała młodość i aktywność publiczna przypadała na lata „demokratyzacji bloku wschodniego”, najmłodsza chyba jest Kolenda – Zalewska (49), może Imielski (chyba 40 +). Ja jeszcze pamiętam te sentymenty, że „nasz człowiek (Brzeziński) w Waszyngtonie”… I naprawdę, właśnie to wszystko jest decydujące dla treści „GW”, ze <a href="http://www.agora.pl/agora/0,110762.html#TRNavSST" rel="nofollow"> struktury własnościowej Agory</a> czy treści reklam nie da się odtworzyć schematu z Twojej notki (chociaż Agora <a href="http://wyborcza.pl/1,75398,20839408,reklamy-pod-sam-korek-czyli-jak-prawicowe-media-zarabiaja-dzieki.html" rel="nofollow">pewnie niedługo utrzyma niezależność </a> od obcego kapitału;) <br /><br />Dlatego jak USA – już po zimnej wojnie - stosują retorykę praw człowieka, to bierze to na serio w zasadzie wyłącznie Wschodnia Europa. Jeśli Ty mówisz o łamaniu praw człowieka, to pierwsze, co Ci przychodzi na myśl, to imperializm USA. Z perspektywy Michnika, to są wciąż przede wszystkim więźniowie polityczni Putina i sytuacja na Ukrainie. <br />Ale jeśli za propagandę uznajesz zmasowaną, celową dezinformację, to chyba jednak nie adres na Czerskiej. Co najwyżej полезные идиоты, cytując klasyka. <br />„Oczywiście 1988 to nie 2016, Polska to nie Stany, a Gazeta Wyborcza to nie New York Times” – i tyle…<br />bnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-64620633460127334342016-11-27T10:01:49.077+01:002016-11-27T10:01:49.077+01:00Z jednej strony przypomina się Kissinger, który tw...Z jednej strony przypomina się Kissinger, który twierdził, że amerykańska polityka nigdy nie jest tak idealistyczna, jak twierdzą jedni, ani tak cynicznie interesowna jak uważają drudzy, ale że jest mieszanką jednego i drugiego (z dodatkiem wpływu demokracji).<br /><br />Mnie pod względem "propagandy" rozłożyli kiedyś Tofflerowie w "Wojnie i antywojnie", gdzie pisali o kłamstwach propagandowych USA z dumą: "patrzcie, jacy my jesteśmy sprytni manipulując światem".PAKhttps://www.blogger.com/profile/04714762321951908838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-762922966836191513.post-20948931108745377532016-11-25T23:27:20.219+01:002016-11-25T23:27:20.219+01:00Nie da się ukryć, że ostatnio szczególnie wylazła ...Nie da się ukryć, że ostatnio szczególnie wylazła z naszych mediów propaganda. Płasko, jednorodnie, nieciekawie pisano o Trumpie i amerykańskich wyborach. Może wpływ ma tu jeszcze polska specyfika, to znaczy ślepa miłość do Ameryki. Albo szerzej - wizerunek USA jako ziemi obiecanej rozmaitych biednych ludów. Niech się rzeczywistość nad nami zlituje i ma nas w swojej opiece. Itheritherhttps://www.blogger.com/profile/12639168409875710446noreply@blogger.com