„Daleki jestem od twierdzenia, że
wszyscy wyznawcy islamu to terroryści, ale stwierdzenie że za
przytłaczającą większością zamachów w Europie stoją wyznawcy
islamu, wydaje się być całkowicie na miejscu.” – napisał po
wtorkowych zamachach w Brukseli Piotr Kadlčík, do niedawna
przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP. No cóż,
może się wydawać na miejscu, ale tylko dopóki nie sprawdzimy
danych. Od 2007 Europol publikuje coroczny raport na temat terroryzmu
w Unii Europejskiej, w którym wszystkie zamachy (przeprowadzone i
udaremnione) klasyfikowane są jako inspirowane separatyzmem,
ideologią lewicową, ideologią prawicową, działaniem w „jednej
sprawie” (w praktyce chodzi najczęściej o ekologię i prawa
zwierząt), inspirowane religijnie (w praktyce zawsze chodzi o islam)
i pozostałe. Odsetek muzułmanów wśród grup innych niż religijna
jest, można się domyślać, znikomy. A liczby w tej kategorii
wyglądają następująco:
2006: 1/498
2007: 4/583
2008: 0/515
2009: 1/294
2010: 3/249
2011: 0/174
2012: 6/219
2013: 0/152
2014: 2/199
Czyli „przytłaczająca większość”
Kadlčíka to niecałe 0,7%. Może chociaż ofiar ataków muzułmanów
jest większość? Otóż też nie. Wg bazy RAND obejmującej lata
1968-2010 ofiary śmiertelne tych ataków to jakieś 20%.
Terrorystów muzułmańskich biją na głowę terroryści katoliccy:
sama IRA zabiła od lat 60. ok. 1800 osób, w tym ok. 650 cywilów.
To wszystko nie znaczy oczywiście, że
problem islamskiego terroryzmu jest nieistotny. Ale tłumaczenie,
którego elementem są często głupstwa typu „prawie wszyscy
terroryści to muzułmanie”, to nieporozumienie. Tłumaczenie to
wygląda mniej więcej tak: Istnieje jakiś zasadniczy konflikt
kulturowy między wartościami świata islamu a wartościami świata
Zachodu. Te pierwsze oznaczają odrzucenie indywidualnych wolności i
poparcie dla teokracji. Pewna grupa muzułmanów studiując Koran i
słuchając nauk imamów dochodzi do wniosku, że Bóg oczekuje od
nich, by zabijali niewiernych, co ma ostatecznie doprowadzić do powstania takiej
teokracji również w Europie. Najczęściej robią to przez zamachy
samobójcze za względu na specyficzne islamską doktrynę
męczeństwa.
Żeby zrozumieć, dlaczego to
nieprawda, trzeba by zacząć od tego, że zamachy samobójcze
też niekoniecznie są specjalnością muzułmanów. Profesor Robert
Pape, największy chyba na świecie specjalista od samobójczych
ataków terrorystycznych, po atakach 11 września zebrał dane o
wszystkich 179 przypadkach takich ataków na świecie w latach
1980-2001. Okazało się, że na czele rankingu znalazły się
Tamilskie Tygrysy, czyli niespecjalnie religijni hinduiści (74
ataki), daleko za nimi byli szyici z Hezbollah (28 ataków) i
sunnici z Hamas (16 ataków). Pod względem liczby ofiar prowadzi
Al-Kaida – ale tylko ze względu na ponad 3 tys. ofiar pojedynczego
ataku 11 września. Tamilskim Tygrysom udało się zabić 844 osoby,
samobójcom z Hezbollah – 659.
Po 2001 procent samobójczych ataków
przeprowadzonych przez muzułmanów jest znacznie większy, ale, jak
twierdzi Pape, religia atakujących i religia ofiar nie ma większego
znaczenia. Kluczowe znaczenie ma za to obca inwazja i okupacja
militarna. W 2010 pisał on tak (moje tłumaczenie):
Ponad 95 procent wszystkich ataków samobójczych to odpowiedź na okupację obcych sił, jak wynika z szeroko zakrojonych badań, które przeprowadziliśmy w ramach Projektu Bezpieczeństwo i Terroryzm na Uniwersytecie w Chicago. Przeanalizowaliśmy każdy przypadek spośród ponad 2200 ataków samobójczych od 1980 do dzisiaj. Od kiedy Stany Zjednoczone rozpoczęły okupację Afganistanu i Iraku, których populacje liczą w sumie około 60 milionów, liczba ataków samobójczych na świecie radykalnie wzrosła: od 300 ataków między 1980 a 2003 do 1800 między 2004 a 2009. Co więcej, ponad 90 procent ataków samobójczych na całym świecie to ataki wymierzone w Amerykę.(...)Różnice religijne mają znaczenie nie dlatego, że wyznawcy określonych religii mają skłonność do ataków samobójczych. Mogą one występować nawet w przypadku całkowicie świeckich kampanii samobójczych ataków, takich jak konflikt Tamilskich Tygrysów (hinduistów) z Syngalezami (buddystami).Różnice religijne mają znaczenie dlatego, że umożliwiają liderom terrorystów ogłaszanie, że okupant ma cele religijne, co może wywołać strach zarówno u świeckich, jak u religijnych członków lokalnej społeczności. To właśnie dlatego Osama bin Laden zawsze korzysta z okazji, by nazwać amerykańską okupację „krucjatą” mającą na celu nawrócenie muzułmanów na chrześcijaństwo, zagrabienie ich zasobów i zmianę ich tradycyjnego sposobu życia.
Izraelska okupacja Libanu, izraelska
okupacja Palestyny, syngaleska polityka wobec mniejszości
tamilskiej, turecka polityka wobec Kurdów, rosyjska polityka wobec
Czeczenów, indyjska polityka wobec Kaszmiru, amerykańska obecność
militarna na Półwyspie Arabskim, amerykańska okupacja Afganistanu,
amerykańska okupacja Iraku i ostatnio bombardowanie Syrii przez
Zachód – to wg Pape'a faktyczne podłoże samobójczego
terroryzmu. Religijny fundamentalizm czasami nie ma nic wspólnego z
samobójczym terroryzmem, a czasami jest jego uzupełnieniem, które
może go dodatkowo napędzać.
Warto zwrócić uwagę, że nawet ISIS
tworzą w znacznej części ludzie zupełnie niereligijni, albo
raczej zupełnie niereligijni do momentu przystąpienia do ISIS. Jak
pokazały m. in. wywiady z pojmanymi bojownikami ISIS w Iraku,
większość z nich nie ma bladego pojęcia o islamie. Podobnie jest
z terrorystami europejskimi. Odpowiedzialni za organizację
listopadowych zamachów w Paryżu Bracia Abdelslam posiadali w Brukseli bar, w którym sprzedawali alkohol i który stał się
punktem handlu narkotykami. Bracia Kouachi, którzy przeprowadzili
zamach na redakcję Charlie Hebdo, zajmowali się clubbingiem,
tworzeniem hip-hopu i paleniem haszyszu. Według ich znajomych jeden
z nich nie tak długo przed zamachem „nie potrafił odróżnić
islamu od katolicyzmu”. Podobny tryb życia prowadził Dżochar
Carnajew, który przeprowadził zamach bombowy w Bostonie.
Nic nie wskazuje na to, by jakikolwiek
religijny fundamentalizm był głównym źródłem samobójczego
terroryzmu. Wiele wskazuje na to, że jest nim zaangażowanie Zachodu
na Bliskim Wschodzie. Wizja islamskiego fanatyka, który wierzy, że
jeśli zabije niewiernych wysadzając się razem z nimi w powietrze,
to Allah wynagrodzi mu to 72 dziewicami w niebie, jest tyleż
popularna, co niezwiązana z przyczynami problemu.