czwartek, 20 lutego 2014

Co to jest filozofia analityczna? (II)

H. J. Glock: Was Wittgenstein an Analytic Philosopher?, "Metaphilosophy" 35 (4):419-444 (2004).


W poprzednim wpisie było o definicjach filozofii analitycznej i o tym, że żadna z nich nie jest adekwatna. Nie pomoże też połączenie tych definicji ze sobą jako warunków koniecznych – wtedy nam żaden albo prawie żaden filozof w zbiorze nie zostanie. Rozwiązaniem Glocka jest pomysł z tzw. podobieństwem rodzinnym, który polega na tym, że nie ma żadnych koniecznych ani wystarczających warunków, czyli nie ma żadnej esencji filozofii analitycznej. Po prostu do im większej liczby definicji ktoś pasuje, tym bardziej typowym jest filozofem analitycznym. Dla przykładu: jak tu kiedyś pisałem, nie da się z filozofii analitycznej wyłączyć etyki czy filozofii religii, ale filozofia języka to dalej mainstream, a filozofia religii to nisza.
Jedne z definicji Glocka są, jak widzieliśmy, bardziej trafne, a inne mniej. Być może niektóre z nich można by w ogóle wyrzucić, być może należałoby dodać jakieś inne. Ktoś może powiedzieć, że to za dużo kombinowania, ale gdyby tak spróbować zdefiniować najprostsze i najbardziej niezbędne pojęcia języka naturalnego, to okaże się, że wcale nie jest specjalnie łatwiej. Myślę, że podział na filozofów analitycznych i kontynentalnych ma sens, bo większość współczesnych filozofów da się w miarę sprawnie przypisać do jednej albo drugiej grupy.
Gdyby tak wziąć te definicje Glocka kolei, to okaże się, że może i jestem po jednej ze stron, ale tylko jako bardzo nieortodoksyjny wyznawca. Jeśli chodzi o główny temat, to od mainstreamowej filozofii języka bardziej interesuje mnie np. etyka. Jeśli chodzi o podział na analityczne i syntetyczne, to nie wydaje się mi to najciekawszym problemem na świecie. Jeśli chodzi o badanie myśli poprzez badanie języka, to mam poważne zastrzeżenia. Jeśli chodzi o podział na aprioryczną filozofię i empiryczną naukę, to myślę, że to błąd. Jeśli chodzi o odrzucenie metafizyki, to nie odrzucam. Jeśli chodzi o dzielenie skomplikowanych całości na części składowe, to nie mam nic przeciwko, ale na tym się filozofia na pewno nie kończy, a można mieć też wątpliwości co do tego, czy się zaczyna. Jeśli chodzi o „zorientowanie na naukę”, to generalnie mówię tak, ale, jak pisałem w poprzedniej części, trzeba by to jakoś uściślić. Jeśli chodzi o argumenty i uzasadnianie, to mówię zdecydowanie tak. Jeśli chodzi o jasność i precyzję, mówię jeszcze bardziej zdecydowanie tak. Jeśli chodzi o zajmowanie się filozofami uznawanymi za analitycznych, to różnie z tym bywa – zwłaszcza że analityczna etyka polega w dużej mierze na odwoływaniu się do filozofów żyjących dawno przed powstaniem podziału (Arystotelesa, Kanta czy Benthama).
Wychodzi na to, że jestem po stronie filozofii analitycznej głównie dlatego, że nie lubię filozofii kontynentalnej. A nie lubię filozofii kontynentalnej przede wszystkim za jej obskurantyzm i pretensjonalność. Dramatycznie brakuje mi w niej jasnego formułowania twierdzeń i popierania ich argumentami. Mam wrażenie, że jej standardy jasności i precyzji są tak niskie, że przyciąga ona głównie pozerów i szarlatanów, którzy nie mają nic mądrego do powiedzenia. Łatwo im tam po prostu robić wrażenie, że jednak mają. Nie chcę powiedzieć, że to jedno wielkie oszustwo, myślę, że filozofów kontynentalnych można porozmieszczać na osi między bezwartościowym bełkotem (Lacan) a niegłupimi myślami ujmowanymi w nie zawsze udany sposób (Merleau-Ponty). Ale z mojego doświadczenia wynika, że jeśli jest tam coś naprawdę interesującego, to mało, a w dodatku część z tego można znaleźć w filozofii analitycznej, i to w bardziej zrozumiałej postaci. Inne rzeczy, które mnie od filozofii kontynentalnej odrzucają to spekulatywność, jałowe erudycyjne popisy, brak pojęcia o logice, interpretacyjne nadużycia, ignorancja w zakresie nauk ścisłych, słabość do pseudonauki (z psychoanalizą na czele) i innego mistycyzmu.
Nie żeby filozofia analityczna nie miała nic za uszami, ale nie ma co tego porównywać.

niedziela, 16 lutego 2014

Co to jest filozofia analityczna? (I)

H. J. Glock: Was Wittgenstein an Analytic Philosopher?, "Metaphilosophy" 35 (4):419-444 (2004).


Filozofowie dzielą się, jak wiadomo, na analitycznych i kontynentalnych. A kiedy nie dzielą się na analitycznych i kontynentalnych, to dzielą się na takich, którzy uznają podział na analitycznych i kontynentalnych i na takich, którzy nie uznają. Mnie jest bliżej do tych, którzy uznają i do analitycznych. Kiedy jednak ktoś zapyta, co to jest ta filozofia analityczna, to ciężko mi zwięźle odpowiedzieć. Zazwyczaj wychodzę z tego tak, że polecam bardzo fajną książkę What Is Analytic Philosophy? Hansa-Johanna Glocka. A jeśli ktoś nie ma czasu na całą książkę, to polecam artykuł Was Wittgenstein an Analytic Philosopher? tegoż autora, a właściwie połowę tego artykułu poświęconą definicjom filozofii analitycznej. Poniżej nastąpi szybki przegląd tych definicji, a w następnej części kilka słów o moim stosunku do sprawy.
Ale najpierw trochę nazwisk. Typowi filozofowie analityczni to: Frege, Russell, Moore, Carnap, Austin, Ayer, Ryle, Quine, Kripke, Lewis, Putnam, Dennett, Searle, Tarski, Grice, Rawls, Popper, Anscombe, Hare, Mackie, Strawson, Foot, Hintikka czy Plantinga. Typowi filozofowie kontynentalni to: Husserl, Heidegger, Levinas, Sartre, Lyotard, Derrida, Lacan, Gadamer, Habermas, Horkheimer, Adorno, Latour, Deleuze, Agamben, Arendt, Foucault, Butler, Sloterdijk czy Merleau-Ponty. Sztuka polega na tym, żeby znaleźć to, co spaja jedną i drugą grupę. W związku z tym, że jedna grupa ma być w opozycji do drugiej, po znalezieniu tego czegoś dla jednej grupy powinno już być z górki.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to oczywiście to, że ci analityczni są anglojęzyczni z domieszką niemieckojęzyczną, a kontynentalni najczęściej francuskojęzyczni albo niemieckojęzyczni. Trzeba jednak pamiętać, że filozofia analityczna zaczęła się i przez jakiś czas kwitła na europejskim kontynencie, głównie w języku niemieckim, a trochę też w polskim. Chodzi o Fregego, Wittgensteina (choć to trochę problematyczny przypadek), logicznych pozytywistów tworzących Koło Wiedeńskie (Carnapa, Schlicka, Neuratha) i szkołę lwowsko-warszawską (Twardowskiego, Ajdukiewicza, Łukasiewicza, Tarskiego). Utożsamianie filozofii analitycznej z filozofią anglojęzyczną zaczęło się dopiero po wojnie.
Początki podziału sięgają więc końca XIX wieku, ale czasami do kontynentalnego obozu zalicza się też dawniejszych filozofów, np. Hegla albo Kierkegaarda. W ogóle kiedy już się próbuje stosować te kategorie do dawnych czasów, to raczej wszyscy wpadają do grupy kontynentalnej. Wiąże się to z tym, że filozofowie analityczni nie mają z reguły najlepszego zdania o dawnej filozofii (patrz definicja historyczna poniżej).
Glock dzieli definicje filozofii analitycznej na tematyczne, doktrynalne, metodologiczne, stylistyczne, historyczne i kombinowane na zasadzie podobieństwa rodzinnego. Wygląda to następująco:


Temat

Według jednej z tematycznych definicji, filozofowie analityczni zajmują się logiką, filozofia języka, epistemologią, filozofią umysłu i metafizyką. Unikają natomiast etyki, estetyki czy filozofii politycznej. Definicja jest słaba, bo, po pierwsze, być może było tak dawno temu, ale dzisiaj filozofia analityczna obejmuje każdą możliwą filozoficzną dziedzinę; po drugie, nawet dawno temu niektórzy filozofowie analityczni zajmowali się np. etyką (Moore) i, po trzecie, wielu typowych nieanalitycznych filozofów zajmowało się i zajmuje np. metafizyką.
Innym tematem, który uchodzi za wyróżniający filozofię analityczną, jest temat, nomen omen, analityczności (przeciwstawionej syntetyczności), który jest wałkowany od czasu, kiedy Kant przedstawił go w „Krytyce czystego rozumu”. Taki wyróżnik też nie jest rewelacyjny, bo dla wielu wczesnych filozofów analitycznych (Russella, Moore'a, Austina) temat ten był co najwyżej pobocznym przedmiotem zainteresowania, a wielu innych po słynnym artykule Quine'a uznało, że podział na analityczne i syntetyczne został obalony i nie miało już w tej sprawie nic do dodania. W dodatku temat ten także żywo interesował niektórych filozofów kontynentalnych, np. Husserla.


Doktryna

Michael Dummett twierdził, że filozofów analitycznych łączy pewien konkretny pogląd, mianowicie pogląd, według którego analiza myśli musi się sprowadzać do analizy języka, a więc filozofia języka jest fundamentem całej filozofii. Z definicją tą jest kilka problemów, m.in. taki, że ignoruje ona tzw. lingwistyczny zwrot zapoczątkowany przez późnego Wittgensteina. Znowu też nie wiadomo, czy z drugiej strony nie podpisałoby się pod tym poglądem co najmniej kilku typowych filozofów kontynentalnych, jak np. Gadamer czy Derrida.
Inną definicją doktrynalną jest definicja mówiąca, że w filozofii analitycznej obowiązuje przekonanie o istnieniu dwóch odrębnych sfer poznania: apriorycznej analizy pojęć, którą zajmuje się filozofia i empirycznych badań, którymi zajmuje się nauka. Definicja mogłaby od dużej biedy być użyteczna, ale tylko dla filozofii analitycznej do czasów wspomnianego wyżej artykułu Quine'a. Poza tym i tak nie bardzo pasuje np. do Russella.
Według trzeciej definicji doktrynalnej filozofia analityczna odrzuca metafizykę jako taką. To pasuje świetnie do logicznych pozytywistów i ich krucjaty przeciwko metafizyce jako zbiorowi zdań pozbawionych sensu, bo empirycznie nieweryfikowalnych, ale czy do kogoś poza nimi? Można ewentualnie dorzucić kilku filozofów, którzy metafizykę omijali szerokim łukiem, np. Austina, ale co zrobić z wszystkimi tymi przykładowymi filozofami analitycznymi, dla których metafizyka była i jest głównym przedmiotem zainteresowania, jak Kripke czy Lewis?


Metoda

Przez to, że filozofia analityczna nazywa się, jak się nazywa, sporo osób myśli, że chodzi w niej o jakieś analizowanie, czyli rozbieranie złożonych zjawisk (pojęć, sądów) na prostsze części. To oczywiście charakterystyczna cecha dużej części filozofii w ogóle, ale można dodać, że w przypadku filozofii analitycznej chodzi o analizę z użyciem różnych zmyślnych logicznych narzędzi, w przeciwieństwie do np. dość siermiężnej analizy w stylu brytyjskich empirystów. Nie brzmi to głupio, ale, po pierwsze, trzeba by tu wprowadzić dalsze rozróżnienia. Np. na atomistyczną analizę logicznych pozytywistów czy wczesnego Wittgensteina i konektywistyczną analizę Strawsona czy późnego Wittgensteina – o ile to drugie w ogóle zasługuje na miano analizy. Poza tym definicja trochę się gryzie z implikacjami, jakie niesie Quine'owskie twierdzenie o niezdeterminowaniu znaczenia oraz z popularnym przekonaniem o konieczności zastąpienia w filozofii pełnego logicznych defektów języka naturalnego idealnym językiem formalnym.
Inna definicja mówi, że filozofia analityczna jest „zorientowana na naukę”. Coś w tym na pewno jest, ale myślę, że dobrze byłoby, gdyby Glock rozróżnił kilka możliwych interpretacji tego twierdzenia. „Zorientowanie na naukę” może oznaczać różne rzeczy: upodobnienie metody filozoficznej do metody naukowej (pod tym czy innym względem), integrację filozofii i nauki, przekonanie, że nauka jest w stanie odpowiadać na wszystkie sensownie postawione pytania, branie pod uwagę wyników badań naukowych w filozofii i pewnie jeszcze parę innych. Wydaje mi się, że każde z tych czterech podejść odgrywa znaczącą rolę w filozofii analitycznej i że każdego jest wyraźnie mniej w filozofii kontynentalnej, ale i tak zostaną typowi filozofowie analityczni, do których żadne z nich nie pasuje. Taki np. Austin.
Ostatnia z definicji metodologicznych to taka, która mówi, że w filozofii analitycznej chodzi przede wszystkim o argumenty i uzasadnianie swoich twierdzeń. Problem w tym, że znowu tak naprawdę pasuje to (w mniejszym lub większym stopniu) do zdecydowanej większości filozofów, wyłączając najwyżej niewielką grupę – jak to ujmuje Glock – proroków i mędrców w rodzaju Pascala, Kierkegaarda, Nietzschego czy Heideggera, którzy swoje mądrości raczej ogłaszali niż uzasadniali. Argumenty i uzasadnianie są charakterystyczne nie dla filozofii analitycznej, tylko dla filozofii w ogóle. Różnica może leżeć w poziomie jakości, precyzji i jasności tych argumentów – i tu zgrabnie przechodzimy do definicji stylistycznej.


Styl

Definicja stylistyczna mówi, że filozofia analityczna to filozofia, w której liczy się przede wszystkim jak najjaśniejsze i jak najbardziej precyzyjne formułowanie twierdzeń i argumentów. Po tym najlepiej odróżnić ją od filozofii kontynentalnej, gdzie jasności i precyzji z reguły próżno szukać. Nie oznacza to oczywiście, że filozofię analityczną czyta się łatwo i przyjemnie. Kiedy laik weźmie do ręki jakiś klasyczny tekst analityczny (powiedzmy, „Logiczną strukturę świata”), to będzie on dla niego podobnie niestrawny jak klasyczny tekst kontynentalny (powiedzmy, „Bycie i czas”). Różnica polega na tym, że trudność tego pierwszego będzie wynikała z jego techniczności i zaawansowania, podczas gdy trudność tego drugiego z mętniactwa. Tak to przynajmniej przedstawiają entuzjaści filozofii analitycznej, ale Glock twierdzi, że nie zawsze mają rację. Według niego obok kontynentalnego obskurantyzmu estetyzującego istnieje analityczny obskurantyzm scholastyczny, który może polegać np. na ładowaniu notacji logicznej gdzie popadnie, co bardziej zaciemnia niż rozjaśnia. Glock nie pisze, jak jego zdaniem to zjawisko jest rozpowszechnione, wymienia tylko jeden przykład (mniej znanego filozofa, Christophera Peacocke'a), ale widocznie jest to dla niego na tyle istotny problem, że podważa trafność definicji stylistycznej. Od siebie mogę dodać, że czytając niektóre klasyki filozofii analitycznej (np. Anscombe) miałem wrażenie obcowania z mętniactwem niepokojąco zbliżonym do mętniactwa kontynentalnego. Nie jestem pewien, na ile było to faktyczne mętniactwo, a na ile moja ignorancja, ale tak czy inaczej zgadzam się z Glockiem, że przez sam styl się filozofii analitycznej nie zdefiniuje.


Historia

Definicja historyczna mówi, że na początku byli Frege, Russell, Moore, Wittgenstein, Koło Wiedeńskie i polska szkoła, później byli filozofowie, którzy się nimi inspirowali, rozwijali ich pomysły albo je krytykowali, potem byli następni itd. I to jest właśnie filozofia analityczna. Bycie filozofem analitycznym jest więc kwestią zajmowania się innymi filozofami analitycznymi (o ile się nie należy do grona ojców założycieli). Definicja jest niewystarczająca z tego powodu, że w międzyczasie pojawili się analityczni filozofowie, którzy się wyraźnie wyłamali z tej zapoczątkowanej pod koniec XIX wieku tradycji i zwrócili uwagę na różnych dawnych myślicieli. Powstał analityczny marksizm, analityczny tomizm i nawet coś w rodzaju analitycznego heglizmu, o zgrozo.

Jedne z tych definicji wydają się bardziej trafne (badanie myśli poprzez badanie języka), inne mniej (odrzucenie metafizyki), ale każda albo wyklucza zbyt wielu typowych filozofów analitycznych, albo włącza zbyt wielu nieanalitycznych. Albo robi jedno i drugie. Czy w takim razie należy dać sobie spokój z tym podziałem? Niekoniecznie, o czym w następnym odcinku.


środa, 12 lutego 2014

Moralność zwierząt


Tekst pod takim tytułem napisałem na blogu stowarzyszenia Otwarte Klatki. Przy okazji: gdyby ktoś miał potrzebę zrobienia czegoś dobrego dla świata, a konkretniej czegoś dobrego w sprawie zwierząt torturowanych w ramach hodowli przemysłowej w Polsce, to za marne 20 zł miesięcznie może zostać członkiem wspierającym Otwartych Klatek. W razie wątpliwości typu „czy to ma sens?” albo „ile sobie za to kupicie iPadów?” można mi posłać maila.