sobota, 29 grudnia 2012

Blog moralnego zepsucia



Wszyscy robią podsumowania roku, wypadałoby więc też zrobić jakieś tutaj. Problem w tym, że czytałem zdecydowanie zbyt mało rzeczy opublikowanych w 2012, żeby ułożyć z tego sensowny ranking. Postanowiłem więc zrobić listę filozoficznych książek wydanych w 2012, których nie przeczytałem, czego gorzko żałuję:

  1. Paul Thagard: The Cognitive Science of Science: Explanation, Discovery and Conceptual Change.
  2. Paul M. Churchland: Plato's Camera: How the Physical Brain Captures a Landscape of Abstract Universals.
  3. Stephen Stich: Collected Papers, Volume 2: Knowledge, Rationality, and Morality, 1978-2010.
  4. Joel Marks: Ethics Without Morals: In Defence of Amorality.
  5. Joshua Alexander: Experimental Philosophy: An Introduction.
  6. Jeffrey Reiman: As Free and as Just as Possible: The Theory of Marxian Liberalism.
  7. Larry S. Temkin: Rethinking the Good: Moral Ideals and the Nature of Practical Reasoning.
  8. Tamler Sommers: Relative Justice: Cultural Diversity, Free Will, and Moral Responsibility.
  9. Alvin Plantinga: Where the Conflict Really Lies: Science, Religion, and Naturalism.
  10. Michael Ruse: The Philosophy of Human Evolution.
  
Jako bonus zamieszczam tzw. referral fun, czyli autorski wybór najciekawszych guglowanych fraz, po których trafiano na tego bloga w 2012:

jak można powiedzieć na czarowinice
czy istnieją prawdziwe czarownice
zasady dobrej czarownicy
zasady złej czarownicy
czarownica zła
czy ktoś kiedyś widział zombi
czy ktoś widział zombi
wierze w czajniczek krążący wokół marsa
przekazy kosmologiczne 2012
dziwne zjawiska na ziemi 2012
dziwne religijne doświadczenia
zdolności paranormalne grzech czy dar
co mi przyszło z bycia religijnym
inteligentni ludzie mają trudniej
ambicja uniemożliwia filozofowanie
jaki jest moj poglad filozoficzny
jaki jest sens życia
dlaczego musimy umrzeć
dzisiejsza moralność
zapychanie
zapychanie ziemią
zapychana w 2 dziury
ślady dziur! high quality
mamuśka zapychana
masturbuje sie o kant
masturbacja o kant
masturbacja na kancie
masturbacja normatywna
co robi niewidzialna ręka?
czy w polsce masturbacja jest karana prawnie?
czy z punktu historii bóg stworzył świat w sześć dni
czy rasizm jest wartością moralną
różnorodność rulez
co to znaczy bez komentarza?
zalety kantyzmu
zbrodnia kanta
preferencje smakowe krów
wspólna wola termitów
dusza u małp
jakie czynności życiowe wykonuje dzięcioł
przynęta na śledzia
bardzo brzydzą mnie robaki
ziolo ktorym otrol sie Soktates
ronald reagan wybitny
powiedz nie socjalizmowi
czy w danii wszyscy zarabiają tyle samo
nozick co by zlikwidował
spułdzielnie w kapitaliźmie
w kapitaliźmie wszystko można
flogiston to prawda
materializm ma rację
prawdziwi materialiści
jak zachowac się przy materialistach
jak udowodnić że są materialistkami
stwierdzenie że ktoś jest materialistka
nihilista a ateist roznice
scjentyzm mówiący
utylitaryzm -małżeństwa pedofili
blog moralnego zepsucia

Wszystkim, którym nie udało się tu znaleźć odpowiedzi na dręczące ich pytania, polecam zaglądać też w 2013, a nuż się pojawią.

niedziela, 23 grudnia 2012

Skąd zło?

S. Baron-Cohen: Zero Degrees of Empathy, Penguin 2011.

Wpadła mi niedawno w ręce wydana rok temu książka Simona (nie mylić z Sachą) Barona-Cohena, brytyjskiego psychologa i neurologa, pt. Zero Degrees Of Empathy. W Ameryce wydano ją pod bardziej pretensjonalnym, ale i bardziej wymownym tytułem The Science of Evil. Jak sugeruje ten drugi, ma to być próba naukowego podejścia do problemu zła, a konkretnie ludzkiego okrucieństwa. Baron-Cohen twierdzi, że tradycyjne religijno-filozoficzne wyjaśnienia są nawet nie tyle błędne, co bezwartościowe – nic one nie wyjaśniają, większość z nich można sprowadzić do tautologii typu: „Ludzie robiący okropne rzeczy robią okropne rzeczy”.
Zamiast mówić o ciężko uchwytnym złu, lepiej według Barona-Cohena mówić o braku empatii, która jest mierzalna i można w mózgu zlokalizować ośrodki za nią odpowiedzialne. Definicja jest tu dosyć szeroka: „Empatia to zdolność do rozpoznawania, co ktoś inny myśli lub czuje i do reagowania na jego myśli i odczucia za pomocą odpowiednich emocji” (s. 8, tłumaczenie moje).
Empatia ma więc dwa składniki – kognitywny (rozpoznawanie cudzych stanów umysłu) i afektywny (odczuwanie emocji, takich jak współczucie). Bez jednego lub drugiego nie ma empatii. Baron-Cohen opisuje dwa główne sposoby jej mierzenia: jedna to opracowany przez niego i współpracowników kwestionariusz z pytaniami typu „Często ciężko mi ocenić, czy coś jest grzeczne, czy niegrzeczne”, „Sprawia mi przyjemność troszczenie się o innych ludzi” (jedną z wersji można znaleźć tu; mnie wyszło 53, czyli „powyżej średniej”, 5 w sześciostopniowej skali); druga to testy, w których rozpoznaje się stany emocjonalne patrząc na zdjęcia twarzy albo tylko oczu innych osób (jedna z wersji obok; trzeba wybrać jedną z czterech opcji w rogach zdjęcia).
Wyniki tych testów układają się w krzywą Gaussa – im bardziej przypadki odbiegają od średniej, tym mniej są liczne. Ludzie z lewego końca tej krzywej, czyli ci o poziomie empatii zbliżonym do zera, są najczęściej uznawani za chorych psychicznie, ale granica między nimi a zdrowymi nie jest ostra. W grę wchodzi tu kilka jednostek chorobowych, Baron-Cohen dzieli je na zero negative (w tych przypadkach brak empatii prowadzi do okrucieństwa) i na zero positive (tutaj brak empatii nie prowadzi do okrucieństwa, a w dodatku może łączyć się z posiadaniem jakichś niezwykłych talentów). Kategoria zero negative obejmuje psychopatię, osobowość chwiejną emocjonalnie typu borderline (BPD) i narcystyczne zaburzenie osobowości (NPD). Zero positive to różne postacie autyzmu. Autycy mają problem przede wszystkim z kognitywnym elementem empatii – nie odczytują dobrze cudzych myśli i emocji, przez co unikają relacji społecznych, bo ludzie wprawiają ich w zakłopotanie. To odróżnia autyków od psychopatów, u których zaburzona jest zdolność afektywna. Psychopaci dobrze rozumieją, co myślą i czują inni, ale nie potrafią im współczuć. Brak empatii nie jest więc równoznaczny z okrucieństwem, prędzej z jej afektywnym elementem.
Odpowiedź Barona-Cohena na pytanie o zło jest, w skrócie, mniej więcej taka: okrucieństwo bierze się z dysfunkcji brzusznośrodkowej części kory przedczołowej i kilkunastu innych regionów mózgu (m. in. wieczka czołowego, kory oczodołowo-czołowej, dolnego zakrętu czołowego). Konsekwencją tej dysfunkcji jest niezdolność lub mocne ograniczenie zdolności odczuwania empatii. Przyczyny mogą być zarówno genetyczne (np. gen warunkujący niską aktywność monoaminooksydazy A), jak środowiskowe (np. wychowywanie się bez kochającego rodzica). Na temat tego, dlaczego niewielka grupa „nieempatycznych” genów utrzymała się w ludzkiej populacji wiemy na razie bardzo niewiele.
Po przejrzeniu tej książki nie jestem do niej całkiem przekonany. Wydaje mi się, że twierdzenia o zaburzeniach borderline i narcystycznym są zbyt zdecydowane biorąc pod uwagę to, jak słabo są one zbadane i opisane.  Baron-Cohen przecenia też chyba trochę instrumenty, którymi mierzy poziom empatii, zwłaszcza kwestionariusz. Wiadomo np., że psychopaci nagminnie kłamią w takich testach. Poza tym wrażenie strasznie psuje pojawiająca się na pierwszej stronie bezwstydna legenda miejska o Żydówce, której naziści zamienili dłoń lewą z prawą (tak jakby mało było rzeczywistych przykładów nazistowskich okrucieństw). Jak można było się na coś takiego nabrać?
Tak czy inaczej, myślę, że książka wystarcza do pokazania, że zło (w każdym razie zło w postaci ludzkiego okrucieństwa) to całkiem naturalne, empirycznie poznawalne zjawisko. Kilka razy zżymałem się tu na popularne twierdzenie, że na pewne pytania („Skąd zło?”, „Co będzie po śmierci?”, „Jaki jest sens życia?”) nauka nie może odpowiadać, natomiast może to z powodzeniem robić religia czy jakaś spekulatywna filozofia. W przypadku zła jest raczej odwrotnie – religiom udało się przez tysiące lat wyprodukować szereg tautologicznych pseudoodpowiedzi („W ludziach jest pierwiastek zła”) wymieszanych z mitologicznym fantazjowaniem (złota era bez zła zakończona buntem przeciwko Bogu); czegoś zasługującego na miano sensownego wyjaśnienia można się spodziewać tylko ze strony nauki.

środa, 19 grudnia 2012

Wiedza a priori dla początkujących (I)


W związku z tym, że moje nie do końca przemyślane wyznanie dotyczące wiedzy a priori wzbudziło trochę kontrowersji, postanowiłem się dokształcić i przeczytać artykuł A priori justification and knowledge Bruce'a Russella w Stanfordzkiej Encyklopedii Filozofii. Poniżej nastąpi (możliwe, że nudnawe) posumowanie najważniejszych informacji o wiedzy a priori, a po nim (na koniec drugiej części) moje ustosunkowanie się do sprawy.
Żeby zacząć, wypadałoby jakoś zdefiniować wiedzę. Tu pojawia się pierwszy problem, ponieważ żadna powszechnie akceptowana definicja wiedzy nie istnieje. Tradycyjna definicja to „uzasadnione i prawdziwe przekonanie”. Jak jednak próbował pokazać Edmund Gettier, można sobie wyobrazić uzasadnione i prawdziwe przekonanie, którego raczej nie nazwiemy wiedzą. Russell nie wchodzi tutaj w dyskusję na temat tego, czy Gettier swoimi eksperymentami myślowymi faktycznie osiągnął zamierzony cel, przyjmuje po prostu tradycyjną definicję uznając ją za konieczny, choć być może nie wystarczający warunek nazwania czegoś wiedzą.
Przyjmuje się, że przekonania (beliefs) wyrażają się w sądach (propositions), a sądy można z kolei wyrazić za pomocą zdań (sentences) oznajmujących. Istnieją spory co do tego, czy wszystkie przekonania wyrażają się w sądach i o to, czy istnieje też jakaś wiedza poza sądami i poza językiem (tzw. non-propositional knowledge), ale Russell nie wspomina tu w ogóle o tym rodzaju wiedzy i o tym, czy może ona być a priori. Jego artykuł dotyczy więc tylko tej wiedzy a priori, która jest propositional (nie ma powszechnie przyjętego polskiego tłumaczenia, Adam Grobler proponuje „deklaratywna”).
A priori” znaczy, najkrócej mówiąc, „nie pochodząca z doświadczenia”. A zatem, żeby wspomniana wiedza deklaratywna była a priori, musi być ona sądem, który można jakoś a priori uzasadnić. Określenie a priori stosuje się więc przede wszystkim do uzasadnienia, sąd a priori będzie po prostu sądem uzasadnionym a priori. Poza opozycją a priori/a posteriori istnieją też dwie inne, które można z nią (i ze sobą nawzajem) pomylić: konieczny/przygodny (necessary/contingent) i analityczny/syntetyczny. Sądy konieczne to sądy, które są prawdziwe i które nie mogłyby nie być prawdziwe; inaczej mówiąc są prawdziwe w każdym możliwym świecie (np. „Trójkąt ma trzy boki”). Sądy przygodne mogą być prawdziwe albo nie, ale kiedy są prawdziwe, to nie w każdym możliwym świecie (np. „Ziemia ma jeden księżyc”). Sądy analityczne to sądy, których prawdziwość wynika z samej ich logicznej struktury i niczego poza nią (tu zdanie o trójkącie będzie też dobrym przykładem); sądy syntetyczne to takie, które nie są analityczne. Wszystkie trzy opozycje są przez różnych filozofów na różne sposoby krytykowane, ale nie będę się tu tym zajmował.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że wszystkie sądy konieczne są analityczne, a wszystkie przygodne są syntetyczne i że a priori można uzasadniać tylko te pierwsze. Nie jest to jednak takie oczywiste – Saul Kripke próbował np. pokazać, że istnieją sądy konieczne uzasadnione a posteriori („Gwiazda Poranna to Gwiazda Wieczorna”) i przygodne uzasadnione a priori („Wzorzec metra w Sèvres ma długość jednego metra”). Jest też co najmniej kilka sądów syntetycznych, które wydaje się, że można uzasadniać a priori (np. „Każde wydarzenie ma swoją przyczynę”).
Ważne jest w każdym razie, żeby nie mylić sporu o wiedzę a priori ze sporem o to, co wrodzone, a co nabyte poprzez doświadczenie. Pierwszy spór (w tradycyjnym ujęciu) dotyczy tylko sądów wyrażanych w zdaniach i sposobu uzasadniania tych sądów, drugi dotyczy też różnych skłonności, zdolności, dyspozycji itp.
Nie można też powiedzieć, że jeden spór jest częścią drugiego. Można wierzyć w wiedzę a priori, która nie jest wrodzona. Żeby powiedzieć, że np. sąd „Kawalerowie to nieżonaci mężczyźni” można uzasadnić a priori nie trzeba od razu wierzyć, że rodzimy się z pojęciem kawalera w głowie. To, w jakim stopniu wrodzone są nasze pojęcia, gramatyka, logika czy arytmetyka, to powiązana, ale jednak inna dyskusja.

niedziela, 2 grudnia 2012

Moje poglądy filozoficzne (II)

D. Bourget, D. Chalmers: On the Conception and Design of the PhilPapers Survey.

Moje poglądy nie są, jak widać, jakoś specjalnie kontrowersyjne w filozoficznym światku. Trzy przypadki, w których moja odpowiedź jest inna niż wyraźnej większości (nie licząc sytuacji, kiedy większość wybrała „inne”) to pytania o wolną wolę (7), o fakty moralne (14) i o wagonik (28). To drugie wydaje mi się w mniejszym stopniu sporem terminologicznym niż pierwsze i zdecydowanie chętniej bym się o nie pokłócił. W przypadku wagonika, jeśli to pytanie o moją intuicję, to mówi mi ona, tak jak większości ludzi, żeby przełączyć. Ankieta dotyczy jednak, jak rozumiem, poglądów filozoficznych, więc chodzi tu też o uzasadnienie takiego wyboru. Standardowe uzasadnienie jest utylitarystyczne, a ja nie jestem utylitarystą i mój stosunek do możliwości poszczególnych teorii normatywnych jest w ogóle sceptyczny (patrz 20).
Wielu filozofów upubliczniło też swoje odpowiedzi, z których kilka mnie zaskoczyło. Np. Peter Vallentyne, koryfeusz lewicowego libertarianizmu, nie wybrał libertarianizmu, tylko egalitaryzm (23). Inny lewicowy libertarianin Hillel Steiner też nie zaznaczył libertarianizmu, tylko „żadne z wymienionych”. Świadczy to o tym, że dobór opcji średnio się w tym pytaniu Bourgetowi i Chalmersowi udał, a to dlatego, że na siłę chcieli nawiązać do hasła „Wolność, równość, braterstwo”. Problem polega na tym, że egalitaryzm to nie jest żadna konkretna współczesna teoria polityczna, w przeciwieństwie do komunitaryzmu, libertarianizmu oraz kilku innych, które zostały pominięte (takich jak liberalizm, utylitaryzm czy marksizm). Niektóre z tych teorii mogą mieć w dodatku egalitarną i nieegalitarną postać, jak libertarianizm właśnie, i stąd zamieszanie.
Innym zaskoczeniem było dla mnie to, że Eric Schwitzgebel uznał zombie (30) za metafizycznie możliwe, ale w dopisku stwierdził, że materializmu to nie przekreśla. Zarys uzasadnienia znalazłem na jego blogu w jednym tekście z zamierzchłych czasów. Coś podobnego musi sobie też chyba myśleć hardkorowy materialista Alex Rosenberg, który ku mojemu zdziwieniu wybrał tę samą odpowiedź.
Dziwne było też dla mnie, że Derek Parfit nie wybrał konsekwencjalizmu (20), tylko „żadne z powyższych”. Poza tym okazało się, że kilku filozofów rozumie pewne stanowiska, które wydawały mi się względnie jednoznaczne, inaczej niż ja. Np. Neil Sinhababu w kwestii umysłu (16) wybrał „żadne z powyższych”, ponieważ skłania się ku fizykalizmowi jeśli chodzi o przekonania i pragnienia, ale ku niefizykalizmowi jeśli chodzi o qualia. Ja byłem przekonany, że coś takiego to po prostu niefizykalizm. Podobnie Colin Allen nie uznał się ani za metaetycznego kognitywistę, ani za akognitywistę (17), bo uważa, że jednym sądom moralnym da się przypisać wartość prawdy lub fałszu, a innym nie – ja coś takiego traktowałem zawsze jako kognitywizm. Tak samo jest z Allena stosunkiem do podziału eksternalizm/internalizm w przypadku treści umysłowej (13). Ja nazwałbym go eksternalistą (chyba że chodzi mu o samą wiedzę, w kwestii której chyba każdy jest eksternalistą, więc standardowo nie bierze się jej pod uwagę w tym sporze).
Te pytania wydawały mi się w miarę jasne, a okazuje się, że nie do końca były. Poza nimi były też pytania, które niejasne wydawały mi się od początku. Weźmy np. te o wiedzę a priori (1) i empiryzm/racjonalizm (10). W pierwszym przypadku wybrałem „tak”, a w drugim „empiryzm”, co dla pewnej interpretacji może być sprzecznością. Wybrałem „tak”, ponieważ sądzę, że rzeczy takich jak 2+2=4, albo że jeśli moja siostra jest starsza ode mnie, to ja jestem od niej młodszy, nie wiem z doświadczenia, a w każdym razie najrozsądniej jest tak to ujmować. Chciałem się też w ten sposób odciąć od tabula rasa Locke'a, behawioryzmu Watsona i podobnych nonsensów. Z drugiej strony wybrałem empiryzm, ponieważ nie sądzę, że mam jakąś a priori wiedzę o fizycznym świecie, albo że uprawiając w fotelu analizę pojęciową mogę się czegoś istotnego dowiedzieć o naturze rzeczywistości. Pewien wpływ miało też pewnie to, że mój ulubiony David Papineau wybrał tę samą kombinację. Nie są to jednak dobrze przemyślane odpowiedzi.
Te i inne niejednoznaczności to na pewno nie wyłącznie wina Bourgeta i Chalmersa, wiele z nich wynika po prostu z natury dyscypliny. Poza tym nie sądzę, że w przypadku zwiększenia jednoznaczności zgodność wśród filozofów w ramach któregokolwiek z tych problemów byłaby wyraźnie większa. Jak widać na razie filozofom udało się z grubsza dojść do tego, że zewnętrzny świat istnieje. Żeby skończyć optymistycznie napiszę, że dobre i to.

sobota, 1 grudnia 2012

Moje poglądy filozoficzne (I)


Wspominałem tu już kilka razy o ankietowym badaniu Davida Bourgeta i Davida Chalmersa, które polegało na zadaniu trzydziestu pytań prawie tysiącowi akademickich filozofów, głównie z anglojęzycznych krajów. Wydaje mi się, że pytania te dają niezłe wyobrażenie o tym, co się dzieje we współczesnej filozofii (w każdym razie w ramach analitycznej tradycji).
Stwierdziłem, że to już czas, żeby samemu się do nich odnieść. Moje odpowiedzi na wiele z nich są średnio przemyślane, w kilku przypadkach to niewiele więcej niż intuicja, albo zaufanie do filozofów, którzy dali podobne odpowiedzi, a skądinąd wydali mi się sensowni. Upubliczniam to jednak w przypływie szczerości i otwartości. Skoro matka Madzi z Sosnowca może występować na okładce gazety w bikini na koniu, to ja chyba tym bardziej mogę obnażyć się ze swoimi nie do końca przemyślanymi poglądami.
Niektóre pytania są wieloznaczne, inne można podejrzewać o bycie pseudoproblemami, ale generalnie wolę najpierw odpowiedzieć, a potem ewentualnie robić tysiąc zastrzeżeń, niż odwrotnie. Starałem się dać jasną odpowiedź na jak największą ilość z nich, jednak w niektórych przypadkach moja znajomość tematu była tak słaba, że musiałem się uciec do „Nie mam pojęcia”. Nie należy tego mylić z odpowiedzią typu „żadne z wymienionych”, która może oznaczać albo brak akceptacji dla każdej z podanych opcji, albo wiarę w to, że da się je jakoś pogodzić. W nawiasach znajdują odpowiedzi filozofów w procentach (nie ma tu rozróżnienia na „skłania się do” i „akceptuje”, a procenty są zaokrąglone, bardziej szczegółowe wyniki można znaleźć na stronie badania).

  1. Wiedza aprioryczna: tak czy nie?
    Tak. (filozofowie: tak 71%, nie 18%, inna odpowiedź 11%)
  2. Przedmioty abstrakcyjne: platonizm czy nominalizm?
    Nominalizm. (38%, platonizm 39%)
  3. Wartości estetyczne: subiektywne czy obiektywne?
    Subiektywne. (35%, obiektywne 41%)
  4. Podział analityczne/syntetyczne: tak czy nie?
    Tak. (65%, nie 27%)
  5. Uzasadnienie epistemiczne: internalizm czy eksternalizm?
    Eksternalizm. (43%, internalizm 26%)
  6. Świat zewnętrzny: idealizm, sceptycyzm, realizm?
    Realizm. (82%, idealizm 4%, sceptycyzm 5%)
  7. Wolna wola: libertarianizm, kompatybilizm, nie ma?
    Nie ma. (12%, libertarianizm 14%, kompatybilizm 59%)
  8. Bóg: teizm czy ateizm?
    Ateizm. (73%, teizm 15%)
  9. Wiedza: kontekstualizm, relatywizm, inwariantyzm?
    Nie mam pojęcia. (kontekstualizm 40%, inwariantyzm 31%, relatywizm 3%)
  10. Wiedza: empiryzm czy racjonalizm?
    Empiryzm. (35%, racjonalizm 28%)
  11. Prawa natury: hume'owskie czy niehume'owskie?
    Chyba raczej niehume'owskie. (57%, hume'owskie 25%)
  12. Logika: klasyczna czy nieklasyczna?
    To jest jakaś sprzeczność? (33%, klasyczna 52%, nieklasyczna 15%)
  13. Treść umysłowa: internalizm czy eksternalizm?
    Chyba raczej eksternalizm. (51%, internalizm 20%)
  14. Metaetyka: realizm czy antyrealizm?
    Antyrealizm. (28%, realizm 56%)
  15. Metafilozofia: naturalizm czy nienaturalizm?
    Naturalizm. (50%, nienaturalizm 26%)
  16. Umysł: fizykalizm czy niefizykalizm?
    Fizykalizm. (57%, niefizykalizm 27%)
  17. Sądy moralne: kognitywizm czy akognitywizm?
    Kognitywizm. (66%, akognitywizm 17%)
  18. Motywacja moralna: internalizm czy eksternalizm?
    Eksternalizm. (30%, internalizm 35%)
  19. Problem Newcomba: jedno pudełko czy dwa pudełka?
    Nie wiem. (jedno 21%, dwa 31%)
  20. Etyka normatywna: konsekwencjalizm, deontologia, etyka cnót?
    Wszystkie są problematyczne. (32%, deontologia 26%, konsekwencjalizm 24%, etyka cnót 18%)
  21. Doświadczenie percepcyjne: dysjunktywizm, teoria qualiów, reprezentacjonalizm, teoria danych zmysłowych?
    Nie mam pojęcia. (odpowiednio 11%, 12%, 32%, 3%)
  22. Tożsamość: stanowisko biologiczne, psychologiczne, czy teoria innych faktów?
    Psychologiczne. (34%, biologiczne 17%, inne fakty 12%)
  23. Polityka: komunitaryzm, egalitaryzm, libertarianizm?
    Egalitaryzm, powiedzmy. (35%, komunitaryzm 14%, libertarianizm 10%)
  24. Nazwy własne: Frege czy Mill?
    Nie znam się. (Frege 29%, Mill 35%)
  25. Nauka: realizm czy antyrealizm?
    Realizm, powiedzmy. (75%, antyrealizm 12%)
  26. Teletransporter (nowa materia): przetrwanie czy śmierć?
    Przetrwanie. (36%, śmierć 31%)
  27. Czas: teoria A czy teoria B?
    B. (26%, A 16%)
  28. Problem wagonika (pierwotna wersja): przełączyć czy nie?
    Niczego nie da się tu dobrze uzasadnić. (24%, przełączyć 68%, nie ruszać 8%)
  29. Prawda: korespondencyjna, deflacyjna, epistemiczna?
    Korespondencyjna najprędzej. (51%, deflacyjna 25%, epistemiczna 7%)
  30. Zombie: niewyobrażalne, wyobrażalne, ale niemożliwe metafizycznie, możliwe metafizycznie?
    Wyobrażalne, ale niemożliwe metafizycznie. W każdym razie przy odpowiednio liberalnym podejściu do wyobrażalności. (36%, niewyobrażalne 16%, możliwe metafizycznie 23%)

Uwagi do pytań i odpowiedzi w następnej części.