sobota, 22 września 2012

Ateizm i krytyczne myślenie

W. M. Gervais, A. Norenzayan: Analytic Thinking Promotes Religious Disbelief, "Science" 336, 27.04.2012.

Zawsze trochę komiczni wydawali mi się ateiści nazywający samych siebie racjonalistami, sceptykami, wolnomyślicielami, ludźmi krytycznie myślącymi itp. i sugerujący jednocześnie, że ich ateizm jest jednym z owoców takiego krytycznego myślenia. Powodem jest to, że podejrzanie często posługują się oni kiepskimi, czasami wręcz naiwnymi argumentami za ateizmem czy naturalizmem. O kilku z nich tutaj pisałem:

(a) „Skoro przyjmujemy, że nie istnieje mały porcelanowy czajniczek krążący wokół Słońca, to powinniśmy też przyjąć, że Bóg nie istnieje.” (część pierwsza i druga)
(b) „Teistyczny argument to tylko God of the gaps, czyli niepotrzebne zapychanie Bogiem luk w naukowym rozumieniu świata.” (część pierwsza, druga i trzecia)
(c) „Możemy naukowo wyjaśnić, dlaczego istnieje raczej coś niż nic.” (część pierwsza i druga)

Jest oczywiście dużo więcej takich złych ateistycznych argumentów (w tym wiele dużo gorszych); numer jeden na liście popularności to chyba ulubiony przez Richarda Dawkinsa „Skoro Bóg stworzył świat, to kto stworzył Boga?”. Nie chodzi mi nawet o to, że argument jest według mnie marny, tylko o to, że Dawkins i jego fani wyraźnie nie mieli ochoty zapoznać się z podstawowymi odpowiedziami na tę uwagę, ani nawet ze sztuką formułowania poprawnego dedukcyjnego argumentu.
Osoba krytycznie myśląca, kiedy wymyśli coś w rodzaju „A skąd się wziął Bóg?”, stara się sprawdzić, czy już wcześniej ktoś na to nie wpadł, nie sformułował lepiej, jakie są najlepsze odpowiedzi na ten argument, jakie są najlepsze odpowiedzi na te odpowiedzi itd. Osoba pokroju Dawkinsa od razu biegnie pisać książkę o nieistnieniu Boga. Moje wrażenie zawsze było takie, że tego typu postawa jest podobnie powszechna po obu stronach barykady. Tak się akurat składa, że ateiści mają rację, ale nie wydaje mi się, żeby wynikało to z ich wyższego poziomu racjonalności, krytycznego myślenia, czy czegoś podobnego.
Jest co prawda trochę badań wskazujących na korelację między ateizmem a wysokim stopniem wykształcenia, a także między ateizmem a wysokim IQ (chyba najporządniejsze jest badanie G. Lewisa,  S. Ritchiego i T. Batesa, linki do innych można znaleźć na niezawodnym blogu Filipa Tvrdego). Nigdy nie natknąłem się jednak na bardziej zdecydowaną próbę wykazania, że jedno wynika z drugiego.
Nigdy aż do teraz, kiedy przeczytałem nowy artykuł psychologów Willa Gervaisa i Ary Norenzayana. Wyszli oni od danych z wyżej wspomnianego badania Ritchiego et al. na temat relacji między pewnym rodzajem inteligencji a ateizmem. Dane te mówią, że ateiści wyraźnie lepiej odpowiadają na pytania typu:

(1) Kij baseballowy i piłka kosztują razem dolara i dziesięć centów. Kij kosztuje o dolara więcej niż piłka. Ile centów kosztuje piłka?
(2) Jeśli pięć maszyn potrzebuje pięć minut, żeby zrobić pięć wihajstrów, to ile potrzeba minut, żeby 100 maszyn zrobiło 100 wihajstrów?
(3) Część jeziora pokrywają nenufary. Każdego dnia obszar pokryty przez nenufary podwaja swój rozmiar. Jeśli pokrycie całego jeziora zajmuje 48 dni, to ile dni zajmuje pokrycie jego połowy?

Intuicyjne odpowiedzi to odpowiednio 10, 100 i 24, prawidłowe odpowiedzi to odpowiednio 5, 5 i 47. Żeby odpowiedzieć prawidłowo, trzeba na chwilę powściągnąć intuicję i dokonać odpowiedniej kalkulacji.
Gervais i Norenzayan powołują się na badania pokazujące, że pewne typowe elementy przekonań religijnych są w podobny sposób intuicyjne jak odpowiedzi 10, 100 i 24. Chodzi o intuicje dotyczące celowości w przyrodzie, dualizmu duszy i ciała, czy nieśmiertelności duszy. Żeby sprawdzić hipotezę na temat tego, że ateizm wynika ze wspomnianej skłonności do niedowierzania własnej intuicji (skłonność jest w artykule nazywana  „myśleniem analitycznym”), Gervais i Norenzayan w czterech testach poddali grupy badanych czynnikom, które, jak było wcześniej wiadomo z innych badań, polepszają analityczne myślenie (mierzone za pomocą zdolności do prawidłowego rozwiązywania logicznych zadań podobnych do tych powyżej). Czynniki te to oglądanie przed przystąpieniem do logicznego zadania Myśliciela Rodina (grupa kontrolna patrzyła na Dyskobola Myrona), rozwiązywanie przed logicznym zadaniem innego zadania, polegającego na układaniu zdań z wyrazów takich jak myśleć, rozum, analizować, rozważać, racjonalny (grupa kontrolna układała zdania z tematycznie niepowiązanych ze sobą słów) i w końcu rozwiązywanie logicznego zadania wydrukowanego specjalną, niezbyt czytelną czcionką: czymś à la Courier kursywą, drukowanym jakby igłową drukarką (grupa kontrolna dostała zadanie drukowane niepochylonym, wyraźnym Arialem).
True story: oglądanie Myśliciela
Rodina zwiększa skłonność
do deklarowania się jako ateista
Okazało się, że jak patrzenie na Myśliciela Rodina dość wyraźnie pozytywnie wpływa na analityczne myślenie, w podobnym stopniu zwiększa ono też prawdopodobieństwo zadeklarowania się jako ateista. Mniej więcej tak samo było z układaniem zdań i niewyraźną czcionką. Najlepszym wytłumaczeniem tych wyników jest według Gervaisa i Norenzayana to, że analityczne myślenie redukuje skłonność do wiary w Boga (poziom ateizmu był mierzony w dość skomplikowany sposób za pomocą kilku różnych zestawów pytań, zainteresowanych szczegółami odsyłam do artykułu).
Przychodzi mi do głowy kilka zastrzeżeń. Po pierwsze, nie jestem taki pewien, czy obok intuicyjnych religijnych przekonań nie ma też intuicyjnych przekonań ateistycznych. Wydaje mi się, że spora liczba ateistów nie wierzy np. w nieśmiertelność duszy, bo po prostu bardziej przemawia to do ich zdrowego rozsądku. W ogóle nie wygląda mi na to, że chodzi tu o zwalczanie intuicji sugerującej istnienie nieśmiertelnej duszy za pomocą analitycznego myślenia. Po drugie, analityczne myślenie, o którym piszą Gervais i Norenzayan, to tylko jeden z wielu składników większej całości nazywanej krytycznym myśleniem czy epistemiczną racjonalnością. Nie można więc wykluczyć, że teiści lepiej wypadają pod jakimś innym względem i że ateizm nie jest skorelowany z epistemiczną racjonalością jako taką, nie mówiąc już o wynikaniu. Po trzecie, testy dotyczyły tylko chwilowego wspomagania analitycznego myślenia za pomocą różnych pozornie nieistotnych czynników.  Co innego ktoś, kto chwilowo lepiej rozwiązuje logiczne zadanie, bo naoglądał się rzeźby filozofa, a co innego ktoś, kto zawsze te zadania rozwiązuje lepiej od innych. Wyniki dla pierwszego niekoniecznie muszą się pokrywać z wynikami dla drugiego.
Podejrzewam też, że kogoś może podkusić, by użyć tych badań jako argumentu za ateizmem. Ktoś taki musi oczywiście pamiętać, że artykuł nie mówi nic o prawdziwości czy fałszywości religijnych przekonań, sugeruje tylko, że są one intuicyjne. To, że wprowadza nas w błąd intuicja podpowiadająca, że piłka baseballowa kosztuje 10 centów, nie oznacza, że wprowadza nas w błąd intuicja podpowiadająca, że np. ktoś cały ten świat musiał zaprojektować.

9 komentarzy:

  1. Nie bardzo rozumiem, czemu się dziwisz i o czym mowa - jeśli teizm powszechnie odwołuje się do istot wszech- albo przynajmniej prze- mocnych, i wszech- albo prawiewszech-wiednych, czasem nawet projektantów i stwórców Rzeczywistości - a z drugiej strony powszechnie otaczają ludzi z ich punktu widzenia bez-wiedne i bez-mocne, nie-projektujące kamienie czy drzewa czy bliźni itp. to skąd w ogóle zdziwienie, że zdolności analityczne, inteligencja czy wiedza/wyształcenie, (szczególniej - skuteczne w tzw. życiu, pozwalające tworzyć i projektować) przesuwają ich właścicieli na skali kamień-człowiek-Bóg w stronę, być może mylnego, ale jednak oczywistego przeświadczenia, że są równi dawnym bogom, i że teizm z jego menażerią i prostymi acz mało skutecznymi wytłumaczeniami, jest im "niepotrzebny".

    Przecież to trywialne, chyba, że mówisz o wysoce abstrakcyjnych teizmach "filozoficznych", bez piekła, nieba, aniołków, hurys i księdza - ale mądrych i inteligentnych wyznawców takich idealnie sferycznych teizmów w próżni, to można na palcach jednej ręki policzyć (ew. smutnym żartem - na Dychtonii z Podróży 21 z DzG Lema poszukać)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze wcale nie jestem pewien, czy ludzie lepiej wykształceni, bardziej inteligentni czy bardziej racjonalni mają większe zaufanie do własnych twórczych możliwości (jeśli Cię w ogóle dobrze rozumiem). Znasz jakieś badania? Po drugie, nie ma to chyba wiele wspólnego z problemem wynikania między racjonalnością a ateizmem.

      Usuń
    2. Co do badań, niestety, nie mam czasu teraz odszukać, ale z tego co pamiętam z lektur, to powiem tak - wywodzę to nieco odwrotnie niż w notce, bo via locus of control: ludzie religijni korelują z zewnętrznym poczuciem umiejscowienia kontroli (i prawie na pewno religia jest skutkiem, a locus przyczyną, może z dokładnością do używanego modelu locus of control), są mniej racjonalni, częściej depresyjno-fatalistyczni zamiast analityczno-kreatywni, itd. - a ci z wewnętrznym poczuciem kontroli antykorelują z religią, przy tym są bardziej zmotywowani, racjonalni, analityczni bo nie poddający się wpływom, itd (tyle, że tu o ile pamiętam, nie znalazłem nigdzie jasnego wykazania, co jest przyczyną a co skutkiem). Oczywiście mówiąc w skrócie i "z głowy", za co przepraszam.

      Usuń
  2. Myślenie analityczno-syntetyczne nie oznacza jednoznacznie skłonności do ateizmu, można jedynie statystycznie udowodnić
    przewagę (np poziomem procentowym)ateistów wśród ludzi o podwyższonym ale nie maksymalnym IQ. Dlatego też ja pozwolę sobie podać rozwiązanie matematyczne przy czym zaznaczam ,że jestem osobą wierzącą, starającą się żyć w zgodzie z etyką i z własnym sumieniem( ale nie religijną w sensie kultowania i celebrytyzacji)

    1) Tworzymy układ dwóch rownań
    A1) kij+piłka=1.10
    A2) kij=1+piłka
    łączymy klamrą równania A1 i A2 i rozwiązujemy np przez podstawienie(klasyczna metoda ze szkoły średniej, może nawet z podstawówki) i wynik to: piłka=0.05 kij=1.05

    2)5 maszyn w ciągu 5 minut robi 5 wihajstrów czyli:
    5ma x 5mi = 5wi
    a chcemy czas zrobienia 100 wihajstrów przez 100maszyn więc liczymy najpierw ile zrobi 1 maszyna więc:
    5ma=5wi/5mi i mamy to ,że 1ma=1wi/5mi;
    chcemy 100maszyn robiących 100 wi więc
    układamy proporcję
    1 ma - 1wi/5mi
    100 ma - 100wi/Xmi rozwiązujemy
    metodą na tzw krzyż i wynik to
    x=5mi czyli 5 minut

    3)Tu prawdopodobnie należy użyć ciągu geometrycznego i poskładać do kupy z innymi danymi. Postaram się to wkrótce rozwiązać.

    OdpowiedzUsuń
  3. 3) Jeśli nenufara podwaja rozmiar codziennie to w przedostatnim dniu będzie pokryta połowa rozmiaru jeziora, czyli ten dzień to 48-1=47
    Nawet nie trzeba ciągu geometrycznego aby to obliczyć. Konstrukcja zadań wydaje się analogiczna
    do 5,6 i 7 pytania w teście IQ ze strony
    http://iq-test.freehost.pl/test.html
    Mnie się na nic nie przydaje IQ bo jestem bezrobotnym i wierzącym chyba z tendencją do filozofowania
    Człowiek witruwiański raczej nie był ateistą,
    tak jak 11:11

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozwiązanie takich zadań daje z początku pewną satysfakcję ,może nawet wyższą samoocenę(rodzaj IQ-narcyzmu) ale trzeba zejść na ziemię. To tylko pewny wycinek całej inteligencji. Istniejemy jako społeczeństwo powiązane więc rozwiązanie tych zadań nie powinno
    być powodem do całościowej oceny człowieka.Sam się obawiam najbardziej przyszłości i zbyt napiętych stosunków międzyspołecznych. Obawiam się najbardziej zaburzenia równowagi we współpracy między krajami i powrotu sytuacji z przeszłości

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe jest co by powiedział współczesny Henry Ford. Kiedyś pisał tak:
    "Spomiędzy charakterystycznych, umysłowych i moralnych cech Żydów należy wymienić niechęć do ciężkiej i wytężonej pracy fizycznej, silnie rozwinięte uczucie rodzinne i miłość do potomstwa, wybitny instynkt religijny, odwagę raczej proroka i męczennika, niż pioniera i żołnierza, godną uwagi zdolność przetrwania w nieprzyjaznym otoczeniu wraz z wielką zdolnością zachowania solidarności rasowej, zdolność eksploatacji zarówno indywidualnej jak zbiorowej, przebiegłość i chytrość w spekulacji i na ogół w sprawach pieniężnych, wschodnie zamiłowanie do przepychu i przywiązywanie wielkiego znaczenia do potęgi i rozkoszy wypływającej ze stanowiska społecznego, bardzo wysoki przeciętny poziom zdolności intelektualnych".
    Co się stało później w Niemczech niektórzy pamiętają.
    Mam szacunek do pana Forda ,za ideę i realizację marzenia o samochodach dla mas.
    Pytanie obecne to o czym myślą takie koncerny jak np BASF?






    OdpowiedzUsuń
  6. Zrobiło się zbyt gorąco. Teraz różne strony szukają poprzednich winnych.Aby nie dopuścić do kolejnych napięć światowych mogących spowodować bardzo nieprzyjemne skutki niewinnych ofiar należałoby powiedzieć ,że:
    był Eichmann , był Guderian i Kriwoszein i inni.

    Każdy miał jakąś rolę. Kto był inicjatorem, kto był poszkodowany, kto był manipulatorem a kto był ofiarą manipulacji?
    Zdjęcie oficjalne Eichmanna jest nieco inne niż
    aktor odgrywający jego rolę w filmie "Eichmann".
    Czy kiedyś się dowiemy ? Lepiej nie wracać do przeszłości. Profesor Brzeziński wydaje się być
    obiektywny i stoi na stanowisku jedności społeczeństwa. Też uważam ,ze ma rację


    OdpowiedzUsuń