sobota, 26 marca 2016

Islam i terroryzm


„Daleki jestem od twierdzenia, że wszyscy wyznawcy islamu to terroryści, ale stwierdzenie że za przytłaczającą większością zamachów w Europie stoją wyznawcy islamu, wydaje się być całkowicie na miejscu.” – napisał po wtorkowych zamachach w Brukseli Piotr Kadlčík, do niedawna przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP. No cóż, może się wydawać na miejscu, ale tylko dopóki nie sprawdzimy danych. Od 2007 Europol publikuje coroczny raport na temat terroryzmu w Unii Europejskiej, w którym wszystkie zamachy (przeprowadzone i udaremnione) klasyfikowane są jako inspirowane separatyzmem, ideologią lewicową, ideologią prawicową, działaniem w „jednej sprawie” (w praktyce chodzi najczęściej o ekologię i prawa zwierząt), inspirowane religijnie (w praktyce zawsze chodzi o islam) i pozostałe. Odsetek muzułmanów wśród grup innych niż religijna jest, można się domyślać, znikomy. A liczby w tej kategorii wyglądają następująco:

2006: 1/498
2007: 4/583
2008: 0/515
2009: 1/294
2010: 3/249
2011: 0/174
2012: 6/219
2013: 0/152
2014: 2/199

Czyli „przytłaczająca większość” Kadlčíka to niecałe 0,7%. Może chociaż ofiar ataków muzułmanów jest większość? Otóż też nie. Wg bazy RAND obejmującej lata 1968-2010 ofiary śmiertelne tych ataków to jakieś 20%. Terrorystów muzułmańskich biją na głowę terroryści katoliccy: sama IRA zabiła od lat 60. ok. 1800 osób, w tym ok. 650 cywilów.
To wszystko nie znaczy oczywiście, że problem islamskiego terroryzmu jest nieistotny. Ale tłumaczenie, którego elementem są często głupstwa typu „prawie wszyscy terroryści to muzułmanie”, to nieporozumienie. Tłumaczenie to wygląda mniej więcej tak: Istnieje jakiś zasadniczy konflikt kulturowy między wartościami świata islamu a wartościami świata Zachodu. Te pierwsze oznaczają odrzucenie indywidualnych wolności i poparcie dla teokracji. Pewna grupa muzułmanów studiując Koran i słuchając nauk imamów dochodzi do wniosku, że Bóg oczekuje od nich, by zabijali niewiernych, co ma ostatecznie doprowadzić do powstania takiej teokracji również w Europie. Najczęściej robią to przez zamachy samobójcze za względu na specyficzne islamską doktrynę męczeństwa.
Żeby zrozumieć, dlaczego to nieprawda, trzeba by zacząć od tego, że zamachy samobójcze też niekoniecznie są specjalnością muzułmanów. Profesor Robert Pape, największy chyba na świecie specjalista od samobójczych ataków terrorystycznych, po atakach 11 września zebrał dane o wszystkich 179 przypadkach takich ataków na świecie w latach 1980-2001. Okazało się, że na czele rankingu znalazły się Tamilskie Tygrysy, czyli niespecjalnie religijni hinduiści (74 ataki), daleko za nimi byli szyici z Hezbollah (28 ataków) i sunnici z Hamas (16 ataków). Pod względem liczby ofiar prowadzi Al-Kaida – ale tylko ze względu na ponad 3 tys. ofiar pojedynczego ataku 11 września. Tamilskim Tygrysom udało się zabić 844 osoby, samobójcom z Hezbollah – 659.
Po 2001 procent samobójczych ataków przeprowadzonych przez muzułmanów jest znacznie większy, ale, jak twierdzi Pape, religia atakujących i religia ofiar nie ma większego znaczenia. Kluczowe znaczenie ma za to obca inwazja i okupacja militarna. W 2010 pisał on tak (moje tłumaczenie):

Ponad 95 procent wszystkich ataków samobójczych to odpowiedź na okupację obcych sił, jak wynika z szeroko zakrojonych badań, które przeprowadziliśmy w ramach Projektu Bezpieczeństwo i Terroryzm na Uniwersytecie w Chicago. Przeanalizowaliśmy każdy przypadek spośród ponad 2200 ataków samobójczych od 1980 do dzisiaj. Od kiedy Stany Zjednoczone rozpoczęły okupację Afganistanu i Iraku, których populacje liczą w sumie około 60 milionów, liczba ataków samobójczych na świecie radykalnie wzrosła: od 300 ataków między 1980 a 2003 do 1800 między 2004 a 2009. Co więcej, ponad 90 procent ataków samobójczych na całym świecie to ataki wymierzone w Amerykę.
(...)
Różnice religijne mają znaczenie nie dlatego, że wyznawcy określonych religii mają skłonność do ataków samobójczych. Mogą one występować nawet w przypadku całkowicie świeckich kampanii samobójczych ataków, takich jak konflikt Tamilskich Tygrysów (hinduistów) z Syngalezami (buddystami).
Różnice religijne mają znaczenie dlatego, że umożliwiają liderom terrorystów ogłaszanie, że okupant ma cele religijne, co może wywołać strach zarówno u świeckich, jak u religijnych członków lokalnej społeczności. To właśnie dlatego Osama bin Laden zawsze korzysta z okazji, by nazwać amerykańską okupację „krucjatą” mającą na celu nawrócenie muzułmanów na chrześcijaństwo, zagrabienie ich zasobów i zmianę ich tradycyjnego sposobu życia.

Izraelska okupacja Libanu, izraelska okupacja Palestyny, syngaleska polityka wobec mniejszości tamilskiej, turecka polityka wobec Kurdów, rosyjska polityka wobec Czeczenów, indyjska polityka wobec Kaszmiru, amerykańska obecność militarna na Półwyspie Arabskim, amerykańska okupacja Afganistanu, amerykańska okupacja Iraku i ostatnio bombardowanie Syrii przez Zachód – to wg Pape'a faktyczne podłoże samobójczego terroryzmu. Religijny fundamentalizm czasami nie ma nic wspólnego z samobójczym terroryzmem, a czasami jest jego uzupełnieniem, które może go dodatkowo napędzać.
Warto zwrócić uwagę, że nawet ISIS tworzą w znacznej części ludzie zupełnie niereligijni, albo raczej zupełnie niereligijni do momentu przystąpienia do ISIS. Jak pokazały m. in. wywiady z pojmanymi bojownikami ISIS w Iraku, większość z nich nie ma bladego pojęcia o islamie. Podobnie jest z terrorystami europejskimi. Odpowiedzialni za organizację listopadowych zamachów w Paryżu Bracia Abdelslam posiadali w Brukseli bar, w którym sprzedawali alkohol i który stał się punktem handlu narkotykami. Bracia Kouachi, którzy przeprowadzili zamach na redakcję Charlie Hebdo, zajmowali się clubbingiem, tworzeniem hip-hopu i paleniem haszyszu. Według ich znajomych jeden z nich nie tak długo przed zamachem „nie potrafił odróżnić islamu od katolicyzmu”. Podobny tryb życia prowadził Dżochar Carnajew, który przeprowadził zamach bombowy w Bostonie.
Nic nie wskazuje na to, by jakikolwiek religijny fundamentalizm był głównym źródłem samobójczego terroryzmu. Wiele wskazuje na to, że jest nim zaangażowanie Zachodu na Bliskim Wschodzie. Wizja islamskiego fanatyka, który wierzy, że jeśli zabije niewiernych wysadzając się razem z nimi w powietrze, to Allah wynagrodzi mu to 72 dziewicami w niebie, jest tyleż popularna, co niezwiązana z przyczynami problemu.

28 komentarzy:

  1. W tym, co piszesz, jest dużo prawdy.

    Ale skupmy się na zamachach w UE w ostatnich latach. Sądzę, że temu Kadlczikowi nie chodziło o cały terroryzm w historii Świata. Nam tutaj nie grożą ani Tamilskie Tygrysy, ani IRA, ani też za bardzo antyamerykanie nie będący muzułmanami. Ze wszystkich grup, jakie mogą dokonać zamachu na ludzkie życia w UE to chyba najwięcej terrorystów produkują sfrustrowane środowiska migrantów z krajów muzułmańskich.

    I teraz tak: problemem pewnie nie jest islam, tylko pochodzenie tych ludzi, a pochodzą z krajów muzułmańskich, dlatego mówi się na nich zbiorowo muzułmanie.

    Dowiodłeś tylko, że większość terrorystów na świecie w dłuższej historii nie brała islamu za główną motywację. Ale nie obaliłeś tezy, że większość terrorystów w dzisiejszej w UE jest związana z krajami muzułmańskimi. Czy ta teza jest nieprawdziwa?

    Sprawa wygląda tak, że nie twierdzę, iż jest to argument za jakimś jednym konkretnym działaniem, na przykład nieprzyjmowaniem uchodźców. Po prostu wyobrażam sobie sytuację, w której mamy w Polsce jakąś dzielnicę muzułmańską, w której żyją urodzeni u nas potomkowie migrantów z krajów muzułmańskich. Powiedzmy, że jest to dzielnica biedy i beznadziei. Czy nie byłoby uzasadnione uważać ją za potencjalną wylęgarnię terrorystów?

    Ten problem można rozwiązać bez pozbywania się muzułmanów. Ale to chyba na tym jak rozwiązać problem należałoby się raczej skupić, zamiast na tym, czy ten problem w ogóle istnieje.

    Mimo wszystko nie jestem w to jakoś osobiście zaangażowany i tylko rzucam kilka uwag od siebie. Cała sytuacja nie jest według mnie ani taka tragiczna, ani taka ważna jak to się jawi w mediach. Źle by się zrobiło dopiero jakby prawica chrześcijańska z muzułmańską przestały się zwalczać i zaczęły wspólnie wprowadzać ciemnogród. Generalnie cały ten problem wygląda tylko na detal wewnątrz wadliwego systemu, wedle którego urządzony jest Świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Unknown

      Ale skupmy się na zamachach w UE w ostatnich latach. Sądzę, że temu Kadlczikowi nie chodziło o cały terroryzm w historii Świata.

      Ja też nie sądzę, dlatego właśnie skupiłem się na zamachach w UE w ostatnich latach. I wyszło, że ponad 99% tych zamachów to nie były zamachy islamistów.

      Ze wszystkich grup, jakie mogą dokonać zamachu na ludzkie życia w UE to chyba najwięcej terrorystów produkują sfrustrowane środowiska migrantów z krajów muzułmańskich

      Skąd ten pomysł? Po pierwsze, chyba chodzi ci o potomków migrantów z krajów muzułmańskich, a nie o samych migrantów. Wszystkich tych głośnych zamachów (w Londynie, Paryżu, Brukseli) dokonywali ludzie urodzeni w Europie - z wyjątkiem chyba jednego, który trafił do Europy jako dziecko.
      Po drugie – możliwe, że mieszasz zamachy terrorystyczne mające na celu zabijanie ludzi z innymi zamachami terrorystycznymi. Oczywiście ogromna część tych ataków, o których wspominam, miała na celu tylko niszczenie mienia i na pewno wśród terrorystów zabijających ludzi odsetek muzułmanów jest większy. Ale i tak ciężko powiedzieć, żeby stanowili większość. Trudno w ogóle na podstawie raportu Europolu dokładnie policzyć terrorystów-zabójców (w przeciwieństwie do ich ofiar), ale nic nie wskazuje na to, żeby islamistów było w tej grupie w ostatnich latach więcej niż np. separatystów baskijskich i korsykańskich.

      Dowiodłeś tylko, że większość terrorystów na świecie w dłuższej historii nie brała islamu za główną motywację. Ale nie obaliłeś tezy, że większość terrorystów w dzisiejszej w UE jest związana z krajami muzułmańskimi. Czy ta teza jest nieprawdziwa?

      Jest rażąco nieprawdziwa, chyba że za ponad 99% ataków odpowiada mniejszość terrorystów, co wydaje mi się średnio prawdopodobne. Jeśli chodziło ci tylko o terrorystów-zabójców, to patrz wyżej.

      Po prostu wyobrażam sobie sytuację, w której mamy w Polsce jakąś dzielnicę muzułmańską, w której żyją urodzeni u nas potomkowie migrantów z krajów muzułmańskich. Powiedzmy, że jest to dzielnica biedy i beznadziei. Czy nie byłoby uzasadnione uważać ją za potencjalną wylęgarnię terrorystów?

      Raczej nie byłoby, jeśli tylko Polska nie byłaby zaangażowana w dewastowanie i okupowanie regionu, z którego pochodzą. Prawie wszystkie zamachy samobójcze i duża część niesamobójczych to prosta odpowiedź na takie akcje.

      Ten problem można rozwiązać bez pozbywania się muzułmanów. Ale to chyba na tym jak rozwiązać problem należałoby się raczej skupić, zamiast na tym, czy ten problem w ogóle istnieje.

      Ale kto kwestionuje, że problem istnieje? Bo np. we wpisie, który komentujesz, jest zdanie „To wszystko nie znaczy oczywiście, że problem islamskiego terroryzmu jest nieistotny.”

      Usuń
    2. Odpowiedź autora pierwszego komentarza:

      Ciekawie to przedstawiasz. Nie mam odpowiedniej wiedzy na ten temat, więc nie mogę wdać się w dłuższą dyskusję. Mówisz więc, że prędzej w Europie zabije mnie baskijski, lub korsykański separatysta, niż (w hipotetycznym scenariuszu) terrorysta robiący odwet w kraju, który nie dewastuje Bliskiego Wschodu. Tylko, czy sam fakt przynależności kraju do szeroko pojętego Zachodu nie wystarcza terrorystom?

      Mimo wszystko jeśli faktycznie tak jest, że inni terroryści niż związani z krajami muzułmańskimi mają więcej ofiar (lub przynajmniej podobną ilość) w UE w ostatnich latach, to Twoją tezę chyba można uznać za udowodnioną.

      " Ale kto kwestionuje, że problem istnieje? Bo np. we wpisie, który komentujesz, jest zdanie „To wszystko nie znaczy oczywiście, że problem islamskiego terroryzmu jest nieistotny.” "

      Ująłem to skrótowo. Chodziło mi w tym przypadku akurat tylko o to, czy biedne skupiska ludzi pochodzących z krajów muzułmańskich powinniśmy uważać za najgroźniejsze w UE wylęgarnie terrorystów, czy nie. Ty argumentujesz za tym, że nie.

      Usuń
    3. @Nemo
      Tylko, czy sam fakt przynależności kraju do szeroko pojętego Zachodu nie wystarcza terrorystom?

      Zacznijmy od tego, że prawie wszystkie kraje szeroko pojętego Zachodu są lub były w to w jakimś stopniu zaangażowane. Europejskie kraje, które nie brały udziału w inwazji na Afganistan to, nie licząc mikropaństw, Serbia, Białoruś, Rosja, Mołdawia i Cypr. Poza tym to chyba dość oczywiste, że terroryści atakują przede wszystkim te państwa, które są największe, najsilniejsze i zaangażowane najbardziej? Myślisz, że to przypadek, że największe ataki miały miejsce akurat w Madrycie, Londynie, Paryżu i Brukseli (czyli stolicy Unii)?

      Usuń
  2. Zasadniczo to jest prawda. Jest tylko kilka problemów. Np. Osama bin Laden miał trochę racji:

    https://www.militaria.pl/mil_spec_monkey/naszywka_pork_eating_crusader_swat_p16499.xml

    Z drugiej strony jakoś nie przekonują mnie zaklęcia spod znaku "to nie jest prawdziwy Islam". Wydaje mi się że to jednak Islam (można go nazwać Mc-islamem zmiksowanym z grami wideo i gangsta rapem) i to on jest źródłem praktycznych rozwiązań takich jakich jak dekapitacje nożem (Katolicy preferują piły do drewna jak w Chorwacji). Jakoś nie ma w internecie filmów pokazujących Tybetańczyków zarzynających chińskich jeńców. Oczywiście, Islam jest chorą ideologią polityczną (co widać od Ankary po Sudan), ale wcale nie różni się od innych Monoteizmów. Różnica polega że na tym że na tzw. Zachodzie mamy nietrwałą równowagę Oświeceniowych Wartości i plemiennych archaicznych pustynnych wierzeń (ale Macierewicz już szykuje Kato-Jihad napędzany Wiarą przeciw "terroryzmowi i dezinformacji" a okrzyki "Zabić ich wszystkich" nie niepokoją prokuratury). Za cały bajzel na świecie nie odpowiada tylko Islam ale wszystkie religie monoteistyczne razem wzięte (poczytajcie o Armageddon Lobby). Żyjemy w czasach globalnej wojny religijnej, i wcale to nie przekreśla powodów ekonomicznych. Po prostu Ziemię Obiecaną, kozy i kobiety zastąpiła ropa i władza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co planuje Macierewicz się nazywa sacrum bellum a nie dżihad.

      Usuń
  3. A tak na marginesie:

    "Bracia Abdelslam posiadali w Brukseli bar, w którym sprzedawali alkohol i który stał się punktem handlu narkotykami. Bracia Kouachi, którzy przeprowadzili zamach na redakcję Charlie Hebdo, zajmowali się clubbingiem, tworzeniem hip-hopu i paleniem haszyszu."

    wypisz wymaluj kibole ks. Wąsowicza

    "Wizja islamskiego fanatyka, który wierzy, że jeśli zabije niewiernych wysadzając się razem z nimi w powietrze, to Allah wynagrodzi mu to 72 dziewicami w niebie, jest tyleż popularna, co niezwiązana z przyczynami problemu."

    Może jestem naiwny ale wydaje mi się że to trochę chochoł. Jedno drugiego nie wyklucza. Wizja pośmiertnej orgii jest dodatkową motywacją w walce z wrogiem politycznym (tutaj z najeźdźcami) i jest narzędziem do realizacji politycznego celu. nie rozgrzeszajmy Islamu bo tego już nikt nie kupi. Pokazujmy że winnych jest więcej. Poza tym należy podkreślać że większość ludzi jest tak naprawdę synkretystami a nie fanatycznymi wyznawcami jednej ideologii. Stąd miliard muzułmanów to taki sam mit jak 96% Katolików w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jestem naiwny ale wydaje mi się że to trochę chochoł. Jedno drugiego nie wyklucza.

      Ale kto twierdzi, że wyklucza? Ja przecież nie piszę, że żaden islamski terrorysta nie ma motywacji religijnej. Piszę tylko, że ta motywacja nie jest źródłem problemu. Tzn. gdybyśmy nie zdewastowali Afganistanu i Iraku, nie doprowadzili do śmierci setek tysięcy osób i potężnego kryzysu humanitarnego, to problemu by najprawdopodobniej nie było.

      Usuń
    2. Zależy co rozumiesz przez problem. Jeśli jest to zagrożenie terrorystyczne w Europie to prawda. Jeśli spojrzeć bardziej globalnie to niekoniecznie. Gdybyśmy nie obalili Mosadegha w Iranie, dziś nie miałby kto podsycać wojny w Syrii. Ale świeccy następcy Mosadegha mieliby problem z radykałami islamskimi tak jak Naser miał problem z Saidem Qtbem. Saudyjska straż religijna nie potrzebowała zachodnich interwencji żeby zapędzać uczennice do płonącego akademika, zamachowcy z Mekki też nie. I to prawda że to zachodni imperializm utuczył potwora jakim jest radykalny Islam, ale go nie stworzył. On się wykluł w XIII wieku. Gdyby ropa była w Tybecie, żadne bomby by u nas nie wybuchały. Raczej Tybetańczycy by głodowali w więzieniach. Islam jest problemem, bo jest źródłem prześladowań ludzi. Co z tego że u nas nie byłoby zamachów jeśli Bachaici w Iranie też byliby prześladowani? Jazydzi też nie maja nic wspólnego z zachodem ani z Izraelem.

      Usuń
  4. Dziękuję za bardzo ciekawy wpis. Mam zastrzeżenia do nazwania IRA organizacją katolicką, a nie separatystyczną/narodowowyzwoleńczą, ale nie jestem tak dobrze zorientowany w temacie.

    Chciałbym natomiast wiedzieć czy dałoby się scharakteryzować różnice w guście muzycznym pomiędzy terrorystami, a społeczeństwem w którym żyją i czy przypadkiem nie okazałoby się, że korelacja pomiędzy byciem terrorystą, a słuchanym gatunkiem muzycznym nie jest większa od korelacji pomiędzy przynależnością do konkretnego wyznania, a byciem terrorystą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1.A byli w IRA jacyś protestanci albo ateiści?

      2. Pewnie by wyszło że terroryści to głównie fani Bluegrassu (to taki gatunek Country).

      Usuń
    2. 1. Trudno odpowiedzieć mi na to pytanie. Jak pisałem dość słabo znam tę historię, ale na tyle dobrze by wątpić by byli w tej organizacji protestanci. Chcę jednak zauważyć, że również wątpię by byli w tej organizacji osoby innego pochodzenia niż irlandzkiego. I tak samo chcę zauważyć, że trochę inny charakter ma walka Palestyńczyków o własne państwo od walki bojowników Państwa Islamskiego o własne państwo. I nawet jeśli skład organizacji powstańczych i terrorystycznych jest w obu przypadkach praktycznie czysto muzułmański (choć jestem raczej przekonany, że nie jest), to pobudki konfliktu są inne. Przynajmniej oficjalnie afirmowane przez wspomniane organizacje.

      2. Ja spotykałem się z informacjami, że osoby związane z zamachami w Paryżu słuchały rapu i wtedy w telewizji jakiś ekspert twierdził, że najpopularniejszymi źródłami informacji o islamie wśród terrorystów jest islamski rap i książka "Koran dla głupich" choć nie wiem czy w Polsce ta seria z głupich nie przeszła na bystrzaków.

      Usuń
    3. Jasne, wszystko jest przyczyną przemocy tylko nie religia.

      Usuń
    4. Religia i to praktycznie każda może być przyczyną przemocy, ale pobudki narodowo-wyzwoleńcze nie są religijne. Przynajmniej trudno je łączyć z religiami uniwersalistycznymi jak islam, chrześcijaństwo.

      Usuń
    5. Religia i to praktycznie każda może być przyczyną przemocy...

      W zasadzie prawda. Tylko jakoś te monoteizmy są jakby trochę bardziej skłonne.

      "ale pobudki narodowo-wyzwoleńcze nie są religijne."

      Polska Zaratusztrą Narodów.

      "Przynajmniej trudno je łączyć z religiami uniwersalistycznymi jak islam, chrześcijaństwo. "

      Zwłaszcza w Polsce i Afganistanie. Żołnierze Wyklęci i Talibowie walczyli o świecką republikę. Nigga please...

      Próbujesz zaczarować rzeczywistość żeby wyszło że Islam jest fajny. Nie jest. Jak każdy monoteizm...

      Usuń
    6. Wiązanie wszystkich konfliktów świata z religią to lenistwo intelektualne. Religia to pretekst, który ma mobilizować maluczkich, by ginęli za sprawy wielkich. Jakby jej nie było znalazłby się inny sposób

      Usuń
    7. "Wiązanie wszystkich konfliktów świata z religią to lenistwo intelektualne."

      Ale jakich wszystkich? Mówimy o dość konkretnych konfliktach w których rola religii jest dość istotna.

      "Religia to pretekst, który ma mobilizować maluczkich, by ginęli za sprawy wielkich."

      Dokładnie! Właśnie po to starotestamentowe Hitlerki ją wymyśliły w epoce brązu.

      Jakby jej nie było znalazłby się inny sposób.

      Jakby nie bili Murzynów to by bili kogoś innego...
      Pewnie by znaleźli coś innego, ale niestety wymyślili religię i to ona jest problemem. Twoje czarowanie rzeczywistości jest niemoralne.

      Usuń
    8. Jeszcze raz w kwestii religii „będącej przyczyną przemocy”, bo nie wiem, czy to, co napisałem wcześniej, było wystarczająco jasne.

      Weźmy świeży przykład: minister spraw zagranicznych Izraela ogłasza, że okupacja, segregacja i zbrodnie wojenne będą trwały nadal, bo w jej świętej księdze jest napisane, że „cała ta ziemia jest nasza”. Jest to ewidentny przykład terroru inspirowanego religią, konkretnie fundamentalistycznym judaizmem (inna sprawa, że kiedy terroryzm uprawia państwo po naszej stronie barykady, to nazywa się to „operacją”, „misją” albo „wojną z terroryzmem” – terroryści to zawsze wyłącznie ci, których nie lubimy).
      Mimo tego uważam, że na ogół sama religia, choćby nie wiadomo jak fundamentalistyczna, to za mało. Przez setki lat najbardziej pobożnym, ortodoksyjnym Żydom jakoś nie przychodziło do głowy, żeby jechać do Palestyny i dokonywać tam czystek etnicznych. Religia nałożyła się na świecki konflikt polityczny i dodatkowo ten konflikt podkręca. Podobnie jest z terroryzmem islamskim. Święte księgi mają to do siebie, że są mętne i pełne sprzeczności, więc świetnie się nadają do uzasadnienia dowolnej zbrodni.

      Usuń
    9. Nie sądzę by było wystarczająco jasne. Może tkwię w błędzie, ale uważam inspirację narodowo-wyzwoleńczą za zasadniczo odmienną od religijnej. Nie sądzę by IRA dokonywała ataków terrorystycznych, by Anglicy zostali katolikami, a Irlandczycy nie zostali protestantami, ale w celu stworzenia niepodległego państwa Irlandzkiego, a ten cel jest neutralny z punktu widzenia katolicyzmu. Chrześcijaństwo rzymsko-katolickie nie domaga się istnienia niepodległej Irlandii, ani podległej Irlandii. Konflikt więc jest trochę poza sferą zainteresowań tej religii.

      Usuń
    10. Ależ ja się z tym wszytskim zgadzam (może poza "tworzeniem niepodległego państwa irlandzkiego" - ja tu piszę o czasach, kiedy to państwo od dawna istniało, a IRA chodziło o przyłączenie do niego Irlandii Północnej). W przypadku IRA nie było takiej luki między pierwotną i wtórną przyczyną działalności terrorystycznej jak w przypadku ISIL - ale nie zmienia to faktu, że w obu przypadkach pierwotna przyczyna wydaje się przede wszystkim polityczna, nie religijna.

      Usuń
  5. Co do danych RAND (i Interpolu), to jak oni tam definiują atak terrorystyczny i liczą ofiary (liczy się narodowość?), bo według tych danych ofiar było znacznie więcej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu nie ma nowych postów? :( Chcę nowe posty... chlip chlip :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Panie Tomaszu, rozumiem, że jest pan człowiekiem zajętym, ale może czas już na jakąś nową notkę? Fanem jestem :)
    Z poważaniem
    Jacek Krzypkowski

    OdpowiedzUsuń
  8. "religia atakujących i religia ofiar nie ma większego znaczenia. Kluczowe znaczenie ma za to obca inwazja i okupacja militarna."

    Ulubiona narracja lewicy. Szkoda, że kompletnie zdebunkowana. Wrzucę zajawki, resztę każdy sobie wygugla:

    Christopher Hitchesn o dżihadzie i białym niewolnictwie:

    https://www.youtube.com/watch?v=QxW-iWLokcs

    Bill Warner o dżihadzie w czasach, gdy jeszcze nie było kapitalizmu:

    https://www.youtube.com/watch?v=I_To-cV94Bo

    Sam Harris masakrujący narrację "Oni nas nie lubio, bo my ich okupujemy":

    https://www.youtube.com/watch?v=yMKOV2zA9Wc

    Świetny wywiad z Ayaan Hirsi Ali, kobietą, którą zamiast filozofować, doświadczyła islamu na własnej skórze:

    https://www.youtube.com/watch?v=gS_JODe6IWs&t

    Mógłbym tak linkować do wieczora.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mógłbym tak linkować do wieczora.

      Można by też linkować do wieczora filmiki udowadniające, że szczepionki powodują autyzm, albo że George Bush zaplanował atak na WTC. Pytanie tylko jaką to ma wartość intelektualną i czy na pewno odnosi się do tego, co napisałem powyżej.


      Christopher Hitchesn o dżihadzie i białym niewolnictwie:

      To, co mówi Hitchens pokazuje w najlepszym razie, że muzułmanie powoływali się na obowiązek szerzenia islamu, by uzasadnić swoje podboje i zbrodnie (dokładnie to samo zresztą robili chrześcijanie). Jaki to ma związek z przyczynami dzisiejszego terroryzmu islamskiego? Czy ja gdzieś pisałem, że dżihad jest wyłącznie konsekwencją współczesnego zachodniego imperializmu?

      Bill Warner o dżihadzie w czasach, gdy jeszcze nie było kapitalizmu

      Pomijając idiotyzm tego przeciwstawienia (równie dobrze można by nazwać np. cały brytyjski i francuski kolonializm w Afryce i Azji chrześcijańską krucjatą przeciwko islamowi i zestawić to np. z powstaniem Mahdiego w Sudanie, by pokazać, która religia jest bardziej ekspansywna i zbrodnicza) – co ma do rzeczy kapitalizm? Gdzie ja twierdzę, że dżihad jest wytworem kapitalizmu?

      Sam Harris masakrujący narrację "Oni nas nie lubio, bo my ich okupujemy"

      Harris wydaje się mieć problem ze zrozumieniem prostego rozróżnienia na przyczynę pośrednią i bezpośrednią, a także na przyczynę rzeczywistą i racjonalizację. Jak ISIS ogłosi, że morduje ludzi, bo nie chcą się podporządkować ich wersji islamu, to dla Harrisa musi to być jedyna przyczyna mordowania ludzi przez ISIS. Tymczasem człowiek bardziej przenikliwy może sobie np. zadać pytanie: co popycha ludzi w stronę tej ideologii? Skąd się np. wziął skok w liczbie zamachów terrorystycznych przeprowadzonych przez muzułmanów po inwazji na Afganistan i Irak? Dla Harrisa musi to być jakiś dziwny zbieg okoliczności, jeśli go dobrze rozumiem.

      Świetny wywiad z Ayaan Hirsi Ali, kobietą, którą zamiast filozofować, doświadczyła islamu na własnej skórze:

      Jeszcze raz: co to ma wspólnego z moim tekstem? Który konkretnie fragment tej rozmowy ma podważać coś, co napisałem wyżej?

      Usuń