Chyba najwcześniejszym
powszechnie znanym eksperymentem myślowym w kategorii „tożsamość
osobowa” jest historia o wędrującej duszy księcia z „Rozważań
dotyczących rozumu ludzkiego” Locke'a:
Jeśli dusza księcia, zawierająca w sobie świadomość przeszłego życia księcia, wstąpi do ciała szewca, podczas gdy dusza szewca je opuści, wszyscy przekonają się, że będzie on tą samą osobą co książę, odpowiedzialną tylko za czyny księcia. Kto jednak może powiedzieć, że będzie to ten sam człowiek? (II 27, tłumaczenie moje)
Locke chce powiedzieć, że
umysł księcia plus ciało szewca to książę w ciele szewca, a nie
szewc z umysłem księcia. Mimo że ciało księcia jest nieobecne,
nadal mamy do czynienia z osobą księcia. A zatem
bycie tą samą osobą nie wymaga bycia tym samym ciałem czy
biologicznym organizmem (przy czym bycie tym samym
człowiekiem to już
według Locke'a inna historia, bo człowiek składa się z
umysłu i ciała).
Pytanie „Co decyduje o
byciu tą samą osobą?” trapiło Locke'a głównie ze względów
religijnych: jako pobożny chrześcijanin Locke próbował zrozumieć
nauczanie o wskrzeszeniu umarłych – niezbyt chyba dzisiaj
popularną, ale jednak centralną doktrynę chrześcijaństwa (nie
tylko zresztą chrześcijaństwa, judaizmu i islamu również). Jak
te wszystkie trupy mają niby naraz wyjść z ziemi, by Bóg mógł
je osądzić? Jak zrekonstruować kogoś, kto rozłożył się
tysiące lat temu? Jak ma to być fizycznie możliwe? (Na marginesie:
Tomasza z Akwinu podobne rozważania doprowadziły do wymyślenia
bardzo zabawnego eksperymentu myślowego o kanibalu, którego ciało
składa się wyłącznie z ciał zjedzonych przez niego ludzi, przez
co nie wiadomo, co z nim zrobić w Dniu Sądu.) A może nie będą to
musiały być – kombinował najwyraźniej Locke – te same ciała,
może da się być tą samą osobą w zupełnie innym ciele, np.
wyczarowanym przez Boga specjalnie na okazję Sądu? Scenariusz z
szewcem/księciem ma sugerować, że taka opcja jest metafizycznie
możliwa.
Orfeo Orfei, Il ciabattino politico, 1873 |
Nie wszystkim się ten
eksperyment podoba. Np. współczesny filozof Roy A. Sorensen w swojej
książce o eksperymentach myślowych pisze:
Locke chciał wykazać, że to psychologiczne, a nie fizyczne cechy osoby są kluczowe, jeśli chodzi o jej tożsamość. Ponieważ w realnym świecie cechy psychologiczne i fizyczne są ze sobą ściśle skorelowane, Locke rozdziela je wyobrażając sobie scenariusz z księciem i szewcem: pewnego ranka osoba z ciałem księcia budzi się ze wspomnieniami szewca, a osoba z ciałem szewca budzi się ze wspomnieniami księcia. Każda z nich pamięta przeszłość związaną z tym drugim ciałem. Większość ludzi powie, że książę i szewc zamienili się na ciała. Wniosek ten ma wspierać stanowisko Locke'a, według którego tożsamość osobowa jest kwestią psychologicznej kontynuacji. Krytycy zauważają jednak, że można pamiętać tylko to, czego się samemu rzeczywiście doświadczyło. A zatem opisując szewca jako kogoś, kto ma wspomnienia księcia, z góry zakładamy, że jest on księciem. A zatem eksperyment myślowy z góry przyjmuje (begs the question in favor of) psychologiczne kryterium tożsamości osobowej. (257, tłumaczenie znowu moje)
Szczerze mówiąc, nie
bardzo rozumiem ten zarzut. Pomijając nieścisłości w powyższym
podsumowaniu, kołowość (circularity, petitio principii,
begging the question) to coś, co można zarzucać argumentom,
nie eksperymentom myślowym. Błąd polega na tym, że ktoś zakłada
prawdziwość wniosku argumentu, by uzasadnić którąś z jego
przesłanek (szkolny przykład: „Biblia jest prawdziwym Objawieniem
Bożym, bo w Biblii wyraźnie jest napisane, że jest ona prawdziwym
Objawieniem Bożym”). Oczywiście eksperyment myślowy może okazać
się zamaskowanym argumentem. Jednak ani Sorensen, ani chyba żaden
z krytyków, o których Sorensen wspomina (z Josephem Butlerem na
czele), nie tłumaczy, jak można historię o szewcu z duszą księcia
zinterpretować jako argument. Jeśli wnioskiem ma być „Ciało
szewca plus dusza księcia to osoba księcia”, to jakie mają być
przesłanki i dlaczego uzasadnienie którejś z nich ma zakładać
prawdziwość wniosku?
Jasne, że nie da się
pamiętać czegoś, czego się nie doświadczyło. To jednak nie
znaczy jeszcze, że kryterium biologiczne jest nieistotne dla bycia
tą samą osobą. Ani że kryterium psychologiczne jest
wystarczające. A to ma być właśnie morał płynący z historii
Locke'a, więc chyba trudno mu zarzucać, że kręci się w tej
historii w kółko.