czwartek, 22 września 2011

Co zostało z Marksa?

 J. Elster: What Is Living and What Is Dead in the Philosophy of Marx? in: Intorduction to Karl Marx, Cambridge University Press 1986.



W poprzednim wpisie było o tym, co wg Jona Elstera jest u Marksa martwe – teraz czas na listę tego, co u Marksa żywe:

1. Metoda dialektyczna (a przynajmniej jedna jej wersja). Nie chodzi tu Elsterowi o doktrynę opisaną w dziele Hegla przewrotnie nazwanym Nauką logiki, która to doktryna miała na Marksa pewien wpływ (chodzi o twierdzenie, że świat jest zbudowany ze „sprzeczności” w tym sensie, że dwa sprzeczne ze sobą twierdzenia mogą być jednocześnie prawdziwe). Chodzi o „wewnętrzne sprzeczności kapitalizmu”, przez który to (znowu – dziwaczny i mylący) termin Marks rozumiał raz logiczny błąd złożenia popełniany przez apologetów kapitalizmu, a raz same sytuacje, w których postępowanie korzystne dla jednostki jest jednocześnie katastrofalne dla społeczności. Dziś brzmi to może dość banalnie, ale w czasach Marksa absurdalny pogląd Adama Smitha mówiący, że zaspokajanie indywidualnych potrzeb jest zawsze w interesie całego społeczeństwa, był mocno rozpowszechniony, a nie, jak teraz, ograniczony głównie do grupy myślicieli z Centrum im. Adama Smitha.
2. Teoria alienacji. To teoria bardzo ciekawa po pierwsze przez to, że jest mocno, jak na Marksa, indywidualistyczna, a po drugie dlatego, że otwarcie czerpiąca z tradycji starożytnej, mianowicie etyki Arystotelesa. Kapitalizm nie tylko dlatego jest wg Marksa niemoralny, że prowadzi do niesprawiedliwego podziału dóbr, ale głównie dlatego, że zdecydowaną większość ludzi pozbawia on możliwości „dobrego życia”, które wiąże się z realizacją różnych ludzkich „potencjalności”, jak potrzeba twórczej pracy, samospełnienia, zabawy, kontroli nad własnym życiem itd. To podejście unika z jednej strony mnóstwa trudności, z którymi borykają się zwolennicy różnych odmian utylitaryzmu, twierdzący że dobro polega na maksymalizacji sumy przyjemności, szczęścia lub jeszcze czegoś innego, a z drugiej strony mnóstwa problemów, z którymi męczą się zwolennicy różnych odmian deontologii, twierdzący, że dobro polega na przestrzeganiu tych czy innych praw i wypełnianiu tych czy innych obowiązków. Trzeba przy tym wszystkim jednak pamiętać, że Marks nie zdobywa się nigdzie na żadne głębsze uzasadnienie swojej arystotelesowskiej koncepcji.
3. Teoria wyzysku. Często można usłyszeć, że marksistowska teoria wyzysku opiera się całkowicie na laborystycznej teorii wartości, a skoro ta druga jest błędna, to o żadnym wyzysku w kapitalizmie nie może być mowy. Elster (tak jak wielu innych analitycznych marksistów) stara się pokazać, że jedno z drugiego nie wynika, ale wydaje mi się, że w tej książce nie robi tego specjalnie przekonująco. Pisze on, że z LTW są podobne co z teorią wyzysku problemy, ale podczas gdy pierwsza jest do niczego, drugą da się jakoś uratować. Marks twierdzi, że z wyzyskiem mamy do czynienia zawsze, kiedy ludzie wykonują więcej pracy niż potrzeba do wyprodukowania dóbr, które konsumują, z  powodów takich jak przymus fizyczny (przypadek niewolnictwa i feudalizmu) czy przymus ekonomiczny (przypadek kapitalizmu). Coś jest na pewno na rzeczy jeśli chodzi o przymus, ale problem przeliczania dóbr na jednostki pracy pozostaje nierozwiązany. Ponadto Elster zastrzega, że wg niego wyzysk pochodzący z pracy najemnej nie jest jakimś fundamentalnym moralnym złem – możemy sobie wyobrazić dwie osoby, które w tych samych warunkach startują „od zera” (cokolwiek to znaczy), przy czym jedna pracuje mało konsumując dużo, a druga odwrotnie. Trudno znaleźć jakieś powody, dla których mielibyśmy mieć istotne moralne zastrzeżenia do sytuacji, w której druga osoba po jakimś czasie oferuje zatrudnienie pierwszej, a ta dobrowolnie przyjmuje ofertę.
4. Teoria zmian technologicznych. Marks zauważył, że pracownicy tym różnią się od tzw. kapitału stałego, że mają zdolność do stawiania zbiorowego i indywidualnego oporu pracodawcy i że ta zdolność musi wpływać na wysokość płacy. Wobec tego pracodawca może mieć powód, by nie wprowadzać nowej technologii, jeśli mogłoby się to wiązać ze zwiększeniem poziomu solidarności wśród pracowników, wzrostem ich siły przetargowej czy zbyt wysokimi kosztami nadzoru.
5. Teoria świadomości klasowej i walki klas. Jeśli intencją Marksa było uzasadnienie przy pomocy konfliktów klasowych teorii sił wytwórczych i stosunków produkcji, to nie udało mu się to (patrz lista tego, co martwe). Nie zmienia to faktu, że dużą ilość społecznych zjawisk udaje się za jej pomocą wyjaśnić, i to zarówno w dziewiętnastym wieku, jak dzisiaj. Nie można się jednak wg Elstera zadowolić tym, jak Marks potraktował konflikty między grupami, których granice biegną w poprzek podziałów klasowych – grupami takimi jak narody, rasy czy wyznawcy różnych religii. Bagatelizowanie przez Marksa tych konfliktów i sugerowanie, że są one w jakiś sposób „sztuczne” i że w jakiejś bliżej niezdefiniowanej „dalszej perspektywie” robią się nieistotne, nie jest wystarczająco dobrze uzasadnione.
6. Teoria ideologii. Nie jest on specjalnie żywa w sensie „popularna” czy „doceniana”, ale Elster twierdzi, że należałoby spróbować ją zrehabilitować. Drogą do tego byłoby sformułowanie na jej podstawie precyzyjnych hipotez, które można by przetestować za pomocą rygorystycznych eksperymentalnych procedur, ewentualnie skonfrontowanie tych hipotez z wynikami badań współczesnych (czyli teraz już ówczesnych, biorąc pod uwagę, że tekst pochodzi z 1986) psychologów kognitywnych. Na razie uzasadnienie teorii ideologii znajduje się wg Elstera w stadium anegdotyczno-funkcjonalistyczno-spiskowo-magicznym (co pokazuje, że wymogi stawiane pomysłom chcącym trafić na jego listę żywych teorii marksistowskich nie są specjalnie ostre).

          2 komentarze:

          1. Co pozostało z Marksa? Niewyobrażalne stosy ofiar. To właściwie jest ważne a nie pochylanie się nad zbrodniczą ideologią.

            OdpowiedzUsuń
          2. Po takich uwagach łatwo rozpoznać kogoś, kto Marksa nawet nie próbował czytać.

            OdpowiedzUsuń