niedziela, 13 listopada 2011

Jak Bóg wymyślał stałą Plancka

L. Barnes: Dirty Cheating Texan! A Fine-Tuned Critique of William Lane Craig (Part 1), "Letters to Nature" 11.03.2010.



W poprzednim wpisie wspomniałem argumencie teleologicznym za istnieniem Boga W. L. Craiga. Jest to, mówiąc dokładniej, rodzaj argumentu teleologicznego postulujący istnienie świadomego projektanta naszego wszechświata jako najlepsze wyjaśnienie dla takich a nie innych właściwości fizycznych, które umożliwiają istnienie inteligentnych form życia w tym wszechświecie (tzw. argument from the fine-tuning of the Universe for intelligent life, w skrócie fine-tuning argument). Nie istnieje chyba jedno ustalone polskie tłumaczenie fine-tuning w naukowej literaturze – spotkałem się z „precyzyjnym dostrojeniem”, „precyzyjnym zestrojeniem”, „delikatnym zestrojeniem”, „subtelnym zestrojeniem” i „koincydencją” – będę tu używał angielskiego terminu.  
Istnieje coś takiego jak elementarne stałe fizyczne (jak stała Plancka, stała grawitacyjna, stała kosmologiczna, prędkość światła w próżni, elementarny ładunek elektryczny), z których jeżeli chociaż jedna miałyby minimalnie inną wartością od tej, którą ma (chodzi często o dokładność do kilkudziesięciu miejsc po przecinku, albo nawet więcej), powstanie inteligentnego życia byłoby absolutnie lub prawie na pewno niemożliwe. Podobnie byłoby, gdyby choć trochę inne były pierwotne stany* (initial conditions) powstawania wszechświata, jak prędkość pierwotnej ekspansji czy ilość materii i antymaterii. Nie mogłoby np. dojść do uformowania się jąder atomowych, gwiazd czy planet, nie byłoby nic poza czarnymi dziurami, albo zaraz po Wielkim Wybuchu wszechświat zapadłby się z powrotem do pierwotnej osobliwości, albo jedynym pierwiastkiem byłby wodór, albo jedynym pierwiastkiem byłby hel, itd.  Zestawienie wartości wszystkich tych stałych i stanów (istnieją spory co do tego, ile tych wartości dokładnie jest) pozwalające na wyewoluowanie inteligentnego życia to właśnie fine-tuning.
Można sobie więc wyobrazić zawrotne ilości hipotetycznych wszechświatów z wartościami uniemożliwiającymi powstanie życia, a bardzo, bardzo niewiele wszechświatów z wartościami umożliwiającymi jego powstanie. Wydaje się więc, że prawdopodobieństwo istnienia wszechświata, w którym inteligentne życie jest możliwe, jest niesamowicie, śmiesznie, mikroskopijnie małe – a jednak taki wszechświat istnieje. Argument z fine-tuning ma pokazywać, że najlepszym wytłumaczeniem jest to, że maczał w tym palce ktoś, komu zależało na inteligentnym życiu (nie należy tego oczywiście mylić z teorią Inteligentnego Projektu, mówiącą, że ewolucja nie jest w stanie wyjaśnić skomplikowania niektórych form życia na Ziemi i że w związku z tym najlepszym wytłumaczeniem tego skomplikowania jest istnienie jakiegoś Projektanta – tej teorii nikt poważny nie broni). Sformułowań argumentu jest kilka, szkielet wersji Craiga wygląda tak:
  1. Fine-tuning wszechświata jest konsekwencją albo fizycznej konieczności, albo przypadku, albo projektu.
  2. Nie jest konsekwencją fizycznej konieczności ani przypadku.
  3. A zatem jest konsekwencją projektu.
Luke Barnes w swojej krytyce Craiga nie ma zastrzeżeń do pierwszej przesłanki, a ma do drugiej, a konkretnie do jej drugiej części. Z niezupełnie tych samych powodów, ale zgadza się on z Craigiem, że fizyczna konieczność (która mogłaby się wiązać z możliwością sprowadzenia znanych nam stałych do jakiejś ogólniejszej stałej) to faktycznie złe wyjaśnienie. Przypadek jednak to wyjaśnienie nie takie złe, jak się wydaje, a to dlatego, że to w dużym stopniu pozorny przypadek, ponieważ wszechświat umożliwiający powstanie inteligentnego życia to jedyny, jaki możemy obserwować. To tautologiczne stwierdzenie znane szerzej pod nazwą „słabej zasady antropicznej” (swoją drogą zasada antropiczna jest nie wiem dlaczego nagminnie mylona z fine-tuning, błąd ten popełnia np. autor artykułu w polskiej Wikipedii) pokazuje, że nie można się zabierać za obliczanie prawdopodobieństwa bez brania pod uwagę efektu selekcji obserwacyjnej. Ktoś, kto zdumiewa się tym, że wartości stałych fizycznych w naszym wszechświecie są takie a nie inne nie różni się zasadniczo od kogoś, kto zdumiewa się tym, że nigdzie nie można zaobserwować kwadratowych kół. Więcej na temat tej krytyki można znaleźć np. w artykule Absence of Evidence and Evidence of Absence – Evidential Transitivity in Connection with Fossils, Fishing, Fine-Tuning, and Firing Squads Elliotta Sobera.
Craig narzeka, że krytycy argumentu z fine-tuning odwołują się do hipotezy równoległego istnienia wielu wszechświatów (multiverse hypothesis, many-worlds interpretation)**, która nie ma właściwie żadnego empirycznego uzasadnienia, ale za to umożliwia kwestionowanie niskiego prawdopodobieństwa fine-tuning. Na marginesie: wielu religijnych ludzi powtarza, że złośliwi i uparci ateistyczni fizycy wymyślili hipotezę wielu wszechświatów ad hoc, żeby walczyć z argumentem z fine-tuning, co jest bzdurą – hipotezę tę opisał już w pięćdziesiątych latach Hugh Everett i miała mu ona służyć do interpretacji mechaniki kwantowej, a nie fine-tuning, którego opisem i interpretacją zaczęto się zajmować dopiero w latach siedemdziesiątych.
Craig pisze o kowboju-pokerzyście, który przy każdym rozdaniu dostaje najlepszy możliwy układ kart, a na oskarżenia o oszukiwanie odpowiada, że biorąc pod uwagę istnienie ogromnej liczby innych pokerowych rozgrywek, jego passa nie jest niczym nadzwyczajnym. Ma to być analogia z ateistą mówiącym, że biorąc pod uwagę istnienie innych wszechświatów, nasze wartości stałych fizycznych nie są niczym nadzwyczajnym. Barnes pokazuje, że analogia jest nietrafiona po pierwsze dlatego, że w przypadku pokera nie mamy do czynienia z efektem selekcji obserwacyjnej (karciarze mogą obserwować każdy możliwy układ kart, inteligentne formy życia bardzo niewiele możliwych układów wartości stałych fizycznych), po drugie dlatego, że Craig miesza tam prawdopodobieństwo dla uczestniczących w grze z prawdopodobieństwem dla hipotetycznego obserwatora wszystkich gier.
Poza zasadą antropiczną i wieloma wszechświatami istnieje dużo więcej mądrzejszych i głupszych zastrzeżeń do argumentu z fine-tuning (m. in. argument z silikonowych form życia i argument ze znikomej ilości inteligentnego życia w naszym wszechświecie), Barnes omawia je po kolei w świetnym wywiadzie z L. Muehlhauserem.

*Jak poniżej sugeruje komentator Pojmen, lepsze tłumaczenie to po prostu "warunki początkowe".
** Tenże komentator słusznie zauważa, że multiverse i many-worlds interpretation to dwie różne historie.  W multiverse chodzi o wszechświaty z różnymi zestawami praw i stałych fizycznych, w MWI o nieustannie rozgałęziający się wszechświat z tym samym zestawem praw i stałych. Dalsza uwaga o Everetcie jest właściwie nie na miejscu, ponieważ MWI (w przeciwieństwie do multiverse) nie pomaga załatwić sprawy fine-tuning. Nie oznacza to jednak, że multiverse został wymyślony ad hoc, żeby uporać się z fine-tuning bez odwoływania się do Boga - patrz np. modalny realizm Davida Kellogga Lewisa.

21 komentarzy:

  1. Od siebie polecam stricte naukowy wgląd w fine-tuning argument - artykuł Jenkinsa i Pereza "Looking for Life in the Multiverse". Zawiera dość konkretne przykłady manipulacji w stałych fizycznych, z likwidacją niektórych oddziaływań fundamentalnych włącznie, zarazem dające możliwość istnienia inteligentnych obserwatorów w takim osobliwym wszechświecie. Interesującą jest wizją zdolnego do tworzenia i podtrzymania życia wszechświata, w którym jednocześnie nie ma... protonów, co autorom udało się udowodnić.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie ty autorze decydujesz czy ktoś uważający, że Bóg istnieje jest poważny czy nie jest

    OdpowiedzUsuń
  3. A ty, anonimowy komentatorze, spróbuj przeczytać to jeszcze raz i zastanowić się, czy na pewno gdzieś napisałem coś takiego.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie należy tego oczywiście mylić z teorią Inteligentnego Projektu, mówiącą, że ewolucja nie jest w stanie wyjaśnić skomplikowania niektórych form życia na Ziemi i że w związku z tym najlepszym wytłumaczeniem tego skomplikowania jest istnienie jakiegoś Projektanta – tej teorii nikt poważny nie broni

    A jak w takim razie rozumieć tę wypowiedź?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nikt poważny nie broni teorii Inteligentnego Projektu, a nie nikt poważny nie uważa, że Bóg istnieje. Czy to naprawdę tak niejasno napisane?

    OdpowiedzUsuń
  6. ;Nikt poważny nie broni teorii Inteligentnego Projektu, a nie nikt poważny nie uważa, że Bóg istnieje. Czy to naprawdę tak niejasno napisane?

    Czy taki wniosek jest uprawniony? Teoria Inteligentnego Projektu powstała jako wariant na twierdzenie, że istnieje Bóg a właściwie by go zręcznie uniknąć. Właściwie nic nowego się nie dzieje. Jedni twierdzą, że istnieje a inni,że nie istnieje. Jak brakuje argumentów to się pojawia atak personalny. Tytuły naukowe z jednej i z drugiej strony przestają się wówczas liczyć. Trochę pokory i skromności nie zaszkodzi w każdej dyskusji. Nie każdą prawdę da się udowodnić naukowo. Istnienie bytów duchowych również. Ale też nie da się ich istnienia naukowo zaprzeczyć. I tak dla pewności: nie ewangelizuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz chyba na myśli to, że IP to taki trochę zakamuflowany kreacjonizm, w którym nie mówi się wprost o Bogu, co miało (ma?) umożliwiać przemycenie go do amerykańskich szkół jako "nauki". Ale poza różnymi formami zakamuflowanego i otwartego kreacjonizmu jest jeszcze prawda.

    Tu nie chodzi o spór o istnienie Boga, tylko o spór o wyjaśnienie zróżnicowania i skomplikowania żywych organizmów na Ziemi. Mam wrażenie, że mylisz jedno z drugim.

    OdpowiedzUsuń
  8. ;Tu nie chodzi o spór o istnienie Boga, tylko o spór o wyjaśnienie zróżnicowania i skomplikowania żywych organizmów na Ziemi. Mam wrażenie, że mylisz jedno z drugim.

    Jakby nie patrząc na końcu zawsze ocieramy się o kluczowe pytanie, czy istnieje Bóg jako Stwórca wszystkiego. Z jednej strony możemy brnąć ścieżką wyjaśniania zróżnicowania i skomplikowania żywych organizmów, ale jaki to ma sens jeżeli wpierw nie odpowiemy sobie na zasadnicze pytanie czym jest w ogóle życie i skąd się wzięło. Nie chodzi tu przy tym by tworzyć sprytne konstrukcje filozoficzne nie pasujące do naszej ludzkiej natury. Filozoficznie skomplikowanym językiem naukowym można nawet zaprzeczyć, że w tej chwili nasz dialog jest fikcją. Ale czy o takie wyjaśnienie chodzi? Nauka powinna pokornie uznawać swoje ograniczenia. Nie wszystko daje się wyjaśnić. Ale nauka jest taka jak jej funkcjonariusze. Idzie w tym kierunku jak jej nakaże mocodawca i jej twórca. Naukowiec. Bo czyż nauka w czystej postaci nie jest czystą prawdą? A proszę mi pokazać czystą prawdę u mocno niedoskonałych ludzi.

    Mówiąc o prawdzie. Zapytam jak Piłat Jezusa: Gdy ten stojąc przed nim powiedział, że się na to narodził i przyszedł na świat by dać świadectwo prawdzie to usłyszał od Piłata" A co to jest prawda?"

    Co to więc jest prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby nie patrząc na końcu zawsze ocieramy się o kluczowe pytanie, czy istnieje Bóg jako Stwórca wszystkiego.

      Pytałeś o to, kogo nazywam niepoważnym, a ja odpowiedziałem, że jest różnica między zwolennikami IP a zwolennikami istnienia Boga i że chodziło mi tu tylko o tych pierwszych. Co ma teraz do rzeczy kluczowe pytanie o stwórcę wszystkiego? Nalegasz, żebym wszystkich teistów nazwał niepoważnymi?

      Z jednej strony możemy brnąć ścieżką wyjaśniania zróżnicowania i skomplikowania żywych organizmów, ale jaki to ma sens jeżeli wpierw nie odpowiemy sobie na zasadnicze pytanie czym jest w ogóle życie i skąd się wzięło.

      Można w bardzo sensowny sposób tłumaczyć jak coś działa bez odpowiadania na pytanie, skąd się to coś wzięło. Poza tym trzeba pamiętać, że brak odpowiedzi jest zawsze lepszy niż zła odpowiedź, a do takich wypada zaliczyć „Bóg to zrobił w magiczny sposób, bo tak właśnie chciał”.

      Nie chodzi tu przy tym by tworzyć sprytne konstrukcje filozoficzne nie pasujące do naszej ludzkiej natury. Filozoficznie skomplikowanym językiem naukowym można nawet zaprzeczyć, że w tej chwili nasz dialog jest fikcją. Ale czy o takie wyjaśnienie chodzi?

      Proponuję zastanowić się nad produkowaniem kolejnych komentarzy na jakimś blogu pozbawionym sprytnych konstrukcji filozoficznych nie pasujących do naszej natury.

      Nauka powinna pokornie uznawać swoje ograniczenia. Nie wszystko daje się wyjaśnić. Ale nauka jest taka jak jej funkcjonariusze. Idzie w tym kierunku jak jej nakaże mocodawca i jej twórca. Naukowiec. Bo czyż nauka w czystej postaci nie jest czystą prawdą?

      Mam coraz silniejsze wrażenie, że Twoje fantazje na temat nauki i naukowców biorą się głównie z Twojego braku styczności z nauką.

      Co to więc jest prawda?

      Obawiam się, że jakieś wprowadzenie do teorii prawdy potraktowałbyś jako kolejną „konstrukcję nie pasującą do naszej natury”.

      Usuń
  9. ;Co ma teraz do rzeczy kluczowe pytanie o stwórcę wszystkiego? Nalegasz, żebym wszystkich teistów nazwał niepoważnymi?

    Nie. Mi chodzi o odpowiedź tylko na to podstawowe pytanie.

    ;Można w bardzo sensowny sposób tłumaczyć jak coś działa bez odpowiadania na pytanie, skąd się to coś wzięło. Poza tym trzeba pamiętać, że brak odpowiedzi jest zawsze lepszy niż zła odpowiedź, a do takich wypada zaliczyć „Bóg to zrobił w magiczny sposób, bo tak właśnie chciał”.

    Ja nie twierdzę, że Bóg to wszystko zrobił w magiczny, tylko w cudowny sposób. Zupełnie nie rozumiem, co złego jest w odpowiedzi na pytanie skąd się to wszystko wzięło: uczynił to Bóg. To, że nie rozumiemy jak to się stało nie znaczy, że nie jest prawdą. Czy udzielenie odpowiedzi na pytania jak to działa są dla większości ludzi wystarczające, by znaleźć sens swego życia? Małe dzieci pytają nie tylko jak, ale i po co. Dorośli tylko jak?

    ;Proponuję zastanowić się nad produkowaniem kolejnych komentarzy na jakimś blogu pozbawionym sprytnych konstrukcji filozoficznych nie pasujących do naszej natury.

    Czyżbym czymś uraził? Jeżeli tak, przepraszam.

    ;Mam coraz silniejsze wrażenie, że Twoje fantazje na temat nauki i naukowców biorą się głównie z Twojego braku styczności z nauką.

    Czyli co można powiedzieć o pszczołach jak się w ulu nie było?

    ;Obawiam się, że jakieś wprowadzenie do teorii prawdy potraktowałbyś jako kolejną „konstrukcję nie pasującą do naszej natury”.

    Prawda jest faktem a nie kolejną teorią filozoficzną. Właśnie w tym tkwi problem. najpierw neguje się fakt, potem tworzy teorię zastępczą. Po wielu obróbkach taka teoria zaczyna żyć jako prawda. Odnoszę wrażenie, że wiele dzisiejszych teorii łącznie z ewolucyjną nabrało cech prawdy poprzez wielokrotny cykl obróbkowy. Proces znany pod sloganem: kłamstwo wielokrotnie i głośno powtarzane w końcu staje się prawdą. Dzisiejszy świat wykreowany między innymi przez wywyższoną do rangi boskiej naukę niezbyt przejmuje się obiektywną prawdą. Zakończę może tak:Wszędzie wokół nas możemy obserwować tragiczne konsekwencje decyzji opartych na błędnych podstawach. Do skutków tych zaliczają się rozbite małżeństwa i rodziny, narkomania i pijaństwo, brutalne gangi młodzieżowe, rozwiązłość, choroby przenoszone drogą płciową. Ale czy można się spodziewać czegoś innego, skoro ludzie odrzucają wszelkie normy i mierniki dobra i zła? (Rzymian 1:28-32). Dokładnie sprawdzają się słowa proroka Izajasza: „Biada tym, którzy mówią, że dobre jest złe, a złe jest dobre, którzy ciemność przedstawiają jako światło, a światło jako ciemność, którzy gorycz przedstawiają jako słodycz, a słodycz jako gorycz! Biada tym, którzy są mądrzy we własnych oczach i roztropni wobec własnego oblicza!” (Izajasza 5:20, 21).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Do skutków tych zaliczają się [...] choroby przenoszone drogą płciową (sic!)."
      Jędrek, Jędrek ale z ciebie mędrek ... A podobno syfilis sprowadziła do Krakowa mieszczka imieniem Katarzyna, wracając z pielgrzymki do Rzymu.

      Usuń
  10. ;"Do skutków tych zaliczają się [...] choroby przenoszone drogą płciową (sic!)."
    Jędrek, Jędrek ale z ciebie mędrek ... A podobno syfilis sprowadziła do Krakowa mieszczka imieniem Katarzyna, wracając z pielgrzymki do Rzymu.

    A według Ciebie to co napisałem nie odpowiada rzeczywistości? To nie ja wymyśliłem termin: choroby przenoszone drogą płciową. Gdy ludzie zachowują się moralnie czysto pod względem seksualnym nie ma możliwości zakażenia tymi chorobami. Przykład z mieszczką nietrafiony. Postępowanie moralne utożsamione z jakąś religią jest moim zdaniem błędne. Ja opieram się o wyższą motywację, biblijną. Oczywiście ludzie mają prawo kierować się własnymi kryteriami. Stąd mamy to co mamy. Ale i tę rzeczywistość da się jakoś naukowo-filozoficznie wytłumaczyć. Byle tylko nie przyznać, że coś pochodzi od Boga. Bóg jest dzisiaj passe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie twierdzę, że Bóg to wszystko zrobił w magiczny, tylko w cudowny sposób.

      Wydaje mi się, że to, co ja nazywam magicznym, Ty nazywasz cudownym.

      Zupełnie nie rozumiem, co złego jest w odpowiedzi na pytanie skąd się to wszystko wzięło: uczynił to Bóg.

      O tym, dlaczego „Bóg to zrobił” jest marnym wyjaśnieniem powstania życia i innych tajemniczych zjawisk, napiszę kiedyś osobną notkę. Stay tuned.

      Czyżbym czymś uraził?

      Raczej zmęczył uporczywym powtarzaniem idiotycznego argumentu „to za bardzo skomplikowane” czy „to nie pasuje do ludzkiej natury”.

      Czyli co można powiedzieć o pszczołach jak się w ulu nie było?

      Nie trzeba oczywiście być praktykującym naukowcem, żeby zyskać w miarę trafne wyobrażenie o nauce, ale jakąś, wybacz banał, styczność z przedmiotem trzeba mieć. Ty robisz wrażenie, jakbyś nie miał praktycznie żadnej.

      Prawda jest faktem a nie kolejną teorią filozoficzną. Właśnie w tym tkwi problem. najpierw neguje się fakt, potem tworzy teorię zastępczą. Po wielu obróbkach taka teoria zaczyna żyć jako prawda. Odnoszę wrażenie, że wiele dzisiejszych teorii łącznie z ewolucyjną nabrało cech prawdy poprzez wielokrotny cykl obróbkowy. Proces znany pod sloganem: kłamstwo wielokrotnie i głośno powtarzane w końcu staje się prawdą. Dzisiejszy świat wykreowany między innymi przez wywyższoną do rangi boskiej naukę niezbyt przejmuje się obiektywną prawdą. Zakończę może tak:Wszędzie wokół nas możemy obserwować tragiczne konsekwencje decyzji opartych na błędnych podstawach. Do skutków tych zaliczają się rozbite małżeństwa i rodziny, narkomania i pijaństwo, brutalne gangi młodzieżowe, rozwiązłość, choroby przenoszone drogą płciową. Ale czy można się spodziewać czegoś innego, skoro ludzie odrzucają wszelkie normy i mierniki dobra i zła? (Rzymian 1:28-32). Dokładnie sprawdzają się słowa proroka Izajasza: „Biada tym, którzy mówią, że dobre jest złe, a złe jest dobre, którzy ciemność przedstawiają jako światło, a światło jako ciemność, którzy gorycz przedstawiają jako słodycz, a słodycz jako gorycz! Biada tym, którzy są mądrzy we własnych oczach i roztropni wobec własnego oblicza!” (Izajasza 5:20, 21).

      Rozumiem, że masz wiele ciekawych przemyśleń na temat ewolucji, Boga, nauki, natury prawdy, chorób wenerycznych i brutalnych gangów młodzieżowych. Tutaj proponuję się jednak trzymać jednego tematu. A najlepiej zaprzestać pisania komentarzy na czas czytania proponowanych w innym wątku lektur i wrócić tu, kiedy już je przeczytasz.

      Usuń
  11. Pewnie dla Ciebie wiele argumentów stawianych przez innych jest idiotycznych. Nie oznacza to jednak, że są idiotyczne same w sobie lecz raczej Ty je takimi postrzegasz. Pokora i skromność umysłu niestety rzadko idą w parze z wykształceniem, stąd w obserwowanej przez ogół rzeczywistości widzimy tak wiele buty i arogancji. Im wyższe wykształcenie tym większe poczucie wyższości. Rozumiem to i jestem na to przygotowany.

    ;Nie trzeba oczywiście być praktykującym naukowcem, żeby zyskać w miarę trafne wyobrażenie o nauce, ale jakąś, wybacz banał, styczność z przedmiotem trzeba mieć. Ty robisz wrażenie, jakbyś nie miał praktycznie żadnej.

    Nie wiem o jakiej styczności z nauką piszesz ale czy właśnie ten brak styczności jaki u mnie zaobserwowałeś nie powinien być atutem? To takie świeże spojrzenie z pozycji człowieka z umysłem nieskażonym tą współczesną "boską
    cząstką"?

    ;A najlepiej zaprzestać pisania komentarzy na czas czytania proponowanych w innym wątku lektur i wrócić tu, kiedy już je przeczytasz.

    Co masz konkretnego na myśli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dla Ciebie wiele argumentów stawianych przez innych jest idiotycznych. Nie oznacza to jednak, że są idiotyczne same w sobie lecz raczej Ty je takimi postrzegasz.

      Umówmy się tak: ja nie będę Cię przekonywał, że argument był obiektywnie idiotyczny, a Ty nie będziesz już tu pisał komentarzy, ok?

      Nie wiem o jakiej styczności z nauką piszesz ale czy właśnie ten brak styczności jaki u mnie zaobserwowałeś nie powinien być atutem? To takie świeże spojrzenie z pozycji człowieka z umysłem nieskażonym tą współczesną "boską cząstką"?

      W Twoim „świeżym spojrzeniu” nie dostrzegłem niestety niczego poza nieprawdą i mglistymi insynuacjami. Obawiam się, że będziesz musiał poszukać uznania dla swojego nieskażonego umysłu na innym blogu.

      Co masz konkretnego na myśli?

      jw.

      Usuń
  12. O, dopiero teraz to zobaczyłem.

    1) Initial conditions = warunki początkowe. Czasem kalka językowa jest najlepszym z możliwych rozwiązań.

    2) Multiverse hypothesis i many-worlds interpretation to dwie kompletnie różne rzeczy. Pierwsza to podniesiony do rangi cnoty przez bezbożnika Susskinda największy problem teorii strun - mianowicie pierdyliard stanów próżni, z których niemal nieskończenie ciężko wyłuskać ten, który odpowiada obserwowalnemu Wszechświatowi. Druga to krakpoterska modyfikacja teorii pomiaru w mechanice kwantowej. Nie ma między nimi realnego związku.

    3) Hola, hola, to że w przytłaczającej większości innych możliwych do pomyślenia wszechświatów nikt nie może zadać pytania "czy istnieją inne wszechświaty" nie unieważnia pytań:
    a) "Czy istnieją inne wszechświaty?"
    b) "Czy jest to możliwe do wykrycia?"
    c) "Jeśli nie istnieją, to dlaczego istnieje akurat ten, który obserwujemy?"
    Żeby było jasne - żadnego z nich nie uważam za szczególnie ciekawe. Z różnych przyczyn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, dzięki za sprostowanie, zrobiłem dopisek, w którym mam nadzieję nic nie jest już pomylone. W popularnej literaturze spotkałem się z mieszaniem jednego z drugim, albo z nazywaniem MWI rodzajem multiverse, i stąd to zamieszanie.
      "Pierwotnych stanów" nie wymyśliłem też chyba sam, ale nie potrafię sobie przypomnieć skąd to wziąłem.
      Co do (3), to nigdzie chyba tak nie twierdzę.

      Usuń
    2. Odpiszę Ci też w niedalekiej przyszłości pod tym tekstem o małpie, nie zapomniałem o nim, tylko nie mogę się zabrać.

      Usuń
    3. Spoko, odpiszesz to miło, nie odpiszesz - też nie jest źle. Ja to wszystko (ograniczenia czasowe, niemoc, zniechęcenie itp.) dobre rozumiem.

      Wogle fajnego masz tego blogaska i czytuję go regularnie, choć z wieloma rzeczami się nie zgadam, ale przynajmniej czasami muszę się chwilę zastanowić dlaczego. Więc keep on da good work. Nawet myślałem, żeby sobie też coś takiego założyć i tamże pewne Uniwersalne Prawdy w Ostateczny Sposób Wyłożyć, ale jak do mnie dotarło ile to czasu i energii musi kosztować to wymiękłem.

      Usuń