wtorek, 10 stycznia 2012

Zapychanie dziury (I)

R. Larmer: Is there anything wrong with “God of the gaps” reasoning?, "International Journal for Philosophy of Religion" 52: 129–142, 2002.



Każdy, kto próbuje posługiwać jakimś argumentem za istnieniem Boga spotka się prędzej czy później z zastrzeżeniem nazywanym „Bogiem dziur” (God of the gaps). Termin wymyślił w XIX wieku szkocki teolog Henry Drummond, który zauważył, że chrześcijanom wskazującym na luki w naukowym (czy ogólniej – naturalistycznym) rozumieniu świata i dopatrującym się w nich śladów boskiej interwencji robi się trochę głupio, kiedy nauka przypadek po przypadku luki te wypełnia. Bóg nie jest według Drummonda kimś, kto musi od czasu do czasu w magiczny sposób złamać prawa natury chcąc dać znać o swojej obecności i nie ma się co po nim takiego łamania praw natury spodziewać. Od czasów Drummonda teologowie naturalni starają się generalnie unikać zarzutu „Boga dziur” i albo twierdzą, że tak naprawdę ich argumenty do żadnych dziur się nie odwołują, albo że te dziury to tym razem już na pewno dziury autentycznie niedostępne dla nauki.
Mówiąc dokładniej, nie chodzi tu o wszystkie teistyczne argumenty (np. nie o argumenty ontologiczne ani takie argumenty-nieargumenty jak zakład Pascala czy epistemologia reformowana), ale o ich większość, która ma za zadanie pokazać, że najlepszym wyjaśnieniem dla jakiegoś (rzekomo) dziwnego, tajemniczego i niewyjaśnionego przez naukę zjawiska jest intencjonalne działanie świadomej, nadprzyrodzonej istoty, nazywanej tradycyjnie Bogiem. Dziwnym zjawiskiem może być świadomość, fakty moralne, piękno, język, skomplikowanie niektórych żywych organizmów na Ziemi, takie a nie inne wartości stałych fizycznych, określony porządek we wszechświecie albo nawet samo istnienie tego wszechświata.
Zastrzeżenie zwane „Bogiem dziur” odnosi się więc tylko do tych argumentów, które mają pokazać, że Bóg jest dla jakiegoś zjawiska najlepszym wyjaśnieniem. Przez „Boga dziur” rozumie się właściwie dwa różne zarzuty (choć często granica nie jest specjalnie wyraźna): albo zarzut logicznego błędu, albo ogólne zastrzeżenie co do skuteczności i sukcesu teistycznych wyjaśnień.
W pierwszym przypadku chodzi dokładnie o jeden z rodzajów nieformalnego błędu nazywanego ad ignorantiam. Błąd ten może występować w dwóch wersjach:
  1. Nie ma żadnych dowodów, że nie p.
  2. A zatem p.
albo:
  1. Nie ma żadnych dowodów, że p.
  2. A zatem nie p.
Jako przykład podręczniki logiki podają najczęściej któreś z wywodów niesławnego senatora McCarthy'ego, który w latach pięćdziesiątych lubił wykazywać, że ktoś jest komunistą podając za dowód, że nie znalazło się nic, co jednoznacznie przeczyłoby temu, że jest komunistą.
Ad ignorantiam w przypadku „Boga dziur” wyglądałoby mniej więcej tak:
  1. Każde zjawisko ma wyjaśnienie albo naturalne, albo teistyczne.
  2. W przypadku zjawiska x nie znamy wyjaśnienia naturalnego.
  3. A zatem wyjaśnienie zjawiska x musi być teistyczne.

Drugi rodzaj „Boga dziur” to już nie zarzut błędu logicznego, a coś w rodzaju argumentu nazywanego przez niektórych podstawowym argumentem za naturalizmem (basic argument for naturalism). Argument ten ma pokazać, że w związku z bardzo bogatą historią odkrywania naturalnych wyjaśnień dla kolejnych przypadków dziwnych zjawisk i brakiem przypadków, w których teistyczne wyjaśnienie można uznać za jednoznacznie zadowalające, powinniśmy uznać, że najprawdopodobniej wszystkie zjawiska mają naturalne przyczyny. Kiedyś tłumaczono pioruny gniewem Zeusa, epidemie gniewem Apollina, a narodziny dwugłowego cielątka gniewem kogoś jeszcze innego, ale od kiedy wiemy więcej o wyładowaniach elektrycznych, patogenach i mutacjach genetycznych, antyczne wyjaśnienia stały się zbędnymi hipotezami i wszystko wskazuje na to, że podobny los czeka dzisiejsze teistyczne wyjaśnienia tajemniczych zjawisk.
Wydaje mi się, że logiczna wersja „Boga dziur” to najczęściej (jeśli nie zawsze) chybiony zarzut, ale już wersja – nazwijmy ją – probabilistyczna to już zarzut najczęściej trafny, jednak sprawa jest bardziej zawiła niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Większość teistycznych argumentów co do których pada ten zarzut ma jednak inne, bardziej oczywiste słabości, więc można się z tymi argumentami uporać dużo prościej niż przez odwoływanie się do „Boga dziur”.
O tym, co to za słabości i co jest dokładnie nie tak z logiczną wersją „Boga dziur” w następnym wpisie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz