Zawsze trochę komiczni wydawali
mi się ateiści nazywający samych siebie racjonalistami, sceptykami, wolnomyślicielami,
ludźmi krytycznie myślącymi itp. i sugerujący jednocześnie, że ich ateizm jest
jednym z owoców takiego krytycznego myślenia. Powodem jest to, że podejrzanie
często posługują się oni kiepskimi, czasami wręcz naiwnymi argumentami za
ateizmem czy naturalizmem. O kilku z nich tutaj pisałem:
(a) „Skoro
przyjmujemy, że nie istnieje mały porcelanowy czajniczek krążący wokół
Słońca, to powinniśmy też przyjąć, że Bóg nie istnieje.” (część pierwsza i
druga)
(b) „Teistyczny
argument to tylko God of the gaps, czyli niepotrzebne zapychanie
Bogiem luk w naukowym rozumieniu świata.” (część pierwsza, druga i
trzecia)
Jest oczywiście dużo więcej
takich złych ateistycznych argumentów (w tym wiele dużo gorszych); numer jeden
na liście popularności to chyba ulubiony przez Richarda Dawkinsa „Skoro Bóg
stworzył świat, to kto stworzył Boga?”. Nie chodzi mi nawet o to, że argument
jest według mnie marny, tylko o to, że Dawkins i jego fani wyraźnie nie mieli
ochoty zapoznać się z podstawowymi odpowiedziami na tę uwagę, ani nawet ze
sztuką formułowania poprawnego dedukcyjnego argumentu.
Osoba krytycznie myśląca, kiedy
wymyśli coś w rodzaju „A skąd się wziął Bóg?”, stara się sprawdzić, czy już
wcześniej ktoś na to nie wpadł, nie sformułował lepiej, jakie są najlepsze
odpowiedzi na ten argument, jakie są najlepsze odpowiedzi na te odpowiedzi itd.
Osoba pokroju Dawkinsa od razu biegnie pisać książkę o nieistnieniu Boga. Moje
wrażenie zawsze było takie, że tego typu postawa jest podobnie powszechna po obu
stronach barykady. Tak się akurat składa, że ateiści mają rację, ale nie wydaje
mi się, żeby wynikało to z ich wyższego poziomu racjonalności, krytycznego
myślenia, czy czegoś podobnego.
Jest co prawda trochę badań wskazujących
na korelację między ateizmem a wysokim stopniem wykształcenia, a także między
ateizmem a wysokim IQ (chyba najporządniejsze jest badanie G. Lewisa, S. Ritchiego i T. Batesa, linki do innych
można znaleźć na niezawodnym blogu Filipa Tvrdego). Nigdy nie natknąłem się jednak
na bardziej zdecydowaną próbę wykazania, że jedno wynika z drugiego.
Nigdy aż do teraz, kiedy przeczytałem
nowy artykuł psychologów Willa Gervaisa i Ary Norenzayana. Wyszli oni od danych
z wyżej wspomnianego badania Ritchiego et al. na temat relacji między pewnym
rodzajem inteligencji a ateizmem. Dane te mówią, że ateiści wyraźnie lepiej
odpowiadają na pytania typu:
(1) Kij
baseballowy i piłka kosztują razem dolara i dziesięć centów. Kij kosztuje
o dolara więcej niż piłka. Ile centów kosztuje piłka?
(2) Jeśli
pięć maszyn potrzebuje pięć minut, żeby zrobić pięć wihajstrów, to ile
potrzeba minut, żeby 100 maszyn zrobiło 100 wihajstrów?
(3) Część
jeziora pokrywają nenufary. Każdego dnia obszar pokryty przez nenufary
podwaja swój rozmiar. Jeśli pokrycie całego jeziora zajmuje 48 dni, to ile
dni zajmuje pokrycie jego połowy?
Intuicyjne odpowiedzi to
odpowiednio 10, 100 i 24, prawidłowe odpowiedzi to odpowiednio 5, 5 i 47. Żeby
odpowiedzieć prawidłowo, trzeba na chwilę powściągnąć intuicję i dokonać odpowiedniej
kalkulacji.
Gervais i Norenzayan powołują się
na badania pokazujące, że pewne typowe elementy przekonań religijnych są w
podobny sposób intuicyjne jak odpowiedzi 10, 100 i 24. Chodzi o intuicje
dotyczące celowości w przyrodzie, dualizmu duszy i ciała, czy nieśmiertelności
duszy. Żeby sprawdzić hipotezę na temat tego, że ateizm wynika ze wspomnianej
skłonności do niedowierzania własnej intuicji (skłonność jest w artykule nazywana „myśleniem analitycznym”), Gervais i
Norenzayan w czterech testach poddali grupy badanych czynnikom, które, jak było
wcześniej wiadomo z innych badań, polepszają analityczne myślenie (mierzone za
pomocą zdolności do prawidłowego rozwiązywania logicznych zadań podobnych do
tych powyżej). Czynniki te to oglądanie przed przystąpieniem do logicznego
zadania Myśliciela Rodina (grupa kontrolna patrzyła na Dyskobola
Myrona), rozwiązywanie przed logicznym zadaniem innego zadania, polegającego na
układaniu zdań z wyrazów takich jak myśleć, rozum, analizować,
rozważać, racjonalny (grupa kontrolna układała zdania z
tematycznie niepowiązanych ze sobą słów) i w końcu rozwiązywanie logicznego zadania
wydrukowanego specjalną, niezbyt czytelną czcionką: czymś à la Courier kursywą, drukowanym jakby igłową drukarką
(grupa kontrolna dostała zadanie drukowane niepochylonym,
wyraźnym Arialem).
True story: oglądanie Myśliciela Rodina zwiększa skłonność do deklarowania się jako ateista |
Okazało się, że jak patrzenie na Myśliciela Rodina dość wyraźnie pozytywnie wpływa na analityczne myślenie, w podobnym
stopniu zwiększa ono też prawdopodobieństwo zadeklarowania się jako ateista.
Mniej więcej tak samo było z układaniem zdań i niewyraźną czcionką. Najlepszym
wytłumaczeniem tych wyników jest według Gervaisa i Norenzayana to, że
analityczne myślenie redukuje skłonność do wiary w Boga (poziom ateizmu był
mierzony w dość skomplikowany sposób za pomocą kilku różnych zestawów pytań,
zainteresowanych szczegółami odsyłam do artykułu).
Przychodzi mi do głowy kilka
zastrzeżeń. Po pierwsze, nie jestem taki pewien, czy obok intuicyjnych
religijnych przekonań nie ma też intuicyjnych przekonań ateistycznych. Wydaje
mi się, że spora liczba ateistów nie wierzy np. w nieśmiertelność duszy, bo po
prostu bardziej przemawia to do ich zdrowego rozsądku. W ogóle nie wygląda mi
na to, że chodzi tu o zwalczanie intuicji sugerującej istnienie nieśmiertelnej
duszy za pomocą analitycznego myślenia. Po drugie, analityczne myślenie, o
którym piszą Gervais i Norenzayan, to tylko jeden z wielu składników większej
całości nazywanej krytycznym myśleniem czy epistemiczną racjonalnością. Nie
można więc wykluczyć, że teiści lepiej wypadają pod jakimś innym względem i że
ateizm nie jest skorelowany z epistemiczną racjonalością jako taką, nie mówiąc
już o wynikaniu. Po trzecie, testy dotyczyły tylko chwilowego wspomagania
analitycznego myślenia za pomocą różnych pozornie nieistotnych czynników. Co innego ktoś, kto chwilowo lepiej rozwiązuje
logiczne zadanie, bo naoglądał się rzeźby filozofa, a co innego ktoś, kto
zawsze te zadania rozwiązuje lepiej od innych. Wyniki dla pierwszego
niekoniecznie muszą się pokrywać z wynikami dla drugiego.
Podejrzewam też, że kogoś może
podkusić, by użyć tych badań jako argumentu za ateizmem. Ktoś taki musi
oczywiście pamiętać, że artykuł nie mówi nic o prawdziwości czy fałszywości
religijnych przekonań, sugeruje tylko, że są one intuicyjne. To, że wprowadza
nas w błąd intuicja podpowiadająca, że piłka baseballowa kosztuje 10 centów,
nie oznacza, że wprowadza nas w błąd intuicja podpowiadająca, że np. ktoś cały
ten świat musiał zaprojektować.