Z jednej strony szowinizm gatunkowy jest interesującą kwestią. Z drugiej jednak nie można twierdzić, że zwierzęta mają prawa. Bo to doprowadziłoby do absurdu - np. musielibyśmy stawiać przed obliczem sądu wilka za to, że zabił jelenia.
Można mieć prawa nie mając obowiązków i nie ponosząc odpowiedzialności, tak jak dzieci czy chorzy psychicznie.
No właśnie z tego powodu dzieci i chorzy psychicznie są wyjęci spod prawa - w tym sensie, że nie uznajemy ich poczytalności i odpowiedzialności - a więc pełnych praw nie mają na pewno. To samo ze zwierzętami - brakuje im cech, które pozwalałyby choćby uznać je za równoprawne. Osobiście nie jem zwierząt i traktuję je z szacunkiem - ale nakładanie tu jakiś rozwiązań administracyjnych nieuchronnie prowadzi w kierunku absurdów. Nadawanie zwierzętom praw taką drogą do absurdu jest.
a więc pełnych praw nie mają na pewnoObowiązków, nie praw.To samo ze zwierzętami - brakuje im cech, które pozwalałyby choćby uznać je za równoprawne.Jeśli masz na myśli prawa moralne, to nikt nie twierdzi, że zwierzęta mają takie same prawa, a najwyżej, że tylko takie, które wynikają z ich interesów. Zwierzęta mają interes, żeby ich np. nie torturować – podobnie jak dzieci, chorzy psychicznie i zdrowi dorośli – i dlatego wszyscy mają takie samo prawo do niebycia torturowanym. Zdrowi dorośli ludzie mają też interesy, których nie mają zwierzęta – np. żeby swobodnie praktykować religię – i dlatego nikt nie mówi o prawie zwierząt do wolności wyznania. Zdrowi dorośli ludzie mają też obowiązki, których nie mają zwierzęta, ze względu na pewną różnicę w zdolnościach poznawczych.Prawo to jakoś odzwierciedla, choć czasami kiepsko – nie wiem na przykład, dlaczego nie można torturować psów i kotów, ale świnie i krowy w przemysłowej hodowli już tak.Osobiście nie jem zwierząt i traktuję je z szacunkiem - ale nakładanie tu jakiś rozwiązań administracyjnych nieuchronnie prowadzi w kierunku absurdów. Nadawanie zwierzętom praw taką drogą do absurdu jest.Rozwiązania administracyjne, o których piszesz, istnieją w Europie od XIX wieku. Doprowadziły one do tak przerażających absurdów, jak np. kary za katowanie zwierząt domowych dla zabawy.
Z jednej strony szowinizm gatunkowy jest interesującą kwestią. Z drugiej jednak nie można twierdzić, że zwierzęta mają prawa. Bo to doprowadziłoby do absurdu - np. musielibyśmy stawiać przed obliczem sądu wilka za to, że zabił jelenia.
OdpowiedzUsuńMożna mieć prawa nie mając obowiązków i nie ponosząc odpowiedzialności, tak jak dzieci czy chorzy psychicznie.
UsuńNo właśnie z tego powodu dzieci i chorzy psychicznie są wyjęci spod prawa - w tym sensie, że nie uznajemy ich poczytalności i odpowiedzialności - a więc pełnych praw nie mają na pewno. To samo ze zwierzętami - brakuje im cech, które pozwalałyby choćby uznać je za równoprawne. Osobiście nie jem zwierząt i traktuję je z szacunkiem - ale nakładanie tu jakiś rozwiązań administracyjnych nieuchronnie prowadzi w kierunku absurdów. Nadawanie zwierzętom praw taką drogą do absurdu jest.
Usuńa więc pełnych praw nie mają na pewno
UsuńObowiązków, nie praw.
To samo ze zwierzętami - brakuje im cech, które pozwalałyby choćby uznać je za równoprawne.
Jeśli masz na myśli prawa moralne, to nikt nie twierdzi, że zwierzęta mają takie same prawa, a najwyżej, że tylko takie, które wynikają z ich interesów. Zwierzęta mają interes, żeby ich np. nie torturować – podobnie jak dzieci, chorzy psychicznie i zdrowi dorośli – i dlatego wszyscy mają takie samo prawo do niebycia torturowanym. Zdrowi dorośli ludzie mają też interesy, których nie mają zwierzęta – np. żeby swobodnie praktykować religię – i dlatego nikt nie mówi o prawie zwierząt do wolności wyznania. Zdrowi dorośli ludzie mają też obowiązki, których nie mają zwierzęta, ze względu na pewną różnicę w zdolnościach poznawczych.
Prawo to jakoś odzwierciedla, choć czasami kiepsko – nie wiem na przykład, dlaczego nie można torturować psów i kotów, ale świnie i krowy w przemysłowej hodowli już tak.
Osobiście nie jem zwierząt i traktuję je z szacunkiem - ale nakładanie tu jakiś rozwiązań administracyjnych nieuchronnie prowadzi w kierunku absurdów. Nadawanie zwierzętom praw taką drogą do absurdu jest.
Rozwiązania administracyjne, o których piszesz, istnieją w Europie od XIX wieku. Doprowadziły one do tak przerażających absurdów, jak np. kary za katowanie zwierząt domowych dla zabawy.