piątek, 18 stycznia 2013

Postęp


Najprawdopodobniej w drugiej połowie V wieku p. n. e. powstał hipokratejski traktat „O świętej chorobie”, czyli o epilepsji. Jego autor pisze:

Nie wydaje mi się, by była ona bardziej święta ani bardziej boska niż inne choroby; ma ona naturalną przyczynę, a ludzie nazywają ją świętą przez swoją ignorancję i skłonność do dziwienia się na widok podobnych objawów, różnych od objawów innych chorób. Przekonanie o tym, że jest święta utrzymuje się przez to, że są bezradni, kiedy mają ją wytłumaczyć i przez prosty sposób, jakim się ją leczy, mianowicie poprzez obrzędy oczyszczenia i zaklęcia. (...) Wydaje mi się, że pierwszymi, którzy przypisali jej święty charakter byli ludzie podobni do dzisiejszych magów, uzdrawiaczy, oszustów i szarlatanów twierdzących o sobie, że są niezwykle przyzwoici i posiadają dużą wiedzę.

[I-II, tłumaczenie moje]

O autorze tekstu nie można powiedzieć, że jest jakimś zaprzysięgłym i wojującym naturalistą. Nie pisze nigdzie jednoznacznie, że wspomniane obrzędy nie mogą być skuteczne ani nie tłumaczy, na czym dokładnie ma polegać przewaga wyjaśnienia naturalistycznego nad magiczno-religijnym. Pojawia się tu jednak trafne spostrzeżenie, że kiedy trafiamy na jakieś dziwaczne i trudne do wytłumaczenia zjawisko, lubimy tłumaczyć sobie, że to sprawka bogów, demonów, lub innych nadprzyrodzonych stworów. Dzięki temu, że przez kolejne ponad 2400 lat różni badacze z dystansem podchodzili do tej naturalnej skłonności, udało im się w niesamowity sposób pogłębić wiedzę o funkcjonowaniu świata.
W roku 2008 na Uniwersytecie Szczecińskim odbyło się sympozjum naukowe pod nazwą „Szatan – Opętanie – Pomoc”. Nie udało mi się niestety dotrzeć do tekstów prelegentów, musiałem zadowolić się krótką relacją prasową. Wiem z niej, że lek. med. Joanna Ziętek z katedry i kliniki psychiatrii Pomorskiej Akademii Medycznej w swoim wystąpieniu pt. „Opętanie a choroba psychiczna – kryteria różnicujące” przyznała, że epilepsja jest jedną z chorób najczęściej mylonych z opętaniem. Potwierdził to ks. Andrzej Trojanowski, egzorcysta, który tłumaczył, że „szatan robi wszystko, by jego obecność nie ujawniła się”, w związku z czym często przebiegle podszywa się pod chorobę. Egzorcyści „mają jednak swoje metody na zdiagnozowanie opętania”.
O metodach tych można poczytać w wychodzącym od niedawna, ale już sławnym w świecie miesięczniku „Egzorcysta” – przyciśnięty przez egzorcystę odpowiednimi modlitwami szatan w ciele dziewczynki przyznaje się do wszystkiego charczącym głosem i wypluwa gwoździe. Przewodniczącym rady programowej pisma jest ks. dr hab. Aleksander Posacki, który zaręcza, że jest ono przygotowane rzetelnie i z ogromną odpowiedzialnością” oraz „na najwyższym poziomie merytorycznym i edytorskim”. Problem relacji między psychiatrią a demonologią wyjaśnia on natomiast w ten sposób:

Człowiek, który trafia do szpitala psychiatrycznego, może mieć wrażenie, że podlega działaniu jakiejś osoby z zewnątrz i twierdzić, że jest opętany, co może istotnie świadczyć o psychozie, ale może być też objawem rzeczywistego opętania, czego psychiatra nigdy do końca nie wie, bo nie może wiedzieć! Szuka przyczyn jego zachowania w zaburzeniach działania struktur wewnątrzpsychicznych człowieka lub w mechanizmach kulturowych, oddziałujących na jego psychikę. Stosuje więc wyjaśnienia pochodzące wyłącznie z ludzkiego, subiektywnego świata antropologii. Tymczasem opętanie w sensie teologicznym zakłada przedmiotową, czyli obiektywną przyczynę opętania, jaką jest szatan.

Ksiądz Posacki wie, co mówi – habilitację na KUL uzyskał w zakresie teologii duchowości, a jego specjalnością jest „rozeznawanie duchowe i walka duchowa”. Tymi i innymi ciekawymi problemami zajmuje się jako pracownik naukowy Akademii „Ignatianum” i wykładowca KUL. Poza tym, jak podaje biogram na jego stronie internetowej, tropi zagrożenia duchowe ukryte w popkulturze, a „UFO uważa za zamaskowaną formę zwodniczych demonów, nie wykluczając jednak innych możliwości interpretacyjnych”.
Według raportu Katolickiej Agencji Informacyjnej w roku 2011 pięć katolickich uczelni (KUL, „Ignatianum”, UJPII, PWT we Wrocławiu i PWT w Warszawie) otrzymało z budżetu państwa łącznie 181,45 mln zł. Wydziały teologii katolickiej na publicznych uczelniach otrzymały ok. 38,5 mln. Ponadto w całości z budżetu państwa finansowane są Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Chrześcijańska Akademia Teologiczna; raport nie podaje sum, które otrzymały te uczelnie.

6 komentarzy:

  1. Nie należy pomijać wagi świadectw empirycznych przy rozróżnianiu opętania i chroby psychicznej. Wiadomo przecież, iż opętani często plują ropuchami kamieniami, szerszeniami czy nawet częściami radia ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że szatan nie chce tak od razu wypluwać tych części radia, tylko podstępnie udaje zwykłą chorobę. Ważne, żeby nie dać mu się na to nabrać, tylko wezwać egzorcystę, żeby nad nim popracował, aż zacznie wypluwać.

      Usuń
    2. Tak na serio to opętanie ma nawet swoją kategorię w klasyfikacji zaburzeń dysocjacyjnych , więc chyba nie muszą zaraz o epilepsji.

      Usuń
  2. Szatan napisał ten tekst, żeby nas mamić.

    OdpowiedzUsuń
  3. już tak dla porządku, na stronach Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego są (ostatnie) dane za 2010 r.: UKSW: ok. 72 mln, ChAT - ok. 7 mln. Tak dla porównania: UJ - 300 mln, Uniwersytet w Białymstoku - 68 mln. Nie wliczając pomocy dla studentów (stypendia itp.)

    OdpowiedzUsuń