piątek, 16 marca 2012

Jeden z mniejszych grzechów XX wieku

R. P. Wolff: Newt Gingrich's Doctoral Dissertation, "The Philosopher's Stone", 22.11.2011.


Obejrzałem właśnie fragment debaty kandydatów na kandydata na prezydenta USA z ramienia Partii Republikańskiej przy okazji prawyborów w Południowej Karolinie. W debacie tej kandydat Newt Gingrich w zwięzły i celny sposób przedstawił pomysł na politykę zagraniczną swojego kraju: „Co zrobić z wrogami Ameryki? Zabić ich!” (Gingrich powołuje się na Andrew Jacksona, ale zdaje się, że cytat z Jacksona sobie zmyślił). Propozycja zabijania wywołała oczywiście dziki entuzjazm i burzę oklasków na sali pełnej konserwatywnych chrześcijan. Po Gingrichu kandydat Paul próbował coś mówić na temat biblijnej zasady nierobienia innym tego, czego sami byśmy nie chcieli, ale został zabuczany.
Nie domyśliłbym się, że poza Gingrichem zadętym, bojowym, zadowolonym z siebie i wzywającym rodaków do zabijania „wrogów wolności” jest też Gingrich – subtelny naukowiec, któremu uniwersytet Tulane'a w Nowym Orleanie przyznał w 1971 tytuł doktora za rozprawę pod tytułem „Belgijska polityka edukacyjna w Kongo: 1945-1960”. Dokopał się do tej rozprawy filozof Robert Paul Wolff, znany głównie ze swojej krytyki Rawlsa, komentarzy do Kanta i Marksa, wpływowej książeczki o anarchizmie oraz aktualizowanego z jakąś obłąkaną częstotliwością bloga The Philosopher's Stone.
W latach 1885-1908 Kongo (noszące wówczas dowcipną nazwę „Wolne Państwo Kongo”) było czymś w rodzaju prywatnego obozu niewolniczej pracy króla Belgii Leopolda II i jednocześnie miejscem jednego z największych (a także najmniej znanych) ludobójstw w historii ludzkości. Adam Hochschild, autor wydanej właśnie po polsku książki o Leopoldzie II, szacuje, że Belgom udało się wówczas wymordować ok. 10 milionów ludzi, czyli połowę populacji. W 1908 Kongo zostało oficjalnie podporządkowane belgijskiemu państwu i pozostało kolonią do 1960. Sytuacja pozostałych przy życiu Kongijczyków zmieniła się wtedy trochę na lepsze, ale trudno powiedzieć, że chodziło o jakieś moralne względy. Zaprzestano np. popularnego za Leopolda II karania śmiercią lub odcięciem dłoni za niespełnienie absurdalnie wyśrubowanych norm pracy, ale to raczej z powodu zauważenia, że z żywego pracownika z obiema dłońmi jest większy pożytek niż z martwego lub posiadającego tylko jedną dłoń.
Skąd w ogóle Gingrich wziął Kongo? Wolff myśli, że jedynym wyjaśnieniem jest pochodzący z Belgii promotor pracy Gingricha. Tak czy inaczej bardzo mnie ciekawiło, jak belgijską „misję cywilizacyjną” może oceniać entuzjasta misji amerykańskiej – tym bardziej, że w przeciwieństwie do politycznych wystąpień praca doktorska powinna mieć jakiś związek z faktami. Gingrich, jak pisze Wolff, nie uprawia tutaj żadnego rewizjonizmu, ale stwierdza, że nie powinniśmy się Belgów za okres kolonialny specjalnie czepiać, bo mogło być gorzej. Społeczeństwo stało się według niego „częściowo wykształcone” (semi-educated), a wyzysk był „stosunkowo umiarkowany” (relatively mild) – co widać nie tylko porównując okres kolonialny do okresu prywatnego państwa Leopolda, ale też porównując ówczesne Kongo z sąsiednimi reżimami. Na koniec nazywa to wszystko poetycko „jednym z mniejszych grzechów XX wieku”.
Pozostaje mieć mieć nadzieję, że Gingrich nie zostanie jednak prezydentem i że żaden młody konserwatysta nie będzie musiał nazwać jego rządów „jednym z mniejszych grzechów XXI wieku”. Z drugiej strony trudno między liczącymi się (włączając Obamę) kandydatami zauważyć jakąś poważną różnicę w podejściu do polityki zagranicznej.

2 komentarze:

  1. No cóż trudno by ludobójstwo w Belgii było jakimś szczegolnie wielkim grzechem XX wieku, zwłaszcza dla amerykańskiego konserwatysty (lub jego polskich klonów). Odbył się na prywatnym podwórku (+) chrześcijańskiego (++) monarchy(++++). Ofiarami była rdzenna ludność Afryki subsaharyjskiej (10+) no i nie da się tego ludobójstwa powiązać z ateizmem (100+) lub teorią ewolucji (>9000+). Siłą rzeczy krol Leopold po prostu uratował biednych "czarnych" przed komunizmem.
    Pozdraiwam,
    Baribal

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gingrich nie odlatuje aż tak daleko - on nazywa "jednym z mniejszych grzechów" tylko okres kolonialny (1908-1960), nie okres prywatnego państwa Leopolda (1885-1908). Politykę krwawej rzezi zamieniono wtedy na politykę raczej chłodnego, racjonalnego wyzysku, nie mordowano już tak masowo i z byle powodu. Ludobójstwo Leopolda budzi nawet u Gingricha jakieś zakłopotanie.

      Usuń