J. Prinz: Is Morality Innate? (pdf)
S. Dwyer: How Not to Argue That Morality Isn't Innate. (pdf)
S. Stich: Five Answers. (pdf)
S. Stich: Some Questions About 'The Evolution of Morality'. (pdf)
W. Sinnott-Armstrong: Moral Skepticisms. (fragment)
E. Schwitzgebel: Was the Latter Half of the 20th Century a Golden Age for Philosophy?
E. Schwitzgebel: Empirical Evidence That the World Was Not Created Five Minutes Ago.
M. Fertik: The Rich See a Different Internet Than the Poor.
Liberty Before Liberalism and All That. Quentin Skinner interviewed by Richard Marshall.
Kim Kierkegaardashian on Twitter.
Is Faith in God Reasonable? Alex Rosenberg vs William Lane Craig.
Office Hours with Walter Sinnott-Armstrong.
czwartek, 21 lutego 2013
poniedziałek, 18 lutego 2013
Moralna gramatyka i moralna prowizorka
S. Stich: Is Morality an Elegant Machine or a Kludge?, "Journal of Cognition and Culture" 6, 1&2, 2006, 181-189.
Idea wrodzonego zmysłu
moralnego pojawiła się, czy może raczej stała się popularna,
gdzieś w XVIII wieku – pisali o niej wtedy Hume, Rousseau czy
(zapomniany dzisiaj pod tym względem) Adam Smith. Później, kiedy
Darwin opracował teorię ewolucji, zaczęto doszukiwać się
adaptacyjnego wyjaśnienia dla tego moralnego zmysłu. Jeszcze
później, kiedy Chomsky opracował swoją teorię języka, pojawiły
się próby robienia analogii między chomskistowskim (tak się mówi,
„chomskistowski”?) wyobrażeniem o kompetencji językowej a
wyobrażeniem o kompetencji moralnej. Wynikałoby z tej analogii, że
ludzie rodzą się z zestawem moralnych reguł, który umożliwia im
formułowanie nieskończonej liczby moralnych sądów oraz
odróżnianie ich od sądów niedotyczących sfery moralnej.
Urodziła się z tego w
końcu pewna psychologiczna wizja, którą Stephen Stich w wyżej
podlinkowanym artykule nazywa wizją „eleganckiej maszyny” (mnie
się bardziej podoba „moralna gramatyka” i tak będę to dalej
nazywał). Stich pisze, że wizja ta opiera się na trzech
przekonaniach:
(1) Nasze moralne
zdolności są możliwe dzięki zintegrowanemu zestawowi reguł czy
zasad, które, tak jak reguły gramatyki, zaprojektowane zostały, by
razem bezproblemowo funkcjonować.
(2) Istotne cechy tychże
reguł czy zasad są wrodzone, a głębokie różnice w moralnych
opiniach można wytłumaczyć tym, że niektóre z wrodzonych
moralnych uniwersaliów są dysjunktywne.
(3) Istnienie tych
moralnych uniwersaliów ma adaptacyjne wyjaśnienie.
Punkt drugi może brzmieć
trochę hermetycznie. Przez „głęboką różnicę” Stich rozumie
różnicę, która istniałaby nawet jeśli obie strony sporu znałyby
wszystkie fakty i były idealnie racjonalne. W przypadku
„dysjunktywnych uniwersaliów” odwołuje się on natomiast do
językoznawczego modelu principles and parameters w ramach
gramatyki generatywnej. Model ten ma umożliwiać pogodzenie
istnienia poważnych różnic między gramatykami różnych języków
z teorią wspólnego dla wszystkich języków zestawu gramatycznych
reguł. Według niego istnieją tzw. parametry, czyli wrodzone
gramatyczne opcje do wyboru, przy czym ich zakres w danym przypadku
nie jest wielki (rzadko przekracza dwie). O tym, która z opcji
zostanie przyjęta, decyduje doświadczenie, jednak nie dostarcza ono
żadnej treści reguły, a tylko „uruchamia” tę regułę lub
inną. Kiedy np. dziecko uczy się mówić po polsku, to pod wpływem
mówiącego po polsku otoczenia uruchamia się u niego reguła
„przyimek przed dopełnieniem”; kiedy uczy się mówić po
japońsku, to uruchamia się reguła „przyimek po dopełnieniu”,
ale jest to zawsze wybór spośród wrodzonych możliwości.
Zwolennicy (2) uważają, że z regułami moralnymi jest podobnie –
różne parametry są uruchamiane przez różne środowiska (krąg
kulturowy, rodzinę, klasę społeczną itp.) i stąd biorą się
głębokie moralne spory.
Powyższy trzypunktowy
zestaw stał się może nie ortodoksją, ale bardzo popularnym
stanowiskiem w dyskusji na temat empiryczności i ewolucji
moralności. Każdy z tych punktów można jednak śmiało
kwestionować. Jeśli chodzi o (1), to setki lat filozoficznych prób
uporządkowania naszych moralnych intuicji za pomocą jakiejś
ogólnej reguły czy reguł nie przyniosły oszałamiających
rezultatów. Jeśli chodzi o (2), to skala zróżnicowania moralnych
opinii między kulturami i innymi środowiskami, ilość sporów co
do tego, co w ogóle uznać za problem moralny i tempo zmian
moralnych opinii w ramach jednego środowiska sugerują, że treść
moralnych reguł może jednak w większym stopniu pochodzić z
doświadczenia. Jeśli chodzi o (3), to najpierw należałoby
uściślić o jaki rodzaj adaptacji chodzi – zderza się tu np.
teoria doboru krewniaczego z mniej mainstreamową teorią doboru
grupowego. Do obu jednak można mieć zastrzeżenia i na ich
podstawie uznać, że moralność jest raczej produktem ubocznym
zdolności, które wyewoluowały z jakichś innych przyczyn. Wizję
moralności, która wyłania się z tego typu zastrzeżeń Stich
nazywa „moralną prowizorką” (kludge).
Do wizji „moralnej
gramatyki” będzie więc bliżej, jak się rzekło, większości
współczesnych filozofów, psychologów i innych badaczy moralności.
Takiemu np. Johnowi Rawlsowi, który uważał, że muszą istnieć
uniwersalne reguły, które pasują do wszystkich ludzkich moralnych
intuicji. Albo takiemu Oliverowi Curry'emu, który pisze o
„hume'owsko-darwinowskiej metaetyce”. Z drugiej strony bliżej do
„moralnej prowizorki” będzie np. Shaunowi Nicholsowi, który
uważa, że moralność bierze się ze zbioru niespójnych intuicji
generowanych przez „niesamowicie różnorodny zestaw ukrytych
mechanizmów”. Albo takiemu Jesse Prinzowi, który posuwa się do
stwierdzenia, że moralność w ogóle nie jest wrodzona.
Mówiąc o konflikcie
między tymi dwiema wizjami trzeba jednak pamiętać o dwóch
rzeczach. Po pierwsze, żaden z powyższych trzech punktów nie jest
sprawą zero-jedynkową, każdy można akceptować w jakimś stopniu.
Po drugie, chociaż punkty te są w jakimś stopniu ze sobą
powiązane, to można akceptować jedne, a innych nie. Dla mnie np.
bardzo podejrzane są (1) i (2), ale już nie (3). Wydaje mi
prawdopodobna teoria, według której najpierw wyewoluowały intuicje
– nazwijmy je – Kantowskie, a później utylitarystyczne, przy
czym jednych z drugimi nie da się w niektórych sytuacjach pogodzić, a to prowadzi do
autentycznych, nierozwiązywalnych moralnych dylematów. Co można by
nazwać prowizorką wrodzoną.
poniedziałek, 11 lutego 2013
Szlachetna ścieżka naturalizmu
C. Coseru: Owen Flanagan's The Bodhisattva's Brain. Buddhism Naturalized, "Notre Dame Philosophical Reviews" 6.01.2012.
Do buddyzmu nigdy nie
czułem wielkiej sympatii. Wydaje mi się, że jego potencjał
moralny jest podobnie przereklamowany jak moralny potencjał
chrześcijaństwa: nauki o wybaczaniu i miłości bliźniego
wyglądają może ładnie na papierze, ale kiedy spojrzeć na
historię cywilizacji chrześcijańskiej, to okazuje się, że jest
to nieprzerwane pasmo krwawych rzezi urządzanych z najgłupszych
powodów oraz bezwzględnego wyzysku jednych grup społecznych przez
inne. Nie chcę powiedzieć, że z buddyzmem jest aż tak źle (jak
by nie patrzeć, buddyści nie mają na swoim koncie np.
eksterminacji rdzennej ludności kilku kontynentów), ale że
rozdźwięk między teorią i praktyką jest tu też znaczący.
Utwierdziła mnie w tym przekonaniu lektura fragmentów książki
Buddhist Warfare, zbioru artykułów poświęconych historii
buddyjskiej przemocy wojennej i jej buddyjskich usprawiedliwień.
Czytałem też trochę o feudalno-teokratycznym Tybecie sprzed
chińskiej inwazji i ciarki mnie przechodziły wobec skali nędzy,
zacofania, zastraszenia, eksploatacji i opresji społeczeństwa ze
strony tamtejszej arystokracji i elity mnichów. Zresztą, o ile
wiem, w większości buddyjskich państw – Tajlandii, Kambodży,
Birmie, Sri Lance, Bhutanie – zawsze panował ponury zamordyzm w
takiej lub innej formie.
Od buddyzmu odrzuca mnie
też spora ilość wierzeń, które trudno brać na poważnie:
reinkarnacja, karma, nirwana, wyrocznie, dobre duchy, złe duchy itp.
Możliwe, że niektóre z tych pomysłów da się zinterpretować w
naturalistyczny sposób (nirwanę na przykład) i możliwe, że nie
jest to żadna esencja buddyzmu – ale faktem pozostaje, że wielu
(chyba większość) buddystów wierzy w te głupstwa.
Słuchałem też kilku
wystąpień Dalajlamy – w większej części były to mądrości na
poziomie Paulo Coelho. Próbowałem się wstępnie zapoznać z
buddyjską ontologią i epistemologią – moje wrażenie było
ogólnie takie, że jeśli jest tam coś interesującego, to można
to też znaleźć gdzie indziej, często w jaśniejszej i bardziej
precyzyjnej formie.
Wszystko to były jednak
bardzo powierzchowne kontakty. Zdecydowanie więcej czasu spędził
nad buddyzmem filozof Owen Flanagan, który opublikował niedawno książkę
Bodhisattva's Brain. Buddhism Naturalized.
Książka zajmuje się dwoma zasadniczymi problemami: (1) Czy
neurolobiogia potwierdza w jakikolwiek sposób, że buddyzm czyni ludzi
szczęśliwymi? (2) Czy można pogodzić buddyzm z naturalizmem i czy
taki znaturalizowany buddyzm może wnieść coś ciekawego do
współczesnej filozofii? Krótka odpowiedź na pytanie pierwsze to
„nie”, na drugie – dwa razy „tak”.
To,
że żadne naukowe badania nie potwierdziły (wbrew różnym
tabloidowym doniesieniom) pozytywnego wpływu buddyjskiej medytacji
ani innych buddyjskich praktyk na ludzkie życie, nie musi oznaczać,
że tego wpływu nie ma. Po pierwsze jednak, definiowanie szczęścia
w taki sposób, by można je było jakoś mierzyć, jest bardzo
problematyczne. Po drugie, istnieją istotne różnice między
pojęciami szczęścia w różnych kulturach i systemach etycznych.
Flanagan dużą część książki poświęca badaniu takich różnic,
zwłaszcza tych między etyką buddyzmu, którą uważa on za formę
etyki cnót, a podobnymi systemami, np. arystotelizmem. Po trzecie,
cały czas bardzo niewiele wiemy o funkcjonowaniu mózgu. Po czwarte,
nawet gdybyśmy wiedzieli wszystko, i tak nie jest jasne, czy samo
obserwowanie mózgu może powiedzieć wszystko o szczęściu w całej
jego wielowymiarowości. Flanagan jest co prawda materialistą, ale
zdaje się, że również eksternalistą jeśli chodzi o nastawienia
typu „jestem szczęśliwy, że x”.
Jeśli
chodzi o naturalizację buddyzmu, to sprawa jest dla Flanagana dość
jasna – większość elementarnych nauk, wierzeń czy postaw
buddyzmu nie zakłada wiary w nadprzyrodzone istoty, niematerialne
dusze, ani nic podobnego (Cztery Szlachetne Prawdy, Ośmioraka
Ścieżka, anatman, ahimsa). Inne (reinkarnacja, karma, nirwana)
można podobno w mniej lub bardziej naciągany i nieortodoksyjny
sposób zinterpretować tak, żeby się z naturalizmem nie kłóciły.
Choć w przypadku reinkarnacji naturalistyczna interpretacja wydaje
mi się tak naciągana, że nazywanie tego czegoś dalej reinkarnacją
przestaje mieć praktyczny sens.
Znaturalizowany
buddyzm może być dla współczesnego filozofa interesujący pod
kilkoma względami. Względnie najmniej przekonuje chyba Flanagana
buddyjska etyka, która według niego przesadza ze współczuciem,
natomiast nie docenia sprawiedliwości (czym być może da się
wytłumaczyć wyżej wspomniany zamordyzm w buddyjskich krajach).
Poza tym nie wiadomo dlaczego „nietrwałość wszystkiego łącznie
z samym sobą miałaby powodować, że życie pełne współczucia
będzie bardziej racjonalne niż życie hedonistyczne”. Inaczej
mówiąc, nie bardzo wiadomo, w jaki sposób buddyjska etyka wynika
z buddyjskiej ontologii i epistemologii.
Jednym
z najbardziej wartościowych aspektów buddyjskiej filozofii jest
natomiast bogactwo taksonomii pierwszoosobowych stanów mentalnych.
Klasyczne buddyjskie teksty, takie jak Abhidharma,
zawierają np. bardzo szczegółowe klasyfikacje i opisy różnych
emocji, podczas gdy niczego podobnego nie można znaleźć w
filozofii Zachodu. Te szczegółowe opisy mają zasadniczo umożliwić
poskromienie emocji poprzez praktykę medytacyjną, ale według
Flanagana pomóc mogą też w badaniu umysłu. Zresztą badanie samej
medytacji też może być bardzo odkrywcze, co sugerują ostatnie
badania dotyczące neuroplastyczności.
Jeśli
o mnie chodzi, to jestem wobec każdej introspekcji skrajnie
podejrzliwy; myślę, że jest ona jedną z głównych przyczyn
zawstydzającego braku postępu w filozofii na przestrzeni kilku
tysięcy lat. Flanagan nie twierdzi jednak, że samą introspekcją
można wiele osiągnąć, ale że w połączeniu z metodami
trzecioosobowymi może być ona skuteczniejsza niż same metody
trzecioosobowe.
Flanagan
zachwala jeszcze kilka innych buddyjskich koncepcji, jak np. naukę o
iluzoryczności tożsamości (anatman), która jest zbieżna z
pewnymi odkryciami współczesnej nauki. To jednak, że jest zbieżna,
nie musi koniecznie świadczyć o tym, że metody buddyjskiej
filozofii są wyjątkowo wiarygodne – może też chodzić o zwykły
przypadek. Podobnie może być np. ze wschodnimi wyobrażeniami o
różnicy między człowiekiem a innymi zwierzętami, które też
przystają do współczesnej nauki dużo lepiej niż tradycyjne
wyobrażenia zachodnie. Jeśli miałbym stawiać ma któreś z tych
wytłumaczeń, to wybrałbym przypadek. Tradycyjny buddyzm wydaje mi
się za bardzo przesiąknięty zaufaniem do subiektywnych,
introspekcyjnych i nieempirycznych metod badania rzeczywistości,
żeby mogło się z niego urodzić coś naprawdę wartościowego.
Religie dharmiczne nie są raczej aż takim poznawczym i moralnym
nieporozumieniem jak religie abrahamowe, ale to jeszcze nie znaczy,
że warto się w którąś z nich angażować.
środa, 6 lutego 2013
Bez komentarza 24.01. - 6.02.2013
J. Stanley: Philosopher Kings and Fiscal Cliffs.
M. Matten: Thomas Nagel's untutored reaction of incredulity.
E. Schwitzgebel: Preliminary Evidence That the World Is Simple (An Exercise in Stupid Epistemology).
E. Schwitzgebel: Metaphysical Skepticism a la Kriegel.
L. von Mises: The Rise of Capitalism. (gdyby nie fakt, że rubryka nazywa się "Bez komentarza", napisałbym: Ale głupie!)
J. Frimer: Liberals and Conservatives (Mostly) Agree About Who is a Hero.
A. Grobler: Program logiki indukcji c. d.
S. Stich: Five Answers. (pdf)
M. Benjamin: 10 Questions to Ask John Brennan at his CIA Confirmation Hearing.
T. Rees: Atheists lack empathy and understanding.
The Mind Body Problem: An interview with Ned Block.
S. Stich: The Persistence of Moral Disagreement.
M. Matten: Thomas Nagel's untutored reaction of incredulity.
E. Schwitzgebel: Preliminary Evidence That the World Is Simple (An Exercise in Stupid Epistemology).
E. Schwitzgebel: Metaphysical Skepticism a la Kriegel.
L. von Mises: The Rise of Capitalism. (gdyby nie fakt, że rubryka nazywa się "Bez komentarza", napisałbym: Ale głupie!)
J. Frimer: Liberals and Conservatives (Mostly) Agree About Who is a Hero.
A. Grobler: Program logiki indukcji c. d.
S. Stich: Five Answers. (pdf)
M. Benjamin: 10 Questions to Ask John Brennan at his CIA Confirmation Hearing.
T. Rees: Atheists lack empathy and understanding.
The Mind Body Problem: An interview with Ned Block.
S. Stich: The Persistence of Moral Disagreement.
Subskrybuj:
Posty (Atom)