Jeżeli wiercimy jedną dziurę,
ryzyko jest ogromne. Ale jeśli mamy ich sto, wystarczy dziesięć, w
których coś się znajdzie. Wtedy ryzyko praktycznie spada do zera.
Powiedział tak niedawno
w rozmowie z Gazetą Wyborczą Jan Kulczyk i trudno o lepszą
ilustrację tezy o tym, jak to kapitaliści dużo zarabiają, bo ponoszą duże ryzyko. Muszę przyznać, że kiedy czytam wypowiedzi
praktyków kapitalizmu, to częściej się zgadzam, niż kiedy czytam
wypowiedzi teoretyków w postaci różnych komentatorów i
ekonomistów z Centrum im. Adama Smitha. Kapitaliści, zwłaszcza ci
najbogatsi, jakby inaczej rozumieją, jak kapitalizm funkcjonuje. Warren Buffett mówi np. coś takiego:
W porządku, istnieje walka klas.
Ale to moja klasa, klasa bogatych, prowadzi tę wojnę. I to my
wygrywamy.
Okazuje się, że Noam Chomsky ma
podobne wrażenie:
Myślę, że było dla
niego [Marksa] oczywiste, że elity są w gruncie rzeczy
marksistowskie – wierzą w analizę klasową i wierzą w walkę
klas. A w społeczeństwie naprawdę kontrolowanym przez biznes,
takim jak Stany Zjednoczone, elity biznesu są głęboko zaangażowane
w walkę klasową i cały czas w niej uczestniczą. Oni to rozumieją,
są instynktownymi marksistami. Nie muszą do tego czytać Marksa.
Nie jestem pewien, czy
„marksiści” to nie za dużo powiedziane, marksizm to w końcu
dużo więcej niż walka klas: materializm dialektyczny, socjalizm
naukowy, laborystyczna teoria pracy, teoria kryzysów, teoria
alienacji itd. Nie wydaje mi się, żeby elity w ogóle dobrze to
wszystko znały, a co dopiero w to wierzyły. Zgodziłbym się jednak
z Chomskym w tym, że grube ryby kapitalizmu najwidoczniej nie wierzą
w całą tę neoliberalną mitologię, mówiącą o harmonii
interesów tzw. pracodawców i pracobiorców, o tym, że kiedy tylko
obniżymy bogatym podatki i zniesiemy bariery w prowadzeniu biznesu,
to bogaci zrobią wszystkim dobrze, o sprawiedliwej kapitalistycznej
nagrodzie za ciężką pracę, talent, albo ryzyko, o lepszej
wydajności prywatnych firm, o racjonalnych konsumentach, o tym, że
pieniądze są zawsze najlepszą motywacją, więc jeśli podniesiemy
prezesowi zarobki z miliona do trzech milionów, to będzie nam trzy
razy lepiej prezesował itd.
Chomsky twierdzi, że
kiedy czyta się teksty pisane raczej przez elitę dla elity – jak
Wall Street Journal czy Financial Times – to można zauważyć, że
walka klas i wyzysk nie są tam takim tabu, jak w gazetach dla
szerokiego odbiorcy. Marzy mi się, żeby ktoś zrobił badania
porównujące ilość neoliberalnych dogmatów w prasie biznesowej i
prasie powszechnej (a może ktoś już zrobił?). Mógłbym coś
postawić, że w tej pierwszej będzie ich znacząco mniej – wiara
w te historie może tylko przeszkadzać w prowadzeniu biznesu.
Co określasz mianem neoliberalnych dogmatów? Przecież taka np. racjonalność zachowań konsumentów to tylko założenie idealizujące niektórych teorii ekonomicznych, nie żaden dogmat. Opacznie coś zrozumiałem?
OdpowiedzUsuńTych ekonomicznych teorii neoliberałowie nie traktują jako oderwanych od rzeczywistości konstrukcji, tylko jako coś, co powinno inspirować politykę każdego państwa. A traktują je tak, bo wierzą, że „idealizujące założenie” racjonalnego konsumenta (gospodarstwa, firmy, organizacji) trafnie opisuje ludzkie zachowania.
UsuńKiedy np. w 1992 tzw. Nobla z ekonomii dostał Gary Becker, to w uzasadnieniu napisano:
Gary Becker's research program is founded on the idea that the behavior of an individual adheres to the same fundamental principles in a number of different areas. The same explanatory model should thus, according to Becker, be applicable in analyzing highly diverse aspects of human behavior. The explanatory model which Becker has chosen to work with is based on what he calls an economic approach, which he has applied to one area after another. This approach is characterized by the fact that individual agents - regardless of whether they are households, firms or other organizations - are assumed to behave rationally, i.e., purposefully, and that their behavior can be described as if they maximized a specific objective function, such as utility or wealth.
Nie ma to żadnego empirycznego uzasadnienia, ale neoliberałowie w to wierzą, dlatego napisałem „dogmat”.
Konkin podał 3 typy kapitalistów Wśród grubych ryb na próżno szukać idealistów, w przeciwnym razie kolesie by ich wykruszyli, a może kasa deprymuje?
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że chciałeś napisać „deprawuje”. Deprawuje z całą pewnością, ale chyba znalazłoby się przynajmniej kilka grubych ryb, które można posądzać o jakiś idealizm (taki Soros np.). Nie będzie to tylko, jak mi się wydaje, szczery idealizm neoliberalny, bo grube ryby dobrze wiedzą z doświadczenia, że kapitalizm działa zupełnie inaczej.
UsuńTak jest, deprawuje. O jaki idealizm osądzałbyś Sorosa?
UsuńTak na marginesie to polecam ciekawy artykuł: http://natemat.pl/59761,jak-wygonic-komunizm-z-polskich-glow-potrzebna-jest-terapia-szokowa-odpowiada-ryszard-florek
na moim "nieulubionym" portalu.
No tak, to jest przykład kapitalisty, który chyba autentycznie wierzy w te brednie.
UsuńCo do Sorosa, to podejrzewałbym go, że wierzy w to swoje popperowskie społeczeństwo otwarte.
Zdaje się, że Buffett nie jest typowym neoliberalnym kapitalistą - nie ma nic przeciwko płaceniu wyższych podatków przez zamożnych, przyznaje że zawdzięcza sukces także dzięki społeczeństwu. Dla libertarian czy innej Tea Party to już socjalizm ;)
OdpowiedzUsuń