„Etyka aborcji” to
cykl, w którym podsumowuję i komentuję książkę Davida Boonina
„A Defense of Abortion”. Jeśli jesteś tu nowa/-y, zacznij od
Wstępu.
Debata na temat aborcji to
mnóstwo różnych problemów, a książka Boonina skupia się tylko
na jednym z nich. Bardzo ogólnie mówiąc, chodzi o pytanie „Czy
aborcja jest moralna?”, nie chodzi natomiast o pytanie „Czy
aborcja powinna być legalna?”. Często miesza się ze sobą te dwa
pytania, co zaciemnia sprawę. Z różnych powodów można przecież
uważać, że aborcja jest moralnie nie w porządku, a jednak powinna
być prawnie dopuszczalna. I można też uważać – choć to chyba
trochę bardziej egzotyczne stanowisko – że aborcja jest moralnie
w porządku, a jednak nie powinno się jej legalizować. Nie jest to
miejsce na pisanie o tych powodach – chcę tylko zaznaczyć, że
przejście od twierdzenia o moralnej dopuszczalności aborcji do
twierdzenia o prawnej dopuszczalności aborcji może wymagać
dodatkowego argumentu.
Pytanie „Czy aborcja
jest moralna?” można rozumieć na kilka sposobów. Znaczenie,
które interesuje Boonina, to „Czy aborcja jest moralnie
dopuszczalna?” Nie jest to to samo, co np. „Czy aborcja zasługuje
na moralną krytykę?”. Na czym polega różnica?
Wyobraźmy sobie czysto
hipotetycznego milionera o imieniu Donald. Donald wygrywa na loterii
milion dolarów i wstępnie postanawia, że zrobi z tym milionem
jedną z pięciu rzeczy: (1) odda na cele charytatywne, (2) wpłaci
na swoje konto oszczędnościowe, (3) kupi sobie pozłacanego
Rolls-Royce'a, (4) wykupi w całym kraju billboardy z napisem
„Nienawidzę Ivany”, albo (5) wynajmie płatnego mordercę, żeby
zabił Ivanę. Opcje te tworzą pewne spektrum: (1) jest moralnie
lepsze od (2), (2) jest lepsze od (3) itd. Jednak tylko (5) jest
działaniem niedopuszczalnym moralnie, (1)-(4) są dopuszczalne. (1)
zasługuje pewnie na moralne uznanie (pomijamy tu różne
marksistowskie argumenty przeciwko filantropii), (4) zasługuje na
moralną krytykę, być może (3) również – ale każda z tych
czterech opcji mieści się w granicach dopuszczalności.
Różnica między
działaniem moralnie niedopuszczalnym (morally impermissible)
a działaniem moralnie dopuszczalnym, ale zasługującym na moralną
krytykę (morally criticizable) polega na tym, że w przypadku
drugiego nie są naruszane niczyje prawa moralne. Wykupienie
billboardów może być żałosne, małoduszne itp., ale nie możemy
powiedzieć, że narusza prawa moralne Ivany, albo kogokolwiek
innego. Zabicie Ivany natomiast ewidentnie narusza prawo Ivany do
życia.
Aborcja jest więc wg
Boonina moralnie dopuszczalna – bo nie narusza ono niczyjego prawa
do życia, ani żadnych innych praw – ale nie znaczy to, że pewne
przypadki aborcji nie zasługują na jakiś rodzaj moralnej krytyki,
czy moralnego potępienia. Może zasługują, może nie – w każdym
razie nie jest to tematem książki.
Ktoś może powiedzieć,
że cały ten zerojedynkowy podział na moralnie dopuszczalne i
moralnie niedopuszczalne jest nieporozumieniem i że wszystkie
działania mogą być tylko w jakimś stopniu lepsze lub gorsze od
innych. Być może, odpowiada Boonin, ale kategoriami tymi zazwyczaj
posługują się przeciwnicy aborcji, a dyskusja ma się toczyć na
ich warunkach.
Dalej Boonin odpowiada na
trzy inne zarzuty, które wydają
mi się mniej istotne, więc pozwolę sobie ten fragment
pominąć, a zamiast tego napiszę kilka zdań o dwóch problemach, o
których Boonin nie wspomina, a które bardzo często pojawiają się
w debacie: kwestii „zła aborcji” i kwestii relacji między
aborcją a prawami człowieka.
„Czy aborcja jest złem?”
Nie lubię tego pytania, bo jest beznadziejnie nieprecyzyjne i
najczęściej nie da się w żaden sposób odgadnąć, o co dokładnie
chodzi pytającemu. Czy o to, że aborcja ma negatywne skutki dla
zdrowia psychicznego kobiety? Jeśli tak, to kiedy? Zawsze? Często?
W pewnych sytuacjach? W jakich? A może o to, że aborcja ma gorsze
skutki dla zdrowia psychicznego kobiety niż alternatywa w postaci
rodzenia niechcianego dziecka? Jeśli tak, to kiedy? A może chodzi o
zdrowie fizyczne? A może jedynie o to, że niechciana ciąża to coś
złego? A może w ogóle nie chodzi o dobro kobiety, tylko np. o to,
że pojawienie się nowego człowieka na świecie jest lepsze niż
jego niepojawienie się? Możliwych interpretacji są tuziny. W
każdym razie Boonin odpowiada na pytanie „Czy aborcja jest złem?”
tylko jeśli zinterpretujemy je jako „Czy aborcja jest moralnie
niedopuszczalna?”. Jego odpowiedź to „nie, aborcja nie jest złem
w tym sensie”, co oczywiście nie oznacza, że w jakimś innym
sensie nie może ona być złem. Tym jednak książka się nie
zajmuje.
Zauważyłem też, że
obie strony sporu a aborcję w Polsce lubią się odwoływać do praw
człowieka.
Instytut Ordo Iuris chce
zaostrzyć ustawę aborcyjną, by zagwarantować ochronę praw człowieka, Partia Razem chce ją zliberalizować, by zagwarantować ochronę praw człowieka. Mamy więc dwa pytania: „Czy
prawo do aborcji jest prawem człowieka?” i „Czy aborcja stanowi
naruszenie praw człowieka?”. A tak naprawdę cztery, bo każde z
tych pytań ma dwie interpretacje: prawną i metafizyczną. W ramach
tej pierwszej pytania można sprecyzować jako „Czy z tych czy
innych konwencji, deklaracji, orzeczeń, rezolucji itp. wynika, że
aborcja jest prawem człowieka?” i „Czy z tych czy innych
konwencji, deklaracji, orzeczeń, rezolucji itp. wynika, że aborcja
narusza prawa człowieka?”, a w ramach drugiej jako „Czy
niezależnie od tych dokumentów istnieje coś takiego jak prawa
człowieka i jeśli tak, to czy prawo do aborcji do nich należy?”
i „Czy niezależnie od tych dokumentów istnieje coś takiego jak
prawa człowieka i jeśli tak, to czy aborcja któreś z nich
narusza?”. Żadnym z tych pytań nie będziemy się tu bezpośrednio
zajmować.
To tyle
w kwestii pytania, w następnym odcinku o metodzie odpowiadania na to
pytanie.